Skip to main content

Francja jest w półfinale mistrzostw Europy, a nie zdobyła ani jednej bramki bezpośrednio z gry. Były to dwa samobóje (z Austrią i Belgią), gol Mbappe z rzutu karnego z Polską i przepchnięte po karnych 0:0 z Portugalią. “Trójkolorowi” nudzą, ale… grają dalej.

Drugi ćwierćfinał i drugi, który przyniósł dogrywkę. Ten pojedynek jednak od razu “śmierdział” nudą. Kto oglądał wcześniej pojedynki reprezentacji Francji, ten wiedział czego się spodziewać. Portugalczycy też nie zachwycali ze Słowenią. Zatem jeżeli ktoś zakładał bardziej pojedynek szachowy, to… miał rację, przynajmniej przez jakąś niecałą godzinkę, bo dopiero później obie reprezentacje się rozkręciły. Pierwszej połowy nawet nie ma co analizować, bo kompletnie nic się nie działo – to raptem jeden celny strzał Theo Hernandeza z dystansu i tyle. Trwało raczej wzajemne badanie siebie i swoich możliwości. Portugalczycy częściej mieli piłkę, ale w ogóle nic z tego nie wynikało. Podeszli do przeciwnika z dużym respektem.

Dopiero w drugiej połowie podopieczni Roberto Martineza trochę się w ofensywie przebudzili. Zwłaszcza moment około 60. minuty był w ich wykonaniu imponujący. Najpierw Eduardo Camavinga ambitnie gonił i w ostatniej chwili wygarnął piłkę Rafealowi Leao w polu karnym, później Bruno Fernandes miał groźną okazję, lecz na posterunku był Mike Maignan, a następnie znów bramkarz Milanu uratował swoją reprezentację, kiedy to świetnie ustawił się na linii i z bliska trafił w niego Vitinha. Dobijać piętką próbował jeszcze Cristiano Ronaldo, ale golkiper zdążył się pozbierać i również to uderzenie zablokować. Wszystkie te akcje Portugalii wydarzyły się w jakieś pięć minut. Ani wcześniej, ani później nie było już z ich strony takiego poważnego zagrożenia, a długo w statystyce strzałów celnych widniała cyferka trzy.

Portugalczycy nie mogli sobie poradzić z wprowadzonym na boisko Ousmane’em Dembele. Wszedł on w 67. minucie za Griezmanna i co rusz rozrywał obronę rywali na swojej stronie. Zaledwie trzy minuty po wejściu zakręcił defensywą i podał trochę ze szczęściem po rykoszecie do Camavingi. Może gdyby gracz Realu był prawonożny, to jakoś by to zmieścił, a tak miał piłkę na słabszej, właśnie nodze, cztery metry do bramki i piłki nie dokręcił. Przeszła minimalnie obok słupka. Sam nie wierzył, że to spudłował. Kamery pokazały też wielkie rozczarowanie na ławce rezerwowych. Tam również nie wierzyli, że nie ma piłki w siatce. Do tego trzy minuty wcześniej Randal Kolo Muani miał futbolówkę na woleju. Też wydawało się, że już musi być gol. Wślizgiem wjechał jednak w ostatniej chwili Ruben Dias i ofiarną interwencją zablokował to uderzenie w taki sposób, że piłka przeleciała obok słupka.

Doskonały mecz rozgrywał 41-letni Pepe. Nawet jak uciekł mu Marcus Thuram, to i tak go dogonił i wybił piłkę. W dogrywce zablokował uderzenie Mbappe. Po takich interwencjach cieszył się jak dziecko. Doskonale grał w parze z Rubenem Diasem. Podobnie jak we Francji Dembele, tak w Portugalii Francisco Conceicao rozruszał ofensywę. Ronaldo właśnie po jego podaniu mógł zostać bohaterem, ale fatalnie przekopał z sześciu metrów. 17 lat młodszy pomocnik musiał pocieszać kapitana. Również Joao Felix po wrzutce Conceicao uderzył z główki tak, że piłka wylądowała na bocznej siatce. W 120. minucie strzał oddał jeszcze Nuno Mendes. Portugalia trochę w dogrywce poprawiła statystyki. Warto też dodać, że Mbappe spotkania nie dokończył i na drugą część dogrywki zamienił go Bradley Barcola. Nie mógł więc strzelać w konkursie jedenastek. Jego koledzy jednak byli bezbłędni.

Diogo Costa wybronił trzy strzały Słoweńców, a tu nie dał rady przy żadnym z pięciu. Cristiano Ronaldo po stronie portugalskiej także się nie pomylił. Wystarczyło jednak jedno pudło w trzeciej kolejce, by to Portugalia odpadła. Nawet nie musiał bronić tego Mike Maignan. Zatem żaden golkiper nie zatrzymał żadnego strzału. Po prostu Joao Felix uderzył w słupek. To Francja zmierzy się w półfinale z Hiszpanią i na pewno nie przystąpi do tego starcia w roli faworyta. “Trójkolorowi” ogólnie grali w ofensywie trochę lepiej od Portugalii, stworzyli więcej szans, byli bardziej aktywni, jednak trudno to nazwać jakimś porywającym występem. No i o awans musieli bić się w konkursie rzutów karnych, zatem po raz kolejny przepchnęli go kolanem. Wcześniej pomógł samobój Jana Vertonghena, teraz skutecznie wykonywane jedenastki.

Didier Deschamps pełni rolę szkoleniowca przez 12 lat, prowadził kadrę w 158 meczach. Osiągnął już za swojej kadencji trzy finały wielkich imprez (ME 2016, MŚ 2018, MŚ 2022) i wygrał jeszcze Ligę Narodów. Znów jest w strefie medalowej i ma zapewniony brąz, bo na EURO o 3. pozycję się nie gra. O stylu Francuzów i marnowaniu potencjału w ofensywie można dyskutować teraz, ale za to o wynikach Deschampsa będą dyskutowały kolejne pokolenia.

Related Articles