Skip to main content

Gwiazdą tego sezonu Ekstraklasy jest zawodnik Jagiellonii – Bartłomiej Wdowik. Zachwyca stałymi fragmentami gry, szczególnie rzutami wolnymi. To niecodzienne, żeby lewy obrońca miał na koncie osiem goli! Trzy strzelił z karnych, cztery z wolnych, a jednego… bezpośrednio z rzutu rożnego.

Bartłomiej Wdowik ma już osiem goli w tym sezonie Ekstraklasy. Jest najlepszym strzelcem Jagiellonii, mimo że gra na lewej obronie. Ale mógłby tych goli mieć… jeszcze więcej! Zauważmy pewną zależność w klubie z Podlasia. Jeżeli na boisku jest Afimico Pululu, to on bierze się za wykonywanie karnych. Angolczyk zdobył tak 50% swoich bramek w Ekstraklasie, czyli trzy na sześć. Wystarczy założyć, że te karne wziąłby na siebie Wdowik i mógłby mieć w tym momencie nawet 11 goli. Lewy obrońca też podchodzi do jedenastek, gdy właśnie nie ma na boisku Pululu. Tak było ze Śląskiem Wrocław, Lechem Poznań i świeżo ze Stalą Mielec. Najważniejszy był ten karny przy Bułgarskiej. “Kolejorz” prowadził już 3:0, a skończyło się na 3:3. Ostatnią bramkę zdobył Wdowik. Musiał utrzymać nerwy, zmierzyć się z poznańską publiką i wykorzystać jedenastkę w 96. minucie. Dał radę.

W pierwszej kolejce Jagiellonia dostała srogie baty od Rakowa Częstochowa (0:3). To była różnica klas. “Jaga” z jednym celnym strzałem nie miała czego szukać. Nikt wtedy nie spodziewał się, że ten właśnie zespół będzie wiceliderem Ekstraklasy po 14 kolejkach i będzie prezentował najbardziej widowiskowy styl gry spośród wszystkich 18 drużyn. Później Jagiellonia ograła Puszczę Niepołomice (4:1) i wymęczyła wygraną z Widzewem (2:1). I to w spotkaniu trzeciej kolejki z łodzianami po raz pierwszy błysnął Wdowik. Rzut wolny z 23-24 metrów, 86. minuta, idealna pozycja dla lewonożnego zawodnika. Podszedł i strzelił w samo okienko bramki Henricha Ravasa. Co z tego, że golkiper pilnował właśnie tego rogu, skoro nie miał najmniejszych szans? Wdowik zapewnił białostoczanom cenne trzy punkty.

Okazało się, że nie jest to rzut wolny jeden na tysiąc, który akurat mu wyszedł. Wdowik prezentował naprawdę konkretną powtarzalność. Jeżeli ktoś strzela cztery gole z bezpośrednich siedmiu uderzeń z rzutów wolnych, to ręce same składają się do oklasków. Ze wszystkimi zawodnikami  Ekstraklasy prowadzi 4:1, bo jedynie Josue potrafił zdobyć bramkę bezpośrednio z wolnego. Przy całej reszcie zawodników próba jest dużo większa, bo to prawie 100 takich uderzeń i jeszcze raz dodajmy, padła z tego zaledwie jedna bramka. To ważne i należy dodać, że Josue zdobył ją tak naprawdę po… dośrodkowaniu, ale dziurawe ręce miał Kewin Komar. Jeżeli zatem uznamy to za wrzutkę, to tylko Wdowik strzela bezpośrednio z wolnych, nikt inny. Zatrważające, jak odjechał reszcie.

Strzelił z wolnych z Widzewem Łódź, Górnikiem Zabrze, Cracovią i Stalą Mielec. Najpierw w okienko rogu bramkarza, potem bezpośrednio nad murem, następnie umyślnie przelobował bramkarza Cracovii, gdy ten spodziewał się dośrodkowania. Najświeższy gol to strzał w okienko Mateusza Kochalskiego. Podobnie jak Ravas z Widzewa, i tak nie miał nic do powiedzenia. Wdowik tym wolnym ustrzelił dublet. Wcześniej zdobył też bramkę z rzutu karnego, bo na boisku nie było Pululu. Ze Stalą Mielec strzelił gole numer siedem i numer osiem. Argumentem, że wszystko mu wychodzi jest też bramka bezpośrednio z rzutu rożnego. Najlepsze, że widać było, iż nie jest to żaden fuks. Ewidentnie strzelał, chciał zaskoczyć Sokratisa Dioudisa z Zagłębia Lubin i to zrobił. W tym samym spotkaniu dorzucił też asystę z innego rzutu rożnego. Miałby też okazję z karnego, ale akurat tym razem na boisku był Pululu i to on się zabrał za jedenastkę.

Bartłomiej Wdowik ma osiem bramek (tyle, co cały ŁKS) i dwie asysty. Dotychczas ten zawodnik nie wyróżniał się u innych trenerów. Dopiero u Adriana Siemieńca stał się jakimś bezwzględnym egzekutorem stałych fragmentów. W październiku dostał nagrodę od selekcjonera Michała Probierza. Został dowołany awaryjnie w miejsce kontuzjowanego Tymoteusza Puchacza, jednak w obu meczach – z Wyspami Owczymi i Mołdawią – nie znalazł się w kadrze meczowej. To jednak i tak duża sprawa dla tego chłopaka, że mógł potrenować z gwiazdami reprezentacji, które grają za granicą. Jak tak dalej pójdzie, to i on ze swoją doskonale ułożoną lewą nogą trafi do jakiejś dużo lepszej ligi. Wydaje się oczywiste, że w listopadzie dostanie szansę na debiut w kadrze Polski. Jeśli nie z Czechami, to przynajmniej w sparingu z Łotwą. Trzeba docenić ten fenomen.

Related Articles