Czas na półfinały! W grze o tytuł zostały już tylko cztery najlepsze drużyny. We wtorkowy wieczór na murawie stadionu Alianz Arena w Monachium zobaczymy trzykrotnych, a także dwukrotnych mistrzów Starego Kontynentu – Hiszpanię i Francję, które przeszły ćwierćfinały ze sporymi kłopotami.
Obie drużyny w swoich ćwierćfinałowych starciach musiały włożyć sporo wysiłku w końcowy sukces. Sukces, który wymagał 120 minut gry, zarówno dla jednych, jak i dla drugich. Hiszpanie, którzy jako jedyny zespół przeszli przez fazę grupową suchą stopą, z kompletem zwycięstw, bez straty gola i jako najefektowniej grająca drużyna, w piątkowy wieczór zderzyli się z niemiecką ścianą. Była to dość brutalna kolizja, bowiem okupiona dość ciężkimi stratami. Już na początku spotkania po ostrym wejściu Toniego Kroosa na murawę padł Pedri i o własnych siłach już z niej nie wstał. W jego miejsce pojawił się Dani Olmo, który miał ogromny udział w końcowym sukcesie Hiszpanów.
Ci, oprócz straty młodego zawodnika FC Barcelony, który na Euro już nie zagra, a jego przerwa potrwa około miesiąc, będą musieli przemeblować przed półfinałowym meczem linię defensywną. Żółte kartki otrzymane w spotkaniu z Niemcami wykluczają z udziału w półfinale Robina Le Normanda oraz fenomenalnego Daniego Carvajala, dla którego ostatnie miesiące są drugą piłkarską młodością. Selekcjoner Luis de la Fuente na pozycji stopera obok Aymerica Laporte prawdopodobnie postawi na Nacho Fernandeza, natomiast dziurę na prawej obronie spróbuje załatać 38-letni weteran, Jesus Navas. Alternatywną opcją dla trenera Hiszpanów jest wybór Alejandro Grimaldo, nominalnego lewego obrońcy. Olmo, po piątkowym występie (gol i asysta), powinien znaleźć się w wyjściowym składzie za kontuzjowanego Pedriego.
Problemów kadrowych nie mają z kolei Francuzi, którzy dzięki bardzo liberalnemu sędziowaniu Michaela Olivera obejrzeli w ćwierćfinale zaledwie jedną żółtą kartkę. Ponadto do składu „Les Tricolores” powinien wrócić pauzujący w meczu przeciwko Portugalii Adrien Rabiot. To jednak koniec dobrych wiadomości. Złe informacje dla trenera Didiera Deschampsa sypią się w zasadzie od pierwszego meczu podczas turnieju. W trakcie pięciu dotychczas rozegranych spotkań „Trójkolorowi” nie zdobyli ani jednego gola z gry. Dwa gole samobójcze, dwa rzuty karne oraz ćwierćfinałowa seria „jedenastek” w starciu z Portugalczykami to dorobek bramkowy Francji. Festiwal nieskuteczności, który zaprezentowali nam Francuzi kandyduje do nominacji w kategorii „antyfutbol” trwającej imprezy.
Na murawie spotkają się więc dwie drużyny, odbierane przez kibiców i ekspertów w skrajnie różny sposób. Widowiskowo grająca i do bólu skuteczna Hiszpania oraz pragmatyczna w swoich działaniach Francja z ogromną strzelecką impotencją. Wydaje się, że bardziej przekonującą drużyną podczas turnieju jest „La Furia Roja” i to ona wydaje się być faworytem rywalizacji. Natomiast nie można deprecjonować Francuzów tylko i wyłącznie z powodu nieskuteczności. Jeśli trafią na tzw. „dzień konia”, będą w stanie wypunktować rywali, tak jak zrobili to w ostatnim starciu z Hiszpanami. Niemal trzy lata temu obie ekipy spotkały się na San Siro w finale drugiej edycji Ligi Narodów. Wówczas „Trójkolorowi” przegrywali po golu Mikela Oyarzabala, ale dzięki geniuszowi Kyliana Mbappe zdołali rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść.
Na kogo w pierwszym z półfinału warto zwrócić baczniejszą uwagę? Z pewnością na najskuteczniejszych w zespole Hiszpanii pomocników – Daniego Olmo i Fabiana Ruiza, którzy w Niemczech solidarnie zdobyli po dwa gole i zanotowali po dwie asysty. Równie korzystnie prezentują się młodzi-gniewni hiszpańskiej piłki, czyli 21-letni Nico Williams oraz 16-letni Lamine Yamal, dla którego niedzielny finał może być wspaniałym urodzinowym prezentem. Yamal skończy 17 lat w najbliższą sobotę, dokładnie jeden dzień przed spotkaniem wieńczącym cały turniej. We francuskich szeregach z uwagą będziemy spoglądać na poczynania „zamaskowanego” Mbappe, który w dotychczasowych meczach był cieniem samego siebie.
Hiszpanie awansując do półfinału wyrównali swój sukces sprzed trzech lat podczas covidowego Euro, przełożonego o rok. Na tamtym turnieju Francja odpadła już w 1/8 finału po serii rzutów karnych ze Szwajcarami. Wtorkowe spotkanie poprowadzi Slavko Vinčić ze Słowenii, rozjemca ostatniego finału Champions League. Słoweński arbiter był już w tegorocznych mistrzostwach szczęśliwym talizmanem dla Hiszpanów, którzy wygrali z Włochami po samobójczym trafieniu Riccardo Calafioriego. Czy i tym razem Vinčić przyniesie szczęście „La Furia Roja” przekonamy się już dziś wieczorem.