
Kolejna kadłubowa seria gier w Ekstraklasie za nami. Tym razem z powodu zagrożenia epidemicznego odwołano aż trzy mecze. Sytuacja robi się nieciekawa i nie wiadomo, co wydarzy się w najbliższej przyszłości, bo przyrost liczby zachorowań jest wyraźny. Statystyki Ministerstwa Zdrowia znów stają się ważniejsze od tych z InStatu… My jednak niezmiennie próbujemy wyróżniać negatywnych i pozytywnych bohaterów weeekendu.
BLOTKI
Piast Gliwice – jeszcze kilka miesięcy temu mówiliśmy o gliwiczanach per "obrońcy mistrzowskiego tytułu. Dziś Piastunki zajmują ostatnie miejsce w lidze, z raptem jednym punktem na koncie i zaledwie trzeba strzelonymi bramkami w sześciu meczach! Przed trenerem Waldemarem Fornalikiem naprawdę sporo pracy, by zespół wrócił na właściwe tory. W niedzielę po Piaście przejechał się Lech Poznań. Kolejorz nie wyglądał na zespół zmęczony ciężkim, czwartkowym bojem w Belgii. Ale do tego jeszcze wrócimy. Piast jak na razie wygląda bardzo źle.
Stal Mielec – strzelanie goli Podbeskidziu było do tej pory zadaniem z kategorii najłatwiejszych. Mniej więcej tak trudnym, jak dla licealisty dodawanie w zakresie dziesięciu. Tymczasem w starciu beniaminek ten z Mielca nie sprostał temu zadaniu. Podbeskidzie po golu Kamila Bilińskiego wygrało 1:0 i ma już tyle samo punktów co Stal. Wciąż jednak patrząc na grę każdego z beniaminków trudno oprzeć się wrażeniu, że każdy z nich wygrał los na loterii, awansując do Ekstraklasy akurat w sezonie, w którym spadnie z niej raptem jedna drużyna.
Legia Warszawa – w ten weekend mistrzowie Polski nie grali, bo ich mecz z Wartą Poznań został odwołany. Trener Czesław Michniewicz nie miał więc jeszcze okazji zadebiutować w lidze w nowym klubie, bo to już drugi kolejny mecz Legii odwołany – wcześniejszy z powodu przygotowań do meczu z Karabachem. I właśnie za to 0:3 z Karabachem Legię umieszczamy wśród blotek. O tej kompromitacji pisało się i mówiło w ostatnich dniach już bardzo dużo. Wciąż jednak trudno przejść do porządku dziennego nad 0:3 u siebie z Azerami.
ASY
David Tijanić – jak tak dalej pójdzie, to Słoweniec wykupi sobie vipowską lożę w naszej rubryce "asów". Ale nie może być inaczej, skoro pomocnik Rakowa gra tak wybornie. W piątek w meczu z Wisłą Płock playmaker ekipy Marka Papszuna zanotował asystę (i nie byle jaką) oraz gola (i to nie byle jakiego). Momentami Tijanić po prostu bawi się, w sposób dla większości ligowców nieosiągalny. Wisła Kraków powinna pluć sobie w brodę pięć razy dziennie, że koniec końców nie zakontraktowała Słoweńca, gdy półtora roku temu taki temat był grany. A Raków z Tijaniciem (i znów świetnym Cebulą!) zameldował się na czele tabeli.
Lech Poznań – za 4:1 z Piastem i 2:1 z Charleroi. Oglądanie Lecha to sama przyjemność – tak zresztą, jak w przypadku Rakowa. Można w sumie żałować, że zespół Papszuna nie reprezentował nas w pucharach, zamiast np. Piasta albo Cracovii. Albo Legii… Dobry, ofensywny futbol zawsze się obroni i Lech to udowadnia. Sukces Kolejorza ma zresztą wymiar dużo szerszy. Odważnie postawienie na klubową młodzież okazało się strzałem w dziesiątkę. Zawodnicy dali jakość, a za chwilę klub zarobi na nich krocie. Moder już przyniósł do kasy klubu blisko 50 milionów złotych! W kolejce stoją Kamiński czy Puchacz. A Gumny i Jóźwiak już wyfrunęli z Poznania za kolejne grube jak na polskie warunki miliony. Zdecydowanie w stolicy Wielkopolski wszystko zaczyna się zgadzać – sportowo i organizacyjnie. Czy objawia się nowy faworyt w wyścigu o mistrzostwo?
Waldemar Sobota – powroty do Ekstraklasy zawodników po zagranicznych wojażach dzielą się na udane i nieudane. To banał. W wypadku Soboty na razie możemy mówić o tym pierwszym wariancie. Były zawodnik Club Brugge w Śląsku znów się wyróżnia. W piątek wrocławianie ograli niepokonaną do tej pory Cracovię 3:1, a Sobota, choć bez liczb, to znów nam się podobał. Zresztą – Śląsk po pięciu meczach ma 10 punktów, czyli czysto teoretycznie mógłby ich mieć 13 – tak jak Raków, Górnik i Zagłębie, czyli tercet liderów.