
Trzeci dzień Mistrzostw Europy zakończy mecz Holandii z Ukrainą. Na stadionie imienia Johana Cruyffa faworyt jest oczywisty – to reprezentacja Oranje. Czy nasi wschodni sąsiedzi będą w stanie postawić się pomarańczowym?
Holandii zabrakło na dwóch poprzednich wielkich imprezach. Dla kraju o takich tradycjach piłkarskich i z takimi legendami tej dyscypliny jak Johan Cruiff czy Marco van Basten, to wręcz wstyd. Na Euro 2020 Holendrzy wracają z nadziejami. Nadzieje te nie biorą się znikąd. Reprezentacja Oranje wygrała pierwszą edycję Ligi Narodów i w dobrym stylu awansowała na Euro 2020. Wprawdzie w grupie minimalnie lepsi okazali się Niemcy, ale awans z 2. miejsca nie był zagrożony.
Obecnie Holandia to już zespół Franka de Boera. Jeden z dwóch legendarnych braci bliźniaków rozegrał w kadrze 112 spotkań, a teraz przejął schedę po Koemanie, który, jak wiadomo, wybrał pracę w FC Barcelonie. De Boer walkę o Mundial w Katarze rozpoczął bardzo źle. Na dzień dobry przyszła porażka 2:4 z Turcją. Zwycięstwa z Łotwą i Gibraltarem to tylko odbębnienie jazdy obowiązkowej, a nie żaden sukces. Jesienią zbyt dużo miejsca na wpadki nie będzie, bo poza Turcją niespodzianki w tej grupie zrobić mogą jeszcze zespoły Norwegii i Czarnogóry.
Przed samymi mistrzostwami Oranje zagrali dwa test-mecze. Zremisowali 2:2 ze Szkocją i pokonali 3:0 Gruzję. Memphis Depay, Frenkie de Jong, Georgino Wijnaldum czy Davy Klaassen to największe gwiazdy obecnej reprezentacji Holandii. Status ten przysługuje wielkiemu nieobecnemu tego turnieju – Virgilowi van Dijkowi. Obrona złożona z niego i Matthijsa de Ligta miała być jednym z największym atutów w rękach De Boera. Dziś nie zagra żaden z nich – van Dijk nie zdążył się wyleczyć na Euro, a stoper Juve ma problemy z pachwiną. Być może wróci do składu na kolejne spotkania.
Ukraina to od wielu lat typowy europejski średniak. Trzeba się z nią liczyć, ale raczej nikt nie sytuuje zespołu niebiesko-żółtych w gronie faworytów. Kwalifikacje do Euro były całkowitym sukcesem drużyny Andrija Szewczenki. W ośmiu meczach nasi wschodni sąsiedzi zgromadzili 20 punktów, nie przegrywając ani razu. Wygrali grupę, a w pokonanym polu pozostawili nawet obrońców tytułu, Portugalczyków. Wydawało się, że ukraiński futbol wraca na właściwe tory i może nawiązać do sukcesu z Mundialu 2006 (ćwierćfinał). Liga Narodów nieco podkopała mocarstwowe zapędy Ukraińców. Ostatnie miejsce w grupie, za plecami Hiszpanii, Niemiec i Szwajcarii, oznaczało spadek do dywizji B. Z kolei start walki o MŚ 2022 przyniósł trzy kolejne remisy 1:1 – z Francją, Finlandią i Kazachstanem.
Mecze towarzyskie zespołu Szewczenki przed turniejem to istna egzotyka. Najpierw kolejne 1:1 – tym razem z Bahrajnem. Potem zwycięstwa z Irlandią Północną (1:0) i Cyprem (4:0). Czy można z tego wysnuwać jakiekolwiek konstruktywne wnioski w perspektywie czempionatu Starego Kontynentu? Raczej nie.
Gwiazdą obecnej reprezentacji Ukrainy jest na pewno Oleksandr Zinczenko z Manchesteru City, który w zespole Citizens na ogół gra na lewej obronie. W kadrze Szewczenko wystawia go przeważnie w pomocy. Bramkarze rywali muszą się obawiać także Rusłana Malinowskiego (Atalanta Bergamo), obdarzonego potężnym uderzeniem z obu nóg. Dawny blask próbują odzyskać Jewhen Konoplanka (Szachtar) i Andrij Jarmołenko (West Ham).