Wczoraj oglądaliśmy ostatnie rozstrzygnięcia w grupie A, gdzie nieoczekiwanie z turniejem pożegnała się Szkocja. Dzisiaj może dojść już do prawdziwej sensacji, gdyby ten los podzieliła Chorwacja. Jest to możliwe, bowiem drużyna Zlatko Dalicia zamyka tabelę w grupie B i jej los wisi na włosku. Nomen omen wszystko zależeć będzie od meczu z… Włochami.
Albania – Hiszpania (21:00)
Osiem lat temu we Francji Albańczycy debiutowali na wielkim turnieju. Wtedy pozostawili po sobie dobre wrażenie, wyjeżdżając z jednym zwycięstwem. Niewiele zabrakło, by znaleźli się wtedy wśród najlepszej czwórki ekip z trzecich miejsc i wskoczyli do 1/8 finału. Teraz przed ostatnią kolejką drużyna Sylvinho nadal jest w grze o awans do kolejnej fazy rozgrywek. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że o przepustkę do 1/8 będzie niezwykle trudno. Na ich koncie jeden punkt po remisie z Chorwacją i trzecie miejsce w grupie. O ile swoją lokatę mogą utrzymać nawet w przypadku porażki z La Furia Roja, o tyle już jeden, a nawet dwa – jeśli byłby remis – punkty raczej nie dają szans na awans z trzeciego miejsca. Krótko mówiąc: trzeba wygrać!
Lekko nie będzie, ale Albania już w dwóch poprzednich meczach pokazała, że ma duże możliwości. Prowadzili w obu spotkaniach. Z Chorwacją po golu Qazima Laciego, ale przecież do przerwy mogli schodzić nawet z dwoma lub trzema golami. Wyżej notowanego rywala ratował Dominik Livaković między słupkami. Kluczową postacią dla tamtej potyczki okazała się zmiana z 72. minuty. Wtedy Laciego zamienił Klaus Gjasula i mocno zapisał się w protokole meczowym. Najpierw pechowy samobój, który był golem na 2:1 dla Chorwacji. Później jednak w 95. minucie wyrównał stan rywalizacji, a występ “przypieczętował” żółtą kartką. Nieoczekiwanie derby bałkańskie okazały się jednym z bardziej szalonych meczów na tym turnieju, w którym nie brakowało tak naprawdę niczego. Łącznie z końcówką, w której gra toczyła się od jednej do drugiej bramki i obie drużyny mogły przechylić szalę na swoją korzyść.
Hiszpanie mają spokój w kontekście awansu po dwóch zwycięstwach. Najpierw 3:0 nad Chorwacją, gdzie wynik nijak się miał do wydarzeń boiskowych. Podobnie zresztą, jak wynik potyczki z Włochami. Tam skończyło się tylko 1:0 po samobójczym trafieniu Riccardo Calafioriego. To był najniższy wymiar kary dla Squadra Azzurra, którzy byli o klasę albo nawet dwie gorsi od swojego rywala w hitowym starciu. Już w pierwszej połowie Pedri, Nico Williams i spółka mieli świetne okazje do strzelenia gola głową. Napór drużyny Luisa de la Fuente odbywał się w pierwszej i drugiej połowie, gdzie bomby z daleka słali Lamine Yamal i znowu Williams. Skończyło się jednobramkowym triumfem, który zapewnił po dwóch kolejkach komplet punktów, nadal czyste konto oraz zwycięstwo w grupie! Hiszpanie nie wychodząc jeszcze na ostatni mecz, mogą być pewni, że 30 czerwca o 21:00 w Kolonii zagrają swój mecz 1/8 finału. Kto będzie przeciwnikiem? Tego dowiedzą się zapewne dopiero w środę, gdy odbędą się ostatnie mecze fazy grupowej i poznamy kompletny zestaw drużyn z trzecich miejsc, które awansowały do kolejnej fazy. Jednak po niedzielnym meczu już wiadomo, że w ewentualnym ćwierćfinale mogą zagrać z… Niemcami. Gospodarze Euro w ostatnich sekundach wyrównali stan meczu ze Szwajcarią i wpadli do tej części drabinki.
Bardzo prawdopodobnym scenariuszem na dzisiejszy mecz są zmiany w składzie Hiszpanów. Gra, co kilka dni po całym sezonie to spory wydatek energetyczny, a selekcjonerowi taki mecz o pietruszkę spadł jak z nieba. Oczywiście Luis de la Fuente mówił o szacunku do przeciwnika i miejsca, w którym są, ale to raczej PR-owe formułki. Idealna okazja do zmian, do odpoczynku, a także przejrzenia dyspozycji zawodników, którzy jeszcze nie zagrali na turnieju. Mowa chociażby o Danim Vivianie, Jesusie Navasie, Ferminie Lopezie, Joselu czy Alejandro Grimaldo. Trudno w to uwierzyć, ale jeden z najlepszych piłkarzy Bundesligi jeszcze nie powąchał boiska na tym turnieju, przegrywając rywalizacje na lewej obronie, gdzie króluje Marc Cucurella. Ponadto całkiem możliwa i spodziewana jest zmiana w bramce, gdzie Unai Simon ma niepodważalną pozycje numeru jeden.
Chorwacja – Włochy (21:00)
Nie jest to dobry turniej – póki co – dla Chorwatów. Dwa mecze i pięć straconych goli to musi boleć. Oczywiście z Hiszpanią trzy sztuki w ich sieci to nie powód do wstydu, ale już dwa kolejne od Albanii może martwić Dalicia i spółkę. Podobnie, jak skuteczność. xG na poziomie 2,27 i 2,25 w obu meczach to naprawdę więcej niż dobre rezultaty. Finalnie z tego wpadły tylko dwa gole. W obu przypadkach mieli wyższy wskaźnik od przeciwnika, ale skończyło się na jednym punkcie i dużym problemie z wyjściem z grupy. Jak już było przy okazji Albanii, dwa punkty mogą nie wystarczyć do wyjścia z trzeciego miejsca. Stąd remis raczej nie będzie wiele warty dla Hrvatski. Trzeba będzie pokonać rywala i wtedy przepustka do kolejnej fazy rozgrywek będzie jasna. Nawet, gdyby Albania jakimś cudem pokonała Hiszpanie i oznaczałoby to trzecie miejsce, to jednak cztery punkty raczej zagwarantują promocję.
Włosi muszą być ostrożni, bo pozycja wyjściowa jest niezła, ale nic jeszcze nie gwarantuje. Istnieje scenariusz, w którym mogą przecież odpaść już dzisiaj. To porażka oraz wygrana Albanii, co oznaczałoby spadek na ostatnią pozycję w grupie. Jednak nawet brak wygranej Albanii, przy porażce drużyny Luciano Spalllettiego wprowadzi nutkę niepewności, bowiem trzeba będzie czekać na rozstrzygnięcia związane z pozostałymi grupami. Na ich szczęście porażka z Hiszpanami była jednobramkowa i uczciwie trzeba powiedzieć, że to był… dobry wynik dla Włochów patrząc na przebieg meczu. Gdyby rywale wrzucili im 3:0, jak z Chorwacją, nie mogliby mieć do nikogo pretensji. Włosi zagrali fatalne spotkanie. Nie stworzyli sobie praktycznie żadnej sytuacji do strzelenia gola, a przez cały mecz oddali jeden celny strzał! Trzy kolejne poszybowały obok bramki Unaia Simona. Cztery sztuki przez cały mecz przy 20 rywala to po prostu pokaz jednostronnego widowiska.
Do tej pory Spalletti wystawił dwukrotnie tę samą jedenastkę na pierwsze mecze turnieju. Teraz wydaje się, że zmiany są konieczne. Konsekwencje za mecz z Hiszpanią być muszą. Zresztą już w jego przerwie zrobił szybkie zmiany, zdejmując Jorginho oraz Davide Frattesiego. Być może to kierunek, w którym zechce podążać w kontekście wyjściowego składu na wtorkowy wieczór. Wśród kandydatów jest także Calafiori, który miał pecha strzelając samobója.