Skip to main content

W ostatnim dniu 1/8 finału „spotkamy się” z naszymi znajomymi z grupy D – o awans do ćwierćfinału powalczą Holendrzy i Austriacy. Na ich drodze stają Rumuni i Turcy. Ciekawe pary, choć raczej trudno mówić o szlagierach.

Rumunia – Holandia (18:00)
Obecność Rumunów w 1/8 finału to spora niespodzianka – zresztą, już sam awans na mistrzostwa był w kraju odebrany jako sukces. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia – to stara jak świat prawda, która ma zastosowanie w przypadku drużyny Edwarda Iordanescu. Szczególnie, że Euro w Niemczech zaczęli od zwycięstwa 3:0 nad faworyzowaną Ukrainą. Później już tak dobrze nie było, ale porażka 0:2 z Belgią i remis 1:1 ze Słowacją pozwoliły na zajęcie 1. miejsca w grupie E, w której… wszystkie drużyny zgromadziły po 4 punkty, a o miejscach decydowały bilanse bramek. Ofensywna gra z Ukrainą okazała się na wagę złota. Z drugiej strony, wygrywając grupę można liczyć na dużo łatwiejszego rywala niż Holandia.

Nie można jednak zakładać, że Rumunia stoi na straconej pozycji. Ekipa Oranje nie zachwyca na tych mistrzostwach – spore kadrowe osłabienia (m.in. absencja Frenkiego de Jonga) odbijają się na jakości gry Holendrów, którzy po wymęczonym, ale zasłużonym zwycięstwie 2:1 z Polską, w kolejnych dwóch meczach uzbierali już tylko jeden punkt. Porażka 2:3 z Austrią pokazała, że Holandia jest do ugryzienia i na dziś na pewno trudno uznawać ją za kandydata do medalu. Inna sprawa, że drabinka nie jest szczególnie trudna i można myśleć o półfinale bez wchodzenia w fazę marzeń sennych.

Rumunia po raz ostatni w ćwierćfinale Euro była w 2000 roku. Później na zmianę nie kwalifikowała się na turnieje finałowe i odpadała w grupie. W Niemczech już udało się przełamać ten trend, ale być może to jeszcze nie koniec sukcesów ambitnej ekipy Iordanescu. Holendrzy są oczywiście dużo bardziej utytułowani, ale w ostatnich latach na Euro nie błyszczeli – 2008 rok to ćwierćfinał, 2012 to odpadnięcie w fazie grupowej, w 2016 Oranje w ogóle nie zagrali na mistrzostwach, a przed trzema laty odpadli właśnie w 1/8 finału. Porażka 0:2 z Czechami była bolesna.

Historia bezpośrednich starć obu ekip przemawia za Holendrami, którzy wygrali 9 z 13 meczów z Rumunią, w tym cztery ostatnie. Jedno z tych spotkań odbyło się w finałach Euro – w 2008 roku. Holandia wygrała wtedy 2:0. Jeszcze bardziej przejmujący jest bilans bramkowy tych konfrontacji – Rumuni byli w stanie strzelić Holendrom raptem 3 gole, co na 13 meczów jest wynikiem dramatycznie kiepskim.

Austria – Turcja (21:00)
Na koniec zmagań w tej fazie mistrzostw obejrzymy pojedynek Austriaków z Turkami, na szczęście nie pod Wiedniem, a w Lipsku. Austria sensacyjnie wygrała grupę, w której niejeden z kibiców (nie tylko w Polsce) widział ją na ostatnim miejscu. Nagrodą za heroiczną postawę w meczach z Francją, Polską i Holandią jest łatwa drabinka – w przypadku pokonania Turków, kolejnym rywalem podopiecznych Ralfa Rangnicka będzie lepszy z wcześniejszej wtorkowej pary – Rumunia albo Holandia. Austriacy nie muszą się bać żadnej z tych ekip, skoro była w stanie pokonać Oranje w grupowym pojedynku.

Jednak Turcja na pewno nie położy się przed czarnym koniem fazy grupowej, gdyż sama ma chrapkę na miano czarnego konia Euro. W grupie bywało ciężko, ale jak mówią słowa piosenki – nic, że droga wyboista, ważne, że kierunek słuszny. Turcja na dzień dobry ograła Gruzję 3:1, ale w końcówce meczu równie dobrze mogło być 2:2. W drugim meczu zespół znad Bosforu uległ Portugalii 0:2. Na koniec była istna wojna z Czechami. Sędzia rozdawał kartki jak politycy cukierki podczas kampanii wyborczej. Turcja wyszarpała zwycięstwo 2:1 i dzięki temu z 2. miejsca w grupie zameldowała się w najlepszej szesnastce. Wygrana została okupiona pauzą dwóch istotnych graczy we wtorkowym starciu z Austrią – z powodu kartek nie zagrają Hakan Calhanoglu i Samet Akaydin. Z tego samego powodu w ekipie austriackiej zabraknie Patricka Wimmera.

Austria powtórzyła najlepsze osiągnięcie w historii swoich występów na Euro, jakim była 1/8 finału przed trzema laty. Czy teraz zrobią krok dalej? Turcja w 2008 roku – notabene podczas austriacko-szwajcarskich mistrzostw – dotarła aż do półfinału. Od tamtej pory nie była dalej niż w fazie grupowej.

Nie licząc Bitwy pod Wiedniem Turcja mierzyła się z Austrią 17 razy. Tylko raz padł remis, siedmiokrotnie wygrywali Turcy, dziewięć razy Austriacy. Cztery z tych konfrontacji to mecze eliminacyjne Mistrzostw Europy, ale nigdy mecze w finałach wielkich imprez. Co najistotniejsze – ostatnie starcie tych reprezentacji miało miejsce niedawno – w marcu tego roku. Towarzyski mecz zakończył się pogromem. Austria wygrała 6:1. Turcy wychodząc na murawę Red Bull Areny będą mieli to z tyłu głowy.

Related Articles