Na Czarnym Lądzie w sobotę rozpoczyna się kolejny Puchar Narodów Afryki. Od 2010 roku mieliśmy już siedmiu mistrzów Afryki, za każdym razem innego. Niewykluczone, że będzie ósmy, bo głównym faworytem turnieju jest Maroko, którego we wspomnianej siódemce nie ma. Gdy Afrykanie będą walczyli o mistrzostwo, Europejczycy będą rwać włosy z głowy, odliczając dni do powrotu wielu gwiazd.
PNA tradycyjnie rozgrywany jest zimą, a kluby mają obowiązek zwolnić swoich zawodników na imprezę reprezentacyjną rangi mistrzowskiej. Wyjątkiem był turniej w 2019 roku, rozgrywany w Egipcie, w terminie „przyjaznym” na klubów z Europy, czyli po sezonie. Wstępnie i kolejną edycję (2021) planowano na przełom czerwca i lipca, ale z tego pomysłu zrezygnowano. Organizatorzy uznali, że przeprowadzenie imprezy w miesiącach letnich będzie zbyt dużym wysiłkiem, a nawet zagrożeniem dla zawodników, z powodu panujących wtedy w Kamerunie temperatur. Puchar przeniesiono więc na tradycyjny termin styczniowy – nawiasem mówiąc turniej rozegrano z rocznym opóźnieniem z powodu pandemii. PNA 2021 rozgrywany był więc w 2022. Teraz mamy podobną sytuację, bo przed nami PNA 2023, który rozgrywany będzie w 2024 roku.
Historia lubi się powtarzać – znów nastąpiła bowiem zmiana terminu z letniego na zimowy. Znów uznano, że granie latem będzie za dużym ryzykiem ze względu na upały. Wcześniej był też galimatias z wyborem gospodarza, co zresztą w Afryce nie jest pierwszyzną. Sytuacja była mocno zawiła. Wstępnie edycję 2023, czyli tę startującą w sobotę, miała organizować Gwinea. Tryb przyznania organizacji PNA był tutaj sporym zaskoczeniem, bo nawiązując do polskiej polityki, można stwierdzić, że odbyło się to bez żadnego trybu, a przynajmniej bez głosowania. Gwinea była kandydatem do organizowania turnieju w 2019 i 2021 roku, ale te imprezy dostały Kamerun i WKS. Niespodziewanie ogłoszono od razu, że Gwinea otrzyma turniej w 2023 roku, choć takowy komunikat nie był wówczas planowany! Ale to przecież Czarny Ląd – odrobina spontaniczności musi być, nawet jeśli chodzi o tak formalne kwestie.
30 listopada 2018 roku CAF (afrykański odpowiednik UEFA) pozbawił Kamerun możliwości organizacji edycji 2019 ze względu na brak szybkiego postępu w przygotowaniach do organizacji, ale przyjął prośbę byłego prezydenta CAF Ahmada Ahmada, aby Kamerun zorganizował kolejną edycję – w 2021 roku. W rezultacie pierwotni gospodarze PNA 2021 (Wybrzeże Kości Słoniowej) zostali przesunięci na 2023 rok, a pierwotni gospodarze PNA 2023 (Gwinea) mieli być gospodarzami edycji w 2025 roku. Ale nie myślcie, że to koniec – 30 września 2022 roku CAF ogłosiło pozbawienie Gwinei praw do organizacji Pucharu Narodów Afryki w 2025, ze względu na słabą jakość infrastruktury. Otwarto ponownie termin składania ofert. Wybrano kandydaturę Maroko.
Zostawmy jednak turniej, który ma się odbyć w przyszłym roku i skupmy się na tym, od startu którego dzielą nas już tylko godziny. Jak zostało napisane we wstępie – do roli faworyta urosło rzeczone już Maroko. Nic dziwnego, skoro kilkanaście miesięcy temu zostało pierwszym afrykańskim półfinalistą Mistrzostw Świata. W Katarze reprezentacja prowadzona przez Walida Regraguiego potrafiła wyeliminować Hiszpanię i Portugalię. W półfinale mimo ambitnej postawy nie udało się pokonać Francji, a w meczu o 3. miejsce lepsi okazali się Chorwaci. Tym samym Afryka poczeka sobie jeszcze na pierwszy w historii medal mundialu, tym niemniej szklany sufit został przebity. Maroko swój pierwszy i jedyny tytuł w Pucharze Narodów Afryki zdobyło w 1976 roku. Ostatni raz w strefie medalowej Lwy Atlasu były 20 lat temu, gdy w finale przegrały z innym zespołem z Maghrebu – Tunezją.
Kto powinien powalczyć z czarnym koniem ostatniego mundialu? Kandydatów jest sporo. Pierwsza myśl to Egipt – ekipa z północnej części kontynentu w latach 2006-2010 trzy razy z rzędu wygrywała turniej, a dwa lata temu przegrała w finale, tak zresztą jak w 2017 roku. Ostatnio z Senegalem, wcześniej z Kamerunem. Tym samym Mohamed Salah nie ma jeszcze afrykańskiego złota na koncie. Nie jest jeszcze piłkarskim starcem, ale czas ucieka. Tak jak Son chce zostać mistrzem Azji, tak i Salah chce wygrać PNA.
Ten tytuł ma już niegdysiejszy kolega Salaha z liverpoolskiego ataku, czyli Senegalczyk Sadio Mane. Od ostatniego turnieju, wygranego w finale po rzutach karnych, Mane zdążył przejść do Bayernu, a następnie do saudyjskiego Al-Nassr. Znalazł się więc na peryferiach wielkiej, europejskiej piłki, ale na pewno nie może narzekać na finanse, a i partnerowanie komuś takiemu jak Cristiano Ronaldo to przecież żadna ujma. Zresztą, do Saudi Pro League przeniosło się też dwóch innych Senegalczyków. Edouard Mendy, były bramkarz Chelsea, gra teraz na chwałę Al-Ahli, a Kalidou Koulibaly, znany przede wszystkim z Napoli, trafił do Al-Hilal. Wszyscy trzej znaleźli się w kadrze obrońców tytułu i wszyscy trzej będą wśród największych gwiazd turnieju. Ale do tego jeszcze dojdziemy.
Omawiając faworytów PNA 2023 nie sposób nie wspomnieć o Kamerunie. Nieposkromione Lwy Afryki praktycznie zawsze są wśród ekip, z którymi trzeba się liczyć, a w 2017 roku, po 15 latach przerwy, wreszcie udało im się wrócić na tron. Dwa lata temu na swoim terenie zakończyli z brązowymi medalami, a w Katarze nie wyszli z grupy, choć na pożegnanie z imprezą ograli Brazylię. Nieprzypadkowo wymieniamy Kamerun zaraz po Senegalu, bo los skojarzył te ekipy w jednej grupie – szlagier fazy grupowej już 19 stycznia o 18:00 czasu polskiego.
Ale to nie jedyny szlagier fazy grupowej, bo dzień wcześniej w grupie A zagrają inni mocni kandydaci do medali – Nigeria i Wybrzeże Kości Słoniowej. To w ogóle ciekawa grupa, bo poza tymi dwoma faworytami mamy też dwie Gwinee – Gwineę Równikową i Gwineę Bissau. W grupie C, tej z Kamerunem i Senegalem, jest za to Gwinea. Proste?
Egipt, Nigeria, WKS, Kamerun, Senegal. Wszystkie te reprezentacje wygrywały PNA w ciągu ostatnich piętnastu lat. Wymieniając faworytów nie możemy zapomnieć o jeszcze jednym byłym mistrzu – Algierii. Riyad Mahrez, tak jak wspominani już Mane, Mendy czy Koulibaly, również wybrał saudyjską ścieżkę kariery, która może splendoru równego występom w Man City nie przynosi, ale kasa się zgadza. Mahrez to najbardziej znany gracz algierskiej drużyny, ale trener Djamel Belmadi ma przecież pod swoimi skrzydłami całą plejadę uznanych zawodników, grających na co dzień w dobrych, europejskich klubach.
No właśnie – nie unikniemy wyliczanki gwiazd i gwiazdeczek, które przez najbliższe tygodnie będą występować na boiskach Wybrzeża Kości Słoniowej. Skupimy się tylko na najbardziej mainstreamowych nazwiskach, bo gdybyśmy chcieli sięgać po wszystkich zawodników ze Starego Kontynentu, to wygodniej byłoby po prostu przekopiować skarb kibica turnieju. A zatem: Seko Fofana, Franck Kessie, Serge Aurier, Nicolas Pepe, Evan Ndicka, Sebastian Haller (WKS), Victor Osimhen, Samuel Chukwueze, Alex Iwobi (Nigeria), Mohamed Salah, Mohamed Elneny (Egipt), Jordan Ayew, Andre Ayew, Daniel Amartey, Inaki Williams, Mohammed Kudus (Ghana), Reinildo Mandava (Mozambik), Kalidou Koulibaly, Sadio Mane, Edouard Mendy, Pape Sarr, Ismaila Sarr, Idrissa Gueye (Senegal), Andre Onana, Andre-Frank Anguissa, Karl Toko Ekambi (Kamerun), Ilaix Moriba, Naby Keita, Serhou Guirassy (Gwinea), Riyad Mahrez, Houssem Aouar, Ismael Bennacer (Algieria), Yves Bissouma, Amadou Haidara (Mali), Yassine Bounou, Achraf Hakimi, Sofyan Amrabat, Romain Saiss, Hakim Ziyech, Youssef En-Nesyri (Maroko), Cedric Bakambu, Arthur Masuaku (DR Kongo), Patson Daka (Zambia).
Robi wrażenie, prawda? A zastosowaliśmy naprawdę gęste sito, by wybrać tylko te najgłośniejsze nazwiska, które powinny przez najbliższy miesiąc czarować na stadionach w Abidżanie, San Pedro, Jamusukro, Bouake i Korhogo. Pełne kadry drużyn można sobie zobaczyć TUTAJ.
Jurgen Klopp już dwa lata temu robił swoją groźną minę na myśl o tym, że straci Mane i Salaha. W tym roku traci Salaha i Wataru Endo, który wraz z reprezentacją Japonii rozpoczyna walkę w Pucharze Azji. Jednak co ma powiedzieć Nuno Espirito Santo? Portugalczyk niedawno został trenerem Nottingham Forest. Nie można powiedzieć, że władował się na minę – po pierwsze nie kupował kota w worku, a po drugie beniaminek Premier League ma piekielnie szeroką kadrę. Nie zmienia to jednak faktu, że na PNA wyjeżdża aż sześciu zawodników tej ekipy – Serge Aurier, Willy Boly, Ibrahim Sangare (Wybrzeże Kości Słoniowej), Cheikhou Kouyate, Moussa Niakhate (Senegal) i Ola Aina (Nigeria). To najbardziej jaskrawy przykład. Sporo ekip traci po jednym lub dwóch graczy. Ale są też giganci, których rozpoczynająca się w Afryce i Azji rywalizacja nie przyprawia o drgawki – Pep Guardiola zbudował sobie kadrę bez piłkarzy z tych kontynentów i śpi spokojnie. Łącznie Premier League opuści 31 graczy. Oczywiście standardowo największym „dostarczycielem” zawodników na PNA jest jednak Ligue 1, którą na kilka tygodni opuści 56 piłkarzy.
Często w Pucharze Narodów Afryki mieliśmy okazję śledzić zawodników z Ekstraklasy. Czy tak samo jest w tym roku? Rodzynkiem będzie Iban Salvador z Miedzi Legnica, reprezentujący Gwineę Równikową. Z kolei pamiętany z występów w Legii Jose Kante jest powołany do kadry Gwinei. Czy kibice w Polsce będą mogli oglądać wspomniane już gwiazdy czy Salvadora z Miedzi w telewizji? Niekoniecznie. Transmitować PNA miało Viaplay, ale ta platforma popadła w wielkie problemy finansowe i odsprzedała prawa innej platformie internetowej, raczkującemu Megogo. Jeśli nie słyszeliście nigdy o tym serwisie, to nie dziwimy się. To jednak właśnie w Megogo będą transmitowane mecze czempionatu Czarnego Lądu.
Sam turniej liczy 24 drużyny – tak jak Euro czy przywoływany już w tym tekście Puchar Azji. System rozgrywek jest też identyczny – sześć czterozespołowych grup, z których bezpośredni awans do 1/8 finału uzyskają po dwie najlepsze drużyny, a do tego cztery z sześciu drużyn z trzecich miejsc – o tym decydować będzie oczywiście bilans. W gronie 24 drużyn nie ma żadnych debiutantów – każda z reprezentacji grała już w PNA przynajmniej raz. Faza grupowa rozpoczyna się sobotnim meczu WKS-u z Gwineą Bissau i potrwa do 24 stycznia. 27 stycznia rozpoczną się zmagania w drabince pucharowej.
Startujący w Wybrzeżu Kości Słoniowej turniej to już 34. edycja walki o mistrzostwo Afryki. Do tej pory najbardziej utytułowaną reprezentacją jest Egipt, który zdobywał złoto siedmiokrotnie. Pięć tytułów mistrzowskich ma Kamerun, a cztery Ghana. Aż 15 razy na podium Pucharu Narodów Afryki stawała Nigeria.