Skip to main content

Niewątpliwie szlagierem piątku jest mecz Belgia – Włochy. To dwie reprezentacje, które należą do ścisłego grona faworytów tego turnieju. I jako jedyne mają na koncie komplet zwycięstw. Dziś jedna z nich pożegna się z marzeniami.

Belgowie przez grupę przeszli suchą stopą, choć w meczu z Danią musieli się namęczyć, a wygraną zawdzięczają znakomitej zmianie Kevina De Bruyne, który wszedł na boisko, a potem popisał się asystą i golem. Z Rosją i Finlandią było znacznie łatwiej. Jednak prawdziwe ciężary czekały na Czerwone Diabły w 1/8 finału, bo los wyrzucił im 3. drużynę „grupy śmierci”, czyli Portugalię. Obrońcy trofeum przez wielu uważani byli za zespół silniejszy personalnie niż pięć lat temu. Futbolowy los lubi jednak płatać figle i nawet jeśli potencjał piłkarski Portugalczyków faktycznie był większy, to nie przełożyło się to w żaden sposób na sukces. Belgia zdobyła gola po strzale z dystansu Thorgana Hazarda. Błąd popełnił bramkarz mistrzów Europy, Rui Patricio. W drugiej połowie ekipa Roberto Martineza grała wyrachowany futbol, nastawiony na defensywę i kontry, gdzie kluczową rolę odgrywał silny jak tur Romelu Lukaku. Żadna z kontr gola wprawdzie nie przyniosła, ale jednobramkowe prowadzenie udało się dowieźć do końcowego gwizdka. Tym samym Belgia odniosła czwarte zwycięstwo na turnieju i awansowała do ćwierćfinału.

W tej beczce miodu jest jednak solidna porcja dziegciu. Zwycięstwo kontuzjami przypłacili wspomniany już De Bruyne oraz Eden Hazard, czyli dwie gwiazdy reprezentacji Belgii. Trwa walka z czasem, by postawić obu na nogi, bo w rywalizacji z Włochami ich obecność może okazać się nieoceniona. Media donoszą, że bliżej gry jest De Bruyne, którego Martinez przewiduje w wyjściowym składzie. Hazard znów odniósł kontuzję mięśniową – takie urazy prześladują go od kiedy trafił do Realu Madryt. Na pewno na dziś ważniejszą postacią dla Belgów jest pomocnik Man City, więc najbardziej prawdopodobny scenariusz to KDB na boisku, a starszy z braci Hazardów na ławce, czekający ewentualnie na swoją szansę. Ale to tylko dywagacje, a prawdę zna jedynie selekcjoner.

Takich problemów nie ma imiennik Martineza, selekcjoner Włochów – Roberto Mancini. Do gry wraca Giorgio Chiellini, a jedynym kontuzjowanym graczem pozostaje Alessandro Florenzi. Włosi śrubują swój rekord meczów bez porażki, a na tym turnieju nie stracili również gola w regulaminowym czasie gry. Do zwycięstwa w 1/8 finału z Austrią potrzebowali jednak dogrywki, w której strzelili dwa gole, ale rywale odpowiedzieli jednym trafieniem. Passa meczów bez przegranej została przedłużona, awans wywalczony, ale piękną serię czystych kont Gianluigiego Donnarummy można już wymazać.

O tym jak wielką pracę z reprezentacją Włoch wykonał Mancini najlepiej świadczy fakt, że gdy latem 2018 roku Belgia sięgała po brązowy medal Mistrzostw Świata, Squadra Azzurra oglądała turniej w telewizji, bo nawet się na niego nie zakwalifikowała. Dziś w Monachium Włosi nie tylko nie są bez szans w meczu z liderem rankingu FIFA, ale nawet są uznawani za minimalnego faworyta tej rywalizacji.

Statystyki zdecydowanie przemawiają za Włochami, którzy wygrali 14 z 22 bezpośrednich meczów przeciwko Czerwonym Diabłom. Ostatnie starcie obu ekip miało miejsce pięć lat temu, podczas… Mistrzostw Europy. W fazie grupowej Włosi wygrali 2:0, ale potem pożegnali się z turniejem w 1/8 finału. Belgia przetrwała rundę dłużej, by sensacyjnie przegrać w ćwierćfinale z Walią. Dziś ekipa Martineza może pokusić się o historyczny sukces i po raz pierwszy od ponad 40 lat awansować do półfinału Euro.

Related Articles