Legia pokonała Raków w szlagierze weekendu i częstochowianie nie mogą czuć się jeszcze mistrzami Polski. Sześć punktów przewagi powoduje jednak, że wciąż są na wyraźnym pole position. Pora na wyróżnienia za 26. serię spotkań.
BLOTKI
Kostas Triantafyllopoulos – Grek o trudnym nazwisku zagrał w meczu z Lechem Poznań (remis 2:2) fatalnie. Najpierw podał piłkę do przeciwnika, który trafił do siatki, potem spowodował rzut karny swoim zagraniem ręką, później sfaulował i tylko przez oczywisty błąd sędziego nie wyleciał z boiska, a na finał maczał palce (a raczej głowę) przy kolejnej straconej przez Pogoń bramce. Popsuł wszystko, co się dało. Szczecinianie zremisowali ten mecz mimo Kostasa.
Paweł Raczkowski – zostajemy przy tym meczu i z ciężkim sercem – bo nie lubimy krytykować arbitrów – musimy wspomnieć o rzeczonej już sytuacji Triantafyllopoulos – Sousa. Grek, mając już na koncie żółtą kartkę, ewidentnie sfaulował rywala. Lech kontynuował jednak akcję, która wyraźnie straciła na dynamice. Raczkowski uznał, że zastosuje przywilej korzyści i odstąpi od pokazania żółtej kartki Kostasowi, skoro do przerwania akcji finalnie nie doszło. Wszyscy zgodnie przyznali jednak, że taka interpretacja była błędna. Akcję należało przerwać, a zawodnika napomnieć drugą żółtą kartkę. Byłaby to zdecydowanie większa korzyść dla Lecha, aniżeli spowolniona kontra na środku boiska. Doprawdy trudno zrozumieć tę decyzję i równie trudno dziwić się irytacji poznaniaków.
Widzew Łódź – beniaminek w pięciu ostatnich meczach nie wygrał ani razu. Oczywiście, sytuacja w tabeli jest więcej niż bezpieczna, bowiem wcześniej podopieczni Janusza Niedźwiedzia byli jednym z oczarowań ligi. Jednak raptem 3 punkty na 15 możliwych to rezultat rozczarowujący i wszystko wskazuje na to, że łodzianie wypiszą się z walki o europejskie puchary. No chyba, że zadyszka przejdzie szybko. Najbliższym rywalem jest Stal Mielec, która ostatnio punktuje jeszcze gorzej…
ASY
Josue – który to już raz? Portugalczyk znów kierował grą Legii jak na klasowego rozgrywającego przystało. Liczb Josue sobie nie podkręcił, ale przy dwóch trafieniach zaliczał asysty drugiego stopnia. Podawał piłki, które oglądamy na europejskich boiskach głównie za sprawą Leo Messiego. Jest niemal pewne, że gdyby Josue biegał w tym meczu w koszulce Rakowa, to wynik byłby odwrotny. Pan piłkarz powoduje, że liga będzie ciekawsza.
Kosta Runjaić – ale nie wolno nie docenić Runjaicia, któremu już kiedyś przylepiono łatkę przegrywającego najważniejsze mecze. W sobotę odkleił ją od siebie. Cała ta runda w wykonaniu Legii jest bardzo dobra, a mecz z Rakowem momentami był wyśmienity. Widać, że rzetelna, długofalowa praca popłaca. Legia postawiła na właściwego trenera i powoli zaczyna zbierać żniwo. Pokonanie Rakowa to może być game changer całego sezonu, ale nawet jeśli nie będzie, to może być ten kamień węgielny pod budowę naprawdę silnej drużyny w stolicy. Z Runjaiciem na ławce i Josue na boisku można myśleć o sukcesach.
Poziom szlagierów – mieliśmy w tej kolejce dwa hity – mecz Legii z Rakowem oraz starcie Lecha z Pogonią. I wiecie co? Momentami przecieraliśmy oczy ze zdumienia. To dało się oglądać! Ba, momentami to było naprawdę dobre kino akcji. Były emocje, była dramaturgia, były zwroty akcji, ale było też całkiem dużo dobrej gry w piłkę. Ekstraklaso, to ty?