Skip to main content

Polskie kluby, choć w różnym, często dyskusyjnym stylu, przebrnęły pierwszą rundę eliminacji europejskich pucharów. Z całej czwórki jedynie Lech Poznań spadł do kwalifikacji Ligi Konferencji Europy ze ścieżki Ligi Mistrzów. Nasi klubowi reprezentanci pierwsze pieniądze za udział mają już zapewnione. Skromne, ale jednak dodatkowe środki do klubowego budżetu. W dzisiejszym tekście postaram się przybliżyć Wam o co toczy się gra i jak wyglądają dysproporcje pomiędzy poszczególnymi rozgrywkami.

Awans do europejskich pucharów ma zawsze kilka wymiernych atutów. Po pierwsze – prestiż. To jasne, gra w Europie zawsze była powodem do dumy, a kluby mocno dbają, aby przy każdej najdrobniejszej okazji wspominać o udziale w europejskich rozgrywkach. Po drugie – lepsza pozycja negocjacyjna, zarówno w rozmowach z zawodnikami, jak i z potencjalnymi sponsorami. Międzynarodowa ekspozycja marki „mecenasa” klubu jest warta dużo więcej niż krajowa. Piłkarze zdecydowanie chętniej wybierają kluby, które biorą udział w pucharach. Dotyka to w szczególności naszej ligi, która przez lepszych graczy jest wyborem n-tym, żeby nie napisać, że ostatnim. Tacy zawodnicy często pragną wypromować się grą w Europie, aby trafić do lepszych lig lub przypomnieć o sobie odbudowując się po urazie. Całość sprowadza się do „po trzecie”. Jak mawiał ś.p. trener Janusz Wójcik: „Kasa, misiu, kasa.”.

Europejska Unia Piłkarska, którą znamy pod akronimem UEFA, podzieliła planowane 3,5 miliarda euro przychodów przeznaczonych dla klubów biorących udział w ich rozgrywkach na trzy części. Największa pula, nieco ponad 2 miliardy euro, trafiła oczywiście dla Ligi Mistrzów, znacznie mniejsza, 465 milionów euro, dla Ligi Europy, zaś najskromniejsze środki przypadły Lidze Konferencji Europy – „zaledwie” 235 milionów euro – gdzie w drugiej rundzie kwalifikacji wylądowały nasze cztery kluby. Najbardziej poszkodowanym jest Lech Poznań, który ponosząc klęskę w dwumeczu z Karabachem Agdam już w pierwszej rundzie eliminacji „wyleczył” się z poważnych pieniędzy. Awans do fazy grupowej Champions League jest wart ponad 15 milionów euro. Do tego dochodzą premie za osiągnięte wyniki. Każde zwycięstwo w Lidze Mistrzów nagradzane jest kwotą 2,8 miliona euro, zaś remis gwarantuje 930 tysięcy euro. Kolejne awanse z grupy to odpowiednio za 1/8 finału 9,6 miliona euro, ćwierćfinał to dodatkowe 10,6 miliona, gra w półfinale warta jest 12,5 miliona, a udział w finale zapewnia zastrzyk finansowy w kwocie 15,5 miliona euro. Zwycięzca Ligi Mistrzów zgarnia dodatkowe 4,5 miliona.

Ale to nie koniec finansowego eldorado. Kolejną kwotą, którą otrzymują uczestnicy fazy grupowej Champions League jest premia za zajmowane miejsce w 10-letnim rankingu UEFA. Oprócz uzyskanych współczynników ranking zawiera punkty bonusowe za zwycięstwa poszczególnych rozgrywkach. Łączna suma 600 milionów euro podzielona jest na „akcje”, z której każda warta jest 1 milion 137 tysięcy euro. Najniżej notowany zespół otrzymuje jedną akcję. Każde kolejne miejsce w rankingu otrzymuje o jedną akcję więcej, dzięki czemu najwyżej sklasyfikowana w rankingu drużyna otrzyma 32 akcje o łącznej wartości ponad 36 milionów euro. W tym sezonie taką kwotę zgarnie Real Madryt, który przewodzi w rankingu z dość dużą przewagą nad Bayernem Monachium. „Kolejorz” jest w tym zestawieniu na 204. miejscu, spośród 500 notowanych drużyn.

Mało? No to dokładamy jeszcze środki z tzw. „market pool” czyli rynku praw telewizyjnych. Tu Champions League również rozdaje hojnie. Łączna wartość puli szacowana jest na 300 milionów euro, natomiast podział tych środków jest niezwykle skomplikowanym procesem. Wyliczenia oparte są o wartości każdego z rynków telewizyjnych uczestników fazy grupowej, wyniki osiągnięte w krajowych rozgrywkach w poprzednim sezonie oraz liczbę rozegranych spotkań w tej edycji Ligi Mistrzów. Dokładne kwoty są wyliczane dopiero po zakończeniu całych rozgrywek i sfinalizowaniu wszystkich zawartych kontraktów. Można pokusić się o dość mocne uogólnienie, w którym należy stwierdzić, że im bardziej popularna drużyna, mająca większy rynek zbytu i z lepszymi wynikami w Champions League tym większe pieniądze z „market pool”.

Uff, przebrnęliśmy przez Ligę Mistrzów i mamy już punkt odniesienia dla pozostałych rozgrywek pod auspicjami UEFA. W Lidze Europy kwoty bazowe za udział w fazie grupowej są drastycznie mniejsze. Sam awans wart jest 3,6 miliona euro, każde zwycięstwo premiowane jest kwotą 630 tysięcy euro, a remis wart jest 210 tysięcy euro. Awans z grupy dla zwycięzcy to dodatkowe 1,1 miliona, zaś zespół z drugiego miejsca zgarnie jako bonus 550 tysięcy euro. Kwalifikacja do 1/16 finału to kolejne 500 tysięcy, 1/8 warta jest 1,2 miliona, ćwierćfinał 1,8 miliona, półfinał 2,8 miliona, a finał gwarantuje 4,6 miliona dla jego uczestników. Zwycięstwo w całych rozgrywkach zapewnia kolejne 4 miliony euro. Podobnie jak w Lidze Mistrzów także w Lidze Europy mamy bonusy za 10-letni ranking oraz środki ze sprzedaży praw telewizyjnych. Premie rankingowe zaczynają się od 132 tysięcy euro dla najniżej sklasyfikowanej drużyny do 4 milionów 224 tysięcy euro dla najwyżej sklasyfikowanego zespołu. „Market pool” szacowany jest na kwotę 139,5 miliona euro.

Nasi „czterej jeźdźcy Apokalipsy” w kwalifikacjach do Ligi Konferencji Europy pierwszej pieniądze mają już zagwarantowane. Związane jest to z pucharową drabinką, która zrzuca odpadających z eliminacji do Ligi Mistrzów i Ligi Europy do kolejnych rund rozgrywek niższego szczebla. Polskie drużyny za awans do drugiej rundy kwalifikacji mają zagwarantowane po 350 tysięcy euro. Odpadnięcie w pierwszej rundzie pozwalało na otrzymanie 150 tysięcy na otarcie łez. Udział w III rundzie wart jest 550 tysięcy euro, zaś w IV rundzie jest to 750 tysięcy euro. Kwoty z poszczególnych rund nie sumują się. Oznacza to, że odpadnięcie w III rundzie kwalifikacji daje 550 tysięcy, a nie ponad milion euro. Awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy premiowany jest kwotą 2 milionów 940 tysięcy euro, czyli przy uśrednionym kursie około 14 milionów złotych.

Kolejne środki za grę w najniżej notowanym europejskim pucharze to drobne w porównaniu z Ligą Mistrzów. Zwycięstwo w grupie daje 500 tysięcy euro, zaś remis 166 tysięcy euro. Awans do fazy pucharowej premiowany jest kwotą 650 tysięcy euro dla zwycięzcy grupy oraz 325 tysięcy dla zespołu z drugiego miejsca. Udział w 1/16 finału to kolejne 300 tysięcy, 1/8 finału daje 600 tysięcy, dla ćwierćfinalistów przypadnie 1 milion euro, półfinaliści otrzymają 2 miliony, zaś finaliści po 3 miliony euro. Wygrana w Lidze Konferencji zapewni dodatkowe 2 miliony euro. Bonus rankingowy zaczyna się od kwoty 44,5 tysiąca euro, a kończy na kwocie 1 miliona 420 tysięcy euro dla najwyżej sklasyfikowanego zespołu w 10-letnim rankingu UEFA. Wartość rynku praw telewizyjnych szacowana jest na 23,5 miliona euro. UEFA wyznaczyła także dodatkową pulę dla krajowych mistrzów, którzy odpadną z rozgrywek przed rozpoczęciem fazy grupowej. Gdyby Lech Poznań nie dostał się do Ligi Konferencji otrzyma 260 tysięcy euro.

Wszystkie powyższe kwoty oparte są na szacunkach europejskich władz piłkarskich i są one gwarantowane. W przypadku powstania nadwyżki przekraczającej przewidywane 3,5 miliarda euro zostanie ona podzielona pomiędzy kluby uczestniczące w fazie grupowej (70% nadwyżki) oraz kluby nieuczestniczące (30% do maksymalnie 35 milionów euro). Stare przysłowie mówi, że darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Mimo, że środki przeznaczone dla uczestników Ligi Konferencji Europy nie są olbrzymie to jednak warto o nie powalczyć, poprawiając przy okazji swój ranking klubowy oraz krajowy, aby w kolejnych sezonach droga do fazy grupowej jakiegokolwiek pucharu była nieco łatwiejsza. Wówczas łatwiej będzie także o pieniądze z UEFY.

Related Articles