Kilkanaście dni temu poznaliśmy gospodarzy kolejnych zmagań o miano najlepszej drużyny Starego Kontynentu. W 2028 roku futbol znów powróci do domu, bowiem organizację EURO otrzymała połączona oferta wszystkich federacji leżących na terenie Wielkiej Brytanii oraz Irlandii. Cztery lata później europejski czempionat zagości na stadionach Włoch i Turcji.
Ojczyzna futbolu, Anglia, ma spore doświadczenie w organizacji wielkich imprez, a przede wszystkim posiada bodaj największą grupę odbiorców piłki nożnej w Europie. Mecze reprezentacji „Synów Albionu” gromadzą bowiem przed telewizorami większą widownię niż wydarzenia związane z rodziną królewską. Anglicy mają za sobą organizację mundialu w 1966 roku, w którym zwyciężyli, a także Mistrzostw Europy w 1996 roku. To właśnie wówczas komicy David Baddiel i Frank Skinner wraz z zespołem The Lightning Seeds napisali utwór „Three Lions”, bardziej znany kibicom jako „Football’s Coming Home”. Chwytliwy refren od lat powtarzany jest przy każdym meczu angielskiej reprezentacji. Wówczas w tekście przed refrenem komicy napisali tekst „trzydzieści lat bólu”, a fragment ten z każdym kolejnym turniejem zwiększa liczbę lat, określając serię niepowodzeń Anglii. Ostatnią wielką imprezą organizowaną przez Wielką Brytanię były Igrzyska Olimpijskie w 2012 roku, które odbyły się w Londynie. Nie zabrakło wówczas turnieju piłkarskiego, który został rozegrany na 6 stadionach – Wembley w Londynie, Old Trafford w Manchesterze, St. James’ Park w Newcastle, Hampden Park w Glasgow, Millenium Stadium w Cardiff oraz Ricoh Arena w Coventry.
Tym razem wyspy połączą siły bez wyjątków. Brytyjczycy w swojej ofercie dla UEFA wskazali 10 obiektów, na których zostanie rozegrany turniej. Co ciekawe należy zacząć od aren, które dość sensacyjnie nie znalazły się na ostatecznej liście. Mowa tu o Anfield, stadionie Liverpoolu oraz „Teatrze Marzeń”, czyli obiekcie Manchesteru United. W pierwszym przypadku sprawa rozbiła się o wymiary boiska. Europejska Federacja Piłkarska oczekuje od organizatorów ustandaryzowanych wymiarów boiska 105 x 68 metrów. Płyta na Anfield ma długość jedynie 101 metrów. Mimo, że stadion stanie się za chwilę piątym co do wielkości obiektem w Anglii, nie został uwzględniony na liście zgłoszeniowej. Z kolei Old Trafford znalazło się na liście wstępnej, natomiast przeciągający się proces przebudowy stadionu sprawił, że władze klubu z czerwonej części Manchesteru wraz z FA zdecydowały o wycofaniu obiektu ze zgłoszenia. Klub nie jest w stanie zagwarantować, że przebudowa, a co za tym idzie dostępność stadionu, zostanie zakończona do 2028 roku. Gdzie zatem obejrzymy Mistrzostwa Europy w 2028 roku?
Listę 10 obiektów otwiera „Świątynia Futbolu”, czyli londyńskie Wembley. Nie mogło być inaczej. Stadion, który w swojej historii oprócz piłkarzy gościł także bokserów, gwiazdy muzyki, żużlowców, football amerykański, wrestling czy rugbistów. W stolicy uczestników turnieju ugości także Tottenham Hotspur Stadium, który w 2019 roku zastąpił dawne White Hart Lane. Nowoczesny obiekt staje się coraz popularniejszym miejscem nie tylko dla sportowców. W ciągu minionych dwóch lat na stadionie odbyły się koncerty Guns N’ Roses, Lady Gagi, Beyonce i Red Hot Chili Peppers, a także mistrzowskie walki Anthony’ego Joshuy i Tysona Fury’ego w boksie. Podobnie jak podczas Igrzysk Olimpijskich piłkarskie zmagania znów zobaczymy na Hampden Park w Glasgow, Millennium w Cardiff i domowym obiekcie Newcastle United. Mimo braku Anfield i Old Trafford mistrzostwa nie ominą Liverpoolu i Manchesteru. Zachodnia Anglia otwiera swoje drzwi na Etihad Stadium, czyli arenie Manchesteru City oraz będącym obecnie w budowie Bramley-Moore Dock, nowym obiekcie Evertonu. Renowacji będzie wymagać kolejny angielski stadion, czyli Villa Park w Birmingham, gdzie na co dzień występuje Aston Villa. Listę uzupełnia Aviva Stadium w Dublinie, czyli dom reprezentacji Irlandii, a także stadion Casement Park w Belfaście, który ma się doczekać kompleksowej przebudowy. Interesującym jest fakt, że na co dzień obiekt służy zmaganiom futbolu gaelickiego – sportu łączącego elementy piłki nożnej, rugby, koszykówki i siatkówki.
Kolejne EURO odbędzie się w dwóch krajach, choć pierwotnie każdy z nich złożył indywidualną ofertę do UEFA. Włosi ostatni raz organizowali wielki turniej w 1990 roku, po którym wciąż straszą ruiny kilku stadionów. Turcy będą gospodarzami po raz pierwszy, ale w ich przypadku mówimy o kompletnej kandydaturze. Pod rządami Recepa Erdoğana Turcja przeszła prawdziwą, stadionową rewolucję. Ale po kolei. Italia dwukrotnie gościła zarówno światowy czempionat, jak również zmagania o mistrzostwo Starego Kontynentu, jednak od ostatniego turnieju na Półwyspie Apenińskim minęło już ponad ćwierć wieku. W ofercie złożonej przez FIGC (Włoska Federacja Piłkarska – red.) na liście figurują niemal wszystkie areny mundialu z 1990 roku. Niemal, bowiem jedyną zmianą jest obiekt w Turynie – w miejscu Stadio Delle Alpi stanął bowiem nowoczesny Juventus Stadium. To obecnie jedyny włoski stadion na miarę XXI wieku.
Ponieważ Włosi połączyli swoje siły z Turkami lista dziesięciu włoskich stadionów zostanie okrojona o połowę. Pobawimy się zatem we wróżenie z fusów. Stadion Juventusu to w zasadzie pewniak, absurdem byłoby odrzucenie tej kandydatury, która na koniec 2023 roku jest jedną z niewielu poważnych propozycji Italii na turniej za 9 lat. Wydaje się, że równie oczywistymi miejscami na rozegranie imprezy są mediolańskie San Siro i rzymski Stadio Olimpico. Oba stadiony, choć leciwe, przeszły w XXI wieku spore renowacje, pozwalając Interowi i Milanowi oraz Romie, Lazio i reprezentacji Włoch na godne warunki bytowe. W przypadku areny w Rzymie w planach są kolejne modernizacje. Jeżeli do skutku dojdzie zapowiadana przebudowa Stadio Artemio Franchi, czyli domowego obiektu Fiorentiny, na liście faworytów do goszczenia najlepszych drużyn Europy znajdzie się także Florencja. Zostaje zatem jedno miejsce, które z pewnością przypadnie jednemu ze stadionów w południowych Włoszech. Projektowany stadion w Cagliari odpada w przedbiegach – jego 30-tysięczna widownia była koncepcją na potrzeby EURO z możliwością rozebrania części trybun i zmniejszenia pojemności o 5 tys. krzesełek. Pozostają więc 2 możliwości – Neapol i Stadio Diego Armando Maradona (bardziej realna) oraz potworek z Bari, czyli Stadion San Nicola (najmniej prawdopodobna). Napoli i miasto spod Wezuwiusza są na fali, a perspektywa modernizacji czy budowy nowego stadionu to z pewnością nie są mrzonki. W przypadku Bari grającego w Serie B mówimy w tym momencie o science fiction. Stadion św. Mikołaja to w tej chwili sypiąca się, ogromna ruina wymagająca kosztownego remontu, za którym nie przemawia ani sens, ani logika.
Inaczej rzecz ma się w przypadku Turcji, która w zasadzie od zaraz mogłaby organizować w pojedynkę imprezę mistrzowską. Turecka rewolucja stadionowa dotknęła w zasadzie wszystkie poważne kluby oraz miejsca aspirujące do bycia w tureckiej Super Lig. W zasadzie sam Stambuł mógłby zapewnić 80% zapotrzebowania Turcji na turniej w 2032 roku. Mógłby, bowiem obiekt Beşiktaşu – 42-tysięczny Vodafone Park – w ogóle nie znalazł się na liście zgłoszeniowej. Dlaczego? Przypuszcza się, że chodzi o konflikt pomiędzy prezesem tureckiej federacji piłkarskiej Mehmetem Büyükekşim i prezesem klubu Ahmetem Nur Çebim. Mimo to niegdysiejszy Konstantynopol dysponuje Stadionem Olimpijskim im. Atatürka, kompleksem sportowym Ali Sami Yen, będącym siedzibą Galatasaray oraz stadionem Fenerbahçe – Şükrü Saracoğlu Stadium. Turcy mają kłopot bogactwa i wydaje się, że jeden ze stambulskich obiektów wypadnie z końcowej piątki. Trudno bowiem przypuszczać, aby federacja zrezygnowała z nowo projektowanego obiektu w stolicy kraju Ankarze dla stołecznego Ankaragücü czy także dla architektonicznej perełki z Bursy, czyli zielonego obiektu Bursasporu w kształcie krokodyla – Timsah Areny. W konkurencji o miejsce w ścisłej piątce na mistrzostwa Europy nie bez szans są także stadiony w Trabzonie i Konyi. Obiekty Trabzonsporu i Konyasporu są już znane działaczom UEFA dzięki występom obu klubów w rozgrywkach Ligi Europy. Pozostałe trzy obiekty zlokalizowane w Gaziantepie, Antalyi i Eskişehirze mają pojemność poniżej 40 tysięcy miejsc, dlatego w naszym subiektywnym rankingu nie są brane pod uwagę jako kandydaci do goszczenia europejskiego czempionatu.
Nasze spekulacje i typy zweryfikuje jak zawsze życie. Ostateczne decyzje w sprawie obiektów włoskich i tureckich zapadną dopiero w październiku 2026 roku. My już teraz nie możemy doczekać się nadchodzących turniejów, które zostały powierzone krajom ze wspaniałą historią futbolu i fantastyczną bazą sympatyków piłki nożnej.