Można było zwariować, patrząc na finisz ligi belgijskiej. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Przez 90 minut, w różnych momentach, aż trzy zespoły były mistrzem kraju. Po końcowym gwizdku na tym miejscu pozostał Royal Antwerp trenera Marka van Bommela.
Skupmy się tylko na tej ostatniej kolejce. To, co się w niej wydarzyło, prędko się nie powtórzy. Ten finisz będzie w Belgii wspominany latami i przekazywany z pokolenia na pokolenie. Tam nie tylko dwie drużyny walczyły o mistrza, ale trzy! W różnych momentach i minutach, sytuacja mistrza zmieniała się aż pięciokrotnie. W Jupiler Pro League jest 18 drużyn, ale sezon nie kończy się po 34 kolejkach i meczach każdy z każdym. Potem mamy jeszcze play-offy. Faza mistrzowska to cztery kluby, którym po rundzie zasadniczej punkty ucinane są na pół. Wspomniana czwórka gra jeszcze między sobą mecz i rewanż. Między nimi rozstrzyga się walka o mistrzostwo i awans do poszczególnych pucharów. Przed ostatnią kolejką sytuacja przedstawiała się następująco. Club Brugge nie miał już szans na nic, zajmował sobie czwartą pozycję i grał z Royale Union Saint-Gilloise na wyjeździe.
Tymczasem Royale Union Saint-Gilloise już w drugim sezonie z rzędu wypuszcza mistrzostwo z rąk. W zeszłym roku miał po prostu bardzo słabą rundę play-off, ale teraz przeszedł samego siebie. Mistrzem Belgii był od 47. do 89. minuty swojego meczu, a potem stracił kontrolę i wypadł z gry. Club Brugge w pierwszej połowie nie zrobił absolutnie nic z przodu. Wystarczyło im w końcu coś wcisnąć, a Union miał na to kolejnych 45 minut. Zrobił to błyskawicznie, tuż po przerwie. Jednak siedząc w szatni na przerwie pomiędzy połowami, wirtualnym liderem był KRC Genk, który w 45. minucie wcisnął gola i prowadził 1:0 z Royal Antwerp FC. Antwerpia przy takich wynikach traciła mistrzostwo. Sytuacja w tabeli wyglądała tak, że Genk miał 48 punktów, na drugim miejscu plasował się Royale Union Saint-Gilloise z 47 punktami, a na trzecim Royal Antwerp z dorobkiem 46 oczek. To odwróciło się tuż po rozpoczęciu drugiej połowy. Union trafił z Clubem Brugge. Miał wirtualnie 49 punktów i to on bardzo długo w drugiej połowie był tzw. wirtualnym mistrzem.
Takie łatwe, by to dowieźć? Nic bardziej mylnego. Żeby było jeszcze bardziej dramatycznie, to Royale Union Saint-Gilloise miał w garści mistrzostwo do 89. minuty. Wtedy Japończyk Shon Homma zrujnował ich marzenia. Trafił na 1:1 i automatycznie znów zepchnął ich z miejsca lidera. W tym czasie drużyna Genku prowadziła 2:1 z Royal Antwerp i trybuny aż ryknęły, gdy dowiedziały się o utracie prowadzenia w korespondencyjnym spotkaniu. Sytuacja znów była taka sama, jak przy zejściu do szatni po 45 minutach – 48 punktów Genku, 47 punktów Royale Union Saint-Gilloise oraz 46 punktów Royal Antwerp FC. Union potrzebował zwycięstwa, dlatego postawił wszystko na jedną kartę. Remis nic nie dawał, zatem trzeba było atakować, był jeszcze bowiem czas doliczony na wciśnięcie drugiego gola. To skończyło się dramatycznie – zabójczą kontrą 4 vs 1. W 93. minucie Union wypisał się z walki, bo Noa Long trafił z kontry na 2:1. Sprawa mistrza rozstrzygała się więc na Cegeka Arena.
A tam… do 94. minuty Genk prowadził 2:1. Wtedy Toby Alderweireld zrobił coś niesamowitego. Z 19 metrów władował siłowo w samo okienko. Kibice gospodarzy na trybunach złapali się za głowy. Mieli świadomość, że stracili mistrzostwo. Antwerpia chwilę temu zajmowała wirtualnie trzecie miejsce w tabeli, a wskoczyła na pozycję lidera. Żeby jeszcze raz, powoli wszystko wyjaśnić, bo naprawdę można się pogubić. Tuż pod koniec pierwszej połowy KRC Genk objęło prowadzenie 1:0 z Antwerpią. Wszyscy zeszli do szatni i przez te 15 minut przerwy to Genk było mistrzem. Tuż po przerwie bramkę zdobyło Royale Union Saint-Gilloise i trzymało ten wynik bardzo długo, tracąc gola w 89. minucie. Ucieszył się z tego znów KRC Genk, który prowadził 2:1. Union stracił jeszcze drugą bramkę i wypisał się z gry, natomiast Toby Alderweireld huknął nie do obrony i Royal Antwerp FC odzyskał prowadzenie w tabeli w 94. minucie! W ten sposób zapewnił sobie sensacyjne mistrzostwo i to pierwsze po 66 latach.
NIE-SA-MO-WI-TE!!!!
Tak to wyglądało skrócie:
1′-45′ – mistrzem Royal Antwerp FC.
45′-46′ – KRC Genk
47′-88′ – Royale Union Saint-Gilloise
89′-94′ – KRC Genk
95′ – Royal Antwerp FC— Mariusz Moński (@M_Monski) June 4, 2023