Skip to main content

Jeśli dziś Polacy nie zdobędą choćby punkty w meczu z Hiszpanami, zapewnią sobie ostatnie miejsce w grupie i brak awansu do 1/8 finału – niezależnie od wyniku ostatniego meczu ze Szwecją. To przy obecnym systemie Mistrzostw Europy rzadki układ, ale niestety może stać się naszym udziałem. Ale czy będzie można mówić o pechu?

Raczej nie. Biało-czerwoni rozpoczynali turniej meczem z teoretycznie najsłabszym rywalem i mieli obowiązek zainkasować trzy punkty. Jak było? Wszyscy wiemy. Słowacja wygrała 2:1. Następnie Szwecja bezbramkowo zremisowała z Hiszpanią, a wczoraj Trzy Korony skromnie 1:0 ograły Słowaków. Jeśli dziś reprezentacja Paulo Sousy przegra, w najlepszym razie będzie mogła zrównać się punktami ze Słowacją, ale to nic nie da – będziemy gorsi przez wynik starcia bezpośredniego.

Ekipa Sousy musi więc dziś wznieść się na wyżyny. Nie ma innej możliwości, jeśli marzy się o zwycięstwie z Hiszpanią. Okoliczności dla Polaków są jednak wyjątkowo trudne. Pal licho niskie morale po fatalnej inauguracji turnieju. Polacy musieli podróżować z Sankt Petersburga do Polski, a wczoraj polecieli w kolejną długą podróż – tym razem do Sewilli. W stolicy Andaluzji zastanie ich wysoka temperatura i warunki trudniejsze niż w Rosji. Warunki, które na pewno sprzyjać będą gospodarzom. Ci w dodatku grając wszystkie grupowe mecze u siebie, więc unikają męczącego przemieszczania się po całej Europie. Za ten „cyrk” można dziękować Uefie…

Kolejna zła wiadomość to pauza Grzegorza Krychowiaka, który w meczu ze Słowacją obejrzał dwie żółte kartki. Złośliwi powiedzą, że absencja Krychowiaka to paradoksalnie dobra wiadomość dla biało-czerwonych, bo pomocnik Lokomotiwu zagrał w poniedziałek bardzo kiepsko. Często był spóźniony i ratował się faulami. Czerwona kartka nie wzięła się znikąd. Inna sprawa, że garnitur w środku pola, pod nieobecność kontuzjowanych Jacka Góralskiego i Krystiana Bielika, zrobił się króciutki. Najpewniej do podstawowego składu wróci Jakub Moder i to on wespół z Karolem Linettym będzie odpowiadał za przerywanie ataków Hiszpanii. To jednak tylko domniemanie. Możliwe, że Sousa zaskoczy wszystkich i postawi na jakiś mniej oczywisty wariant. Zaskoczył już w poniedziałek, posyłając do boju Linettego. Ten odpłacił się golem, ale marne to pocieszenie. Mówi się także o tym, że miejsce w składzie straci jeden z winowajców inauguracyjnej porażki – Kamil Jóźwiak. Pomocnik Derby był zamieszany w stratę obydwu goli. Ponoć Sousa chce na wahadle wystawić bardziej defensywnego gracza, jakim jest Bartosz Bereszyński. Zwolnione przez „Beresia” miejsce w trójce stoperów zająłby Michał Helik.

Spekulacje dotyczące składu nie zmienią jednego – Polska nie będzie faworytem tego meczu. Hiszpania dysponuje dużo lepszymi piłkarzami, a Luis Enrique ma znacznie większy komfort przy doborze składu. I choć w kadrze wyraźnie zaszła zmiana pokoleniowa, to Polacy nadal mogę jedynie pomarzyć o takim potencjale. A do składu po zakażeniu koronawirusem wracają w dodatku Sergio Busquets i Diego Llorente. Ten pierwszy prawdopodobnie z myślą o pierwszej jedenastce – to w końcu kapitan.

Reprezentacja Hiszpanii nigdy specjalnie nie leżała Polakom – świadczy o tym mizerny bilans meczów bezpośrednich – więcej można przeczytać w „10 kluczowych statystykach”. Ostatnim razem ekipa z Półwyspu Iberyjskiego ograła reprezentację Franciszka Smudy 6:0. Robert Lewandowski strzelił w tamtym meczu „sambója”…

Related Articles