Skip to main content

Nieco ponad tydzień pozostał do powrotu najlepszej ligi na świecie, czyli polskiej Ekstraklasy. Od 20 grudnia czekamy z utęsknieniem na granie w Polsce. Osiemnastu przedstawicieli najwyższego szczebla jest już na ukończeniu okresu przygotowawczego i lada moment przystąpi do rywalizacji. Z pozycji lidera wiosnę rozpocznie Śląsk Wrocław, za którym jest grupa pościgowa z Jagiellonią Białystok na czele. Chrapkę na tytuł mają jednak także w Częstochowie, Poznaniu czy Warszawie.

Po 19. kolejkach na czele tabeli wrocławianie. Trzy punkty przewagi nad Jagą, ale już osiem nad Lechem i dziewięć nad duetem Raków oraz Legia. Częstochowianie w 2024 roku odrobią zaległości z ubiegłego, ale nadal zaliczka nad trzecim zespołem jest spora po stronie Wojskowych. Po tak doskonałej jesieni drużyna Jacka Magiery na pewno zechce grać o tytuł, ale europejskie puchary to powinien być cel minimum. Tym bardziej że zespół wzmocnił siłę ognia. Patryk Klimala trenował z zespołem jeszcze jesienią, po rozstaniu z Hapoelem Beer-Szewa. Wtedy jednak zamknięte okienko transferowe uniemożliwiało rejestracje byłego gracza… Jagiellonii. Teraz już swobodnie będzie mógł grać i być może stworzy duet z Erikiem Exposito. Na papierze mają wszystko, by mieć dwie najlepsze “9” w Ekstraklasie. Poza nim do zespołu dołączył jeszcze jeden Polak – Mikołaj Tudruj. To akurat młody gracz z rezerw Lecha. Dyrektor David Balda powalczył o trzech zagranicznych piłkarzy. Melodią przyszłości ma być Lewuis Pena z Wenezueli, który trenował z drużyną pod koniec jesieni. Nowymi twarzami są Alen Mustić(Odense) oraz Simeon Petrow (CSKA 1948 Sofia). Ten ostatni to kolejny bułgarski strzał, po tym, jak latem jego rodak Aleks Petkow okazał się strzałem w dziesiątkę i dużym wzmocnieniem linii defensywnej. Urodzony we Francji defensor ma prawie dwa metry – 195cm – więc powinien dorzucić kolejne centymetry w dość fizycznie grającym Śląsku.

Gonić i nie dać się złapać
Tak, jak nieoczekiwanie Śląsk jest liderem po jesieni, tak Jagiellonia została nieoczekiwanym wiceliderem. Trzy “oczka” straty białostoczan to niewiele i wszystko przecież można odrobić w bezpośrednim starciu, które odbędzie się już 8 marca na Podlasiu. Co ciekawe to Jagiellonia była wg wszystkich niezaangażowanych kibiców, a także dziennikarzy tym zespołem, który grał najefektowniej. Zresztą widać to było po liczbie strzelonych goli. 45 trafień to niemal 2,5 bramki na każde 90 minut. Jeszcze lepiej ich liczby wyglądają w kontekście pozostałych drużyn. W końcu drugi najlepszy atak miał Raków, który strzelił o 10 goli mniej! Oczywiście w przyrodzie wszędzie musi być balans, gdyż Jaga ma niemal dwukrotnie gorszą defensywę od Śląska – 27 straconych goli przy 15 lidera.

Dużym sukcesem Jagi, podobnie jak Śląska, jest utrzymanie trzonu zespołu. Bartłomiej Wdowik, Afimico Pululu, Jesus Imaz, Jose Naranjo, Nene czy Dominik Marczuk. Każdy z tych piłkarzy zrobił spory postęp jesienią, a najlepszym przykładem było powołanie tego pierwszego do seniorskiej reprezentacji kraju. Nieprzypadkowe, bowiem były gracz Odry Opole zaliczył kapitalną rundę jesienną, w której regularnie strzelał gole i zaliczał asysty, a jego lewa noga to na dzisiaj najwyższy poziom w Ekstraklasie. Do grona dołączyło dwóch piłkarzy – Kaan Caliskaner(Eintracht Brunszwik) i Jetmir Haliti(AIK Solna) mają być wzmocnieniem drużyny i wydaje się, że ten drugi – środkowy obrońca – ma krótszą drogę do składu. Finalnie jednak nie ma wątpliwości, że Adrian Siemieniec nie ma swoich ulubieńców. Wybiera zawsze najlepszych, czasem nie są to oczywiste wybory, ale jak pokazała runda jesienna – wybory trafne. Najmłodszy trener w Ekstraklasie opiera się na bardzo odważnej grze, która przynosi regularnie efekty. Nie tylko punktowe, ale także wizualne.

Pucharowicze niezadowoleni
W ostatnich latach kwartet Raków, Lech, Legia i Pogoń dość mocno osiadł na górze ligowej tabeli. Trudno było tam się wbić pomiędzy najmocniejsze drużyny. Mistrzostwo wędruje z rąk do rąk – bez udziału Portowców – ale teraz jesień pokazała, że są dwie drużyny, które chcą rozbić ten porządek. Oczywiście Śląsk i Jagiellonia wykorzystały udział Rakowa i Legii w fazach grupowych europejskich pucharów. Łączenie ligi z ciągłym zaangażowaniem w Europie to nadal spore wyzwanie dla najlepszych naszych drużyn. Trudno się dziwić, skoro Raków w lidze zagrał 18 meczów(jeden zaległy), a niemal drugie tyle – 16 – to efekt zaangażowania w puchary. Najpierw osiem gier w eliminacjach, potem sześć w fazie grupowej i do tego dwa spotkania w Pucharze Polski. Razem to 34 mecze w wykonaniu częstochowian i tylko jedno mniej po stronie Legii. Kosmos, skoro są drużyny z Ekstraklasy, których cały sezon będzie trwać 35 meczów, licząc szybkie odpadnięcie z Pucharu Polski.

Wiosną Legia nadal będzie grać w pucharach, a przynajmniej czekają ją dwa spotkania z Bodo/Glimt. Poza przyjściem Japończyka Ryoyi Moroshity wzmocnień nie widać. A potrzeby spore, skoro z klubu odszedł Bartosz Slisz, kontuzji doznał Juergen Celhaka, a Igor Strzałek poszedł do Mielca na wypożyczenie. W środku pola powstał nagle spory kłopot, którego rozwiązaniem miałby być… Rafał Augustyniak. Tyle że jego możliwości gry z piłką są kilka półek niżej od Slisza. Kosta Runjaić będzie musiał rzeźbić, a przecież mecze Ligi Konferencji zaczynają się tuż po restarcie Ekstraklasy. Tutaj także roboty nie zabraknie, chociaż warszawianie nie będą musieli rywalizować w Pucharze Polski po odpadnięciu w Kielcach.

***

Jeśli Legia dokonała jednego transferu, to Lech był jeszcze bardziej oszczędny pod tym względem. Poza piłkarzami rezerw i juniorów, żaden nowy piłkarz nie dołączył – jeszcze – do zespołu Mariusza Rumaka. To jest największa zmiana względem nieudanej jesieni. Owszem Kolejorz zakończył ją na podium, ale z dużą stratą do lidera, a w jej trakcie błyskawicznie wyleciał poza puchary. Wokół nowego-starego szkoleniowca jest mnóstwo obaw. W końcu dawno nie pracował na tak wysokim poziomie, z takimi oczekiwaniami. Była Odra Opole, ale tam pracę zakończył 4,5 roku temu. Później kilka miesięcy z kadrą U19, po czym wrócił do Lecha w doli doradcy. Rumak poszedł na głęboką wodę, ale ma tyle samo do zyskania, ile do stracenia. W pozostałych klubach nie miałby szansy na taką posadę, więc może na stałe wrócić na karuzelę trenerską. Z drugiej strony klapa przy Bułgarskiej teraz może oznaczać, że trochę czasu minie zanim ktoś ponownie go zatrudni.

Rumak nie ma czasu na rozpędzanie się. Rundę rozpocznie meczami z Zagłębiem, Jagiellonią, Śląskiem oraz Rakowem. Pomiędzy tymi dwoma ostatnimi rywalami jeszcze dojdzie pucharowy ćwierćfinał z Pogonią Szczecin. Oby się nie okazało na początku marca, że jest po sezonie…

Raków nadal kupuje
Latem kilkanaście transferów przychodzących, sporo wychodzących. Wydawać by się mogło, że po takiej rewolucji kilka miesięcy temu, teraz będzie spokój przy Limanowskiego. Nic bardziej mylnego! Na nieco ponad tydzień do ligi częstochowianie zdążyli zakontraktować sześciu nowych graczy! Dawid Szwarga i jego sztab cały czas chcą ulepszać zespół i dokooptowywać nowe twarze. Wśród nich Erick Otieno z AIK Solna, który ma zakończyć kłopoty z lewym wahadłem. Jest potencjalny następca Vladana Kovacevicia, czyli Muhamed Sahinović – bośniacki bramkarz z FK Sarajevo. Jest wypożyczenie Petra Baratha z Ferencvarosu, a także dobrze znany z Cracovii Matej Rodin, który przychodzi z belgijskiego Oostende. Ponadto dwa transfery od rywali ligowych. Jakub Myszor to bardziej ruch na teraz, zaś Kacper Masiak pod kątem rezerw i ewentualnej przyszłości.

Kadrę jednak będzie trzeba posprzątać. Już teraz poza klubem są Deian Sorescu (wypożyczenie) oraz Antonis Tsiftis (koniec wypożyczenia). Następni w kolejce są Fabian Piasecki i Sonny Kittel. Niemiec z polskimi korzeniami nie odnalazł się w częstochowskiej rzeczywistości i po chwilowych zachwytach raczej niewiele dał zespołowi. Na pewno nie tyle, ile wszyscy liczyli. Z kolei Piasecki dostał wolną drogę w poszukiwaniu klubu i lada moment trafi do Gliwic, o czym poniżej.

Nowa “9” skończy z remisami Piasta?
Jesienią wszyscy śmiali się, że były mistrz Polski powinien nazywać się Piast “Remis” Gliwice. 12 z 18 meczów gliwiczan zakończyło się podziałem punktów, co jest zdecydowanie najwyższym wynikiem w lidze. Do tego wyniku zbliża się Ruch Chorzów (10), ale Niebiescy uzbierali o jedenaście punktów mniej. Piast często remisuje, ale to efekt albo braku skuteczności, albo braku bramkostrzelnego napastnika. 18 goli po jesieni to ledwie jedna bramka na 90 minut i drugi najgorszy – po ŁKS-ie – wynik w lidze. A przecież drużyna Aco Vukovicia legitymuje się najlepszym wynikiem pod względem straconych goli – 14 przy 15 Śląska, który jest drugi pod tym względem. Kontuzja Kamila Wilczka z drugiej kolejki mocno odbiła się na ofensywnych poczynaniach zespołu. Najskuteczniejszym zawodnikiem był Patryk Dziczek – 5 goli – który skutecznie wykorzystywał rzuty karne. Piast wg wielu modeli xG powinien być w ścisłej czołówce, bowiem stwarzał sobie dobre jakościowo szansę na strzelenie goli. Jednak brak rasowej “9” na wysokim poziomie przekreślił dobrą grę.

Teraz do gliwiczan ma dołączyć Fabian Piasecki. O ile na Raków i poziom Ligi Europy to zawodnik zbyt ograniczony, o tyle dla Piasta powinien być idealnym wyjściem z trudnej sytuacji. Tym bardziej że “Piachu” ma dobre wspomnienia z obiektem przy Okrzei. To tam w sierpniu 2021 strzelił jednego ze swoich najpiękniejszych goli w Ekstraklasie. W barwach Śląska Wrocław trafił na wagę remisu, przewrotką w doliczonym czasie gry.

Sensacyjny transfer Radomiaka?!
Tej zimy nie ma praktycznie transferów w naszej lidze, które określilibyśmy mianem hitowych. Lada moment może jednak dojść do bardzo ciekawego ruchu Radomiaka. Klub z Mazowsza odkąd wrócił do Ekstraklasy uchodzi za ten, który swoimi ścieżkami porusza się po rynku transferowym. Często z dobrym skutkiem, skoro do tej pory pozostaje na najwyższym poziomie. Zazwyczaj mowa o piłkarzach z Portugalii czy też jej byłych kolonii – Republika Zielonego Przylądka, Brazylia itd. Teraz miałby tam trafić Chorwat. Luka Vusković dopiero raczkuje w dorosłej piłce i trudno się dziwić, skoro za niecały miesiąc skończy dopiero 17 lat. Jego usługi już zaklepał sobie Tottenham, płacąc Hajdukowi Split około 14 milionów euro! Szkopuł w tym, że Anglicy po wyjściu z Unii Europejskiej podlegają tym samym regulacjom, co państwa z innych kontynentów. Przez to dopiero 18-latkowie mogą trafić do tych klubów. Krótko mówiąc Spurs będą mogli korzystać z usług Vuskovicia dopiero latem przyszłego roku, gdy ten osiągnie kilka miesięcy wcześniej pełnoletność.

Dlaczego Radomiak? Wydawać by się mogło, że na Bałkanach bardzo chętnie stawiają na młodych piłkarzy. Przykładów w niedalekiej historii nie trzeba daleka szukać. Tyle że Vusković po pierwszych meczach w barwach Hajduka, od dłuższego czasu w nim nie gra. Ogromny talent to jedno, ale mówimy o bardzo młodym chłopaku. Ponadto w Dalmacji zwietrzyli szansę na historyczne, pierwsze od 2005 roku, mistrzostwo Chorwacji. W tej sytuacji nie ma miejsca na dawanie szansy ogrywania się młodzieży, zwłaszcza takiej, która de facto została już spieniężona.

Mimo że Vusković to piłkarski żółtodziób, to jego ewentualne przyjście na wypożyczenie do Ekstraklasy można określać mianem hitu transferowego. Skala talentu olbrzymia, pieniądze zapłacone za niego przez Tottenham również robią wrażenie. Do tego CV, jak na młody wiek, także robiące wrażenie – 11 meczów w pierwszym zespole Hajduka, a także świetne występy w młodzieżowej Lidze Mistrzów. W ubiegłym sezonie ekipa ze Splitu dotarła aż do finału, gdzie lepszy okazał się dopiero AZ Alkmaar. Wcześniej jednak ograli Szachtara, Manchester City, Borussie Dortmund oraz Milan. Dwa z tych spotkań z udziałem Vuskovicia.

Wieczysta znowu wyciąga piłkarzy
Krakowski trzecioligowiec nie przestaje zadziwiać. Plany Wojciecha Kwietnia dotyczące kolejnych awansów są duże, ale przecież Wieczysta nadal jest w III lidze, a z pieniędzy wydanych na poprzednie awanse, można byłoby zapewne zbudować sensowną drużynę na poziomie Ekstraklasy. W niej żółto-czarni chętnie wyszukują swoich kolejnych piłkarzy. Nie inaczej było także w zimowym okienku transferowym. Już trzech piłkarzy, których oglądaliśmy jesienią na boiskach E-klasy, trafiło pod Wawel. Może nie są to nazwiska z pierwszych stron gazet, ale zawodnicy regularnie grający w swoich klubach. Michał Trąbka rozegrał komplet meczów w Stali Mielec i zawsze był pierwszym wyborem trenerów przy Solskiego. Tomasz Swędrowski to były – już – lider Ruchu Chorzów. Tak było w I lidze, tak było po awansie do Ekstraklasy, w której strzelił 4 gole. Nieco mniej udana runda za Konradem Kasolikiem – 2 czerwone kartki w jedenastu meczach – ale nadal mowa o zejściu o trzy poziomy niżej. Z drugiej strony, gdyby piłkarze Ruchu nie odeszli z klubu, to za pół roku mogłaby ich z Wieczystą dzielić jedna klasa rozgrywkowa. Tak się stanie, gdy krakowianie awansują do II ligi, a Ruch wróci w szeregi pierwszoligowców.

Najważniejsze odejścia
Na ogół kluby kupowały, a nie traciły piłkarzy. Jednak polska liga nadal nie jest docelową, zatem musiało być kilka odejść, które mogą być znaczące. Dla poziomu ligi zdecydowanie największą stratą jest transfer Bartosza Slisza za Ocean Atlantycki. Środkowy pomocnik Legii Warszawa miał ważny kontrakt w stolicy do końca 2024 roku. Zimowe okienko było dla warszawian ostatnim, w którym można było zarobić na nim godziwe pieniądze. 3,5 miliona euro to nadal nie jest kwota rynkowa, ale opcje były trzy – albo teraz wziąć sporo, albo za pół roku grosze, ewentualnie za rok pozwolić na darmowe odejście. Wybrano pierwszą opcję.

Niezłe pieniądze na Yokocie udało się zarobić Górnikowi. Mowa o około dwóch milionach euro, co w sytuacji zabrzan jest po prostu błogosławieństwem. Długi KSG są ogromne, ale takie transfery wychodzące pozwalają na bieżące działanie, ewentualnie reinwestycje środków w nowych graczy. Sporą stratę zanotował także Widzew, z którego odchodzi Henrich Ravas. Słowacki golkiper wyrobił sobie markę w naszej lidze, a teraz podobnie jak Slisz wybrał ofertę z MLS.

Widać także, że polski kierunek coraz popularniejszy w Arisie Limassol. Co prawda Mariusz Stępiński zmienił ten klub na Omonie Nikozja, ale pozostał tam Karol Struski, świeżo upieczony reprezentant. Do niego dołączyło dwóch innych, już byłych, przedstawicieli Ekstraklasy. Dziwić może ten wybór zwłaszcza w przypadku Miłosza Matysika. 20-latek jest w dobrym wieku, by trafić do mocniejszej ligi, ale uznał, że czołowy cypryjski klub i możliwość regularnej gry w pucharach będzie odpowiednim krokiem.

Daisuke Yokota (Górnik Zabrze) – Gent
Miłosz Matysik (Jagiellonia Białystok) – Aris Limassol
Ronaldo Deaconu (Korona Kielce) – Farul Constanta
Bartosz Slisz (Legia Warszawa) – Atalanta United
Frank Castaneda (Radomiak) – Independiente Santa Fe
Edi Semedo (Radomiak) – Aris Limassol
Deian Sorescu (Raków Częstochowa) – Gaziantep FK
Henrich Ravas (Widzew Łódź) – New England Revolution

Related Articles