Skip to main content

We wtorkowy wieczór w Londynie i Glasgow zapadną finalne rozstrzygnięcia w czwartej z grup. Sytuacja jest dość skomplikowana…

Na prowadzeniu Czesi z czterema punktami. Druga jest Anglia, która również rozpoczęła od wygranej, by w drugiej kolejce zremisować. Na trzecim miejscu wicemistrzowie świata – Chorwaci. Podobnie jak Szkoci, mają oni w dorobku punkt. Nikogo nie można jeszcze skreślać, bo dziś liderzy zagrają ze sobą, a outsiderzy ze sobą.

Sytuacja oczywiście budzi pewne kontrowersje. Anglii i Czechom wystarczy remis w ich meczu, by obie drużyny wyszły z dwóch pierwszych miejsc, nie oglądając się na rezultat z Hampden Park. Co więcej – taki układ może pasować Anglikom, bo zajęcie 2. miejsce oznacza dla nich mecz z 2. zespołem grupy E – głęboko wierzymy, że może to być Polska. Wygranie grupy to zaś teoretycznie trudniejszy sprawdzian w 1/8 finału, bowiem mecz z 2. zespołem „grupy śmierci” – grupy F. Mogą to być zatem np. Niemcy albo Francuzi. Choć wierzymy w szlachetne idee sportu i rywalizacji, widzimy wyraźnie, że remis na Wembley jest dość prawdopodobny. Oczywiście z czysto piłkarskiego punktu widzenia faworytem są Anglicy i nawet kwarantanna, która wyklucza występ Masona Mounta i Bena Chilwella, niewiele zmienia w tym aspekcie.

Czesi to jednak pozytywne zaskoczenie dwóch pierwszych spotkań. Wygrana 2:0 ze Szkocją po dwóch bramkach Patrika Schicka utorowała drogę do awansu. W drugiej kolejce Czesi prowadzili z Chorwacją, znów po trafieniu napastnika Bayeru. Zaraz po przerwie wyrównał jednak Ivan Perisić i mecz zakończył się podziałem punktów. Można jednak sądzić, że nasi południowi sąsiedzi cztery punkty po dwóch meczach braliby przed turniejem w ciemno. Teraz nawet porażka daje im awans do 1/8 finału, podobnie jak Anglii, ale można zakładać, że nikt nie chce awansować z 3. miejsca jako „lucky loser”, bo tutaj drabinka na pewno nie będzie łatwa. Można wpaść np. na Belgię, Holandię, Hiszpanię (jeśli wygra grupę) lub Francję (jeśli wygra grupę).

Tak czy owak – presja na Anglikach i Czechach nie jest dziś zbyt duża. Remis daje im status quo w tabeli, a wygrana jednej z drużyn nie oznacza katastrofy dla drugiej. Z kolei w Glasgow może odbyć się bitwa na śmierć i życie. Chorwatom i Szkotom remis nic nie daje, ale zwycięstwo gwarantuje fazę pucharową. Jeśli wygrają Chorwaci, mogą przeskoczyć Czechów. Jeśli wygrają Szkoci, wyprzedzić mogą Anglików. Jeśli jednak nie uda im się wyprzedzić którejś z tych ekip, 4 punkty są gwarancją awansu z 3. miejsca. Dlatego też na Hampden Park szykuje się starcie bez kalkulacji – liczy się pełna pula. Portugalia pięć lat temu pokazała, że 3. miejsce w grupie wcale nie musi oznaczać szybkiego pożegnania z turniejem.

Szkoci zagrają z Chorwatami po raz szósty i jak do tej pory mogą się pochwalić bardzo dobrym bilansem. Trzy pierwsze spotkania obu ekip (eliminacje MŚ 2002 i mecz towarzyski) kończyły się remisami. Dwa kolejne w ramach walki o Mundial 2014 wygrali Szkoci – 1:0 na wyjeździe i 2:0 u siebie. Choć dziś w rankingu FIFA Hrvatska jest o 30 pozycji wyżej, to w przeszłości nie zdołała pokonać walecznych Szkotów ani razu!

Jednak jest też dobra wiadomość dla fanów zespołu z Bałkanów. Z powodu koronawirusa nie zagra jeden z ważniejszych piłkarzy w szkockiej drużynie – Billy Gilmour. 20-latek zanotował naprawdę świetny występ przeciwko Anglii i mógł stanowić kluczowe ogniwo dziś wieczorem. Tak się jednak nie stanie.

Wtorkowy line-up Euro 2020 docenią na pewno ci, którzy pracują na 2. zmianę. Obydwa mecze rozpoczynają się o 21:00 i nie ma żadnych wcześniejszych gier. To pierwsza taka sytuacja od inauguracji, czyli od 11 dni.

Related Articles