Hit 24. kolejki pomiędzy Lechem a Legią okazał się całkowitym rozczarowaniem. Nie dość, że nie miał zbyt dużego znaczenia dla układu tabeli, to jeszcze poziom rywalizacji był skandalicznie niski. Ale to nie jedyne wydarzenie, które z łatwością znalazło swoje miejsce w rubryce blotek 24. kolejki.
BLOTKI
Mecz Lech vs Lechia – zaczynamy jednak od „L-klasiko”. Złośliwi powiedzą, że jaka liga, taki klasyk i niestety będą mieli dużo racji. Mecz zakończył się remisem 0:0, który idealnie opisuje nam przebieg boiskowych wydarzeń. Dla Legii remis na wyjeździe z Lechem to żadna tragedia, szczególnie przy tej przewadze punktowej nad resztą. Dla Lecha remis z Legią to po serii kompromitujących wyników jakieś światełko w tunelu. Można się jedynie zastanawiać, dlaczego drużynę Kolejorza prowadził w tym spotkaniu tymczasowy trener Janusz Góra, a nie Maciej Skorża, który obejmuje stery po Dariuszu Żurawiu.
Sternicy Stali Mielec – wielu rzeczy spodziewaliśmy się w poniedziałek, ale raczej nie tego, że Leszek Ojrzyński straci pracę. Stal zamyka ligową tabelę, ale ma zaległy mecz do rozegrania, a na dodatek w wielu meczach grała niezłą piłkę. Beniaminkowi często brakowało skuteczności. Ojrzyński wydawał się niezłym pomysłem władz Stali i raczej spełniał oczekiwania. Stal nie była na straconej pozycji w walce o utrzymanie. Dość powiedzieć, że w tabeli Ekstraklasy za okres wyłącznie pracy Ojrzyńskiego Stal zajmowałaby 13. miejsce w tabeli. Prezes Jacek Klimek w rozmowie z Weszłopolskimi powiedział, że gdyby dziś jego zespół zajmował 14. miejsce w lidze, to Ojrzyński zostałby na swoim stanowisku. To o tyle zabawne, że w przypadku zwycięstwa w zaległym meczu Stal rzeczywiście byłaby na 14. pozycji, a w tabeli za okres pracy Ojrzyńskiego nawet na 11… Niezrozumiała i absurdalna decyzja została podjęta prawdopodobnie całkiem spontanicznie, o czym świadczy fakt, że nowym szkoleniowcem będzie ponad 70-letni Włodzimierz Gąsior. Klimek nie krył nawet, że to nie był jego pierwszy wybór, ale kilku trenerów zwyczajnie odmówiło przejęcia Stali w takim momencie rozgrywek. Jaki był więc sens tej zmiany? Mało kto potrafi to zrozumieć.
Cracovia – wygrana z Lechem była miłym akcentem, ale Pasy szybko wróciły na szlak porażek. W tej kolejce lepsza od Cracovii okazała się Jagiellonia Białystok. Drużyna Michała Probierza w tej rundzie w 10 meczach zgromadziła marne 7 punktów. Plasuje ją to oczywiście na ostatnim miejscu tabeli 2021 roku. Jeśli Pasy utrzymają się w Ekstraklasie, to chyba podziękowania trzeba będzie wysłać do Poznania, bo trzy punkty z minionej kolejki wydają się na wagę złota. Z taką formą i grą utrzymanie to jednak nic pewnego…
ASY
Waldemar Fornalik – Waldek King przegrał wprawdzie w zeszłym tygodniu półfinał Pucharu Polski i ta ścieżka do Europy została już zamknięta, ale nie znaczy to wcale, że Piast nie zagra w pucharach. W poniedziałek Piastunki wygrały trzeci mecz z rzędu w lidze i tym samym wskoczyły na 4. pozycję. Ta lokata da Europa Conference League pod warunkiem, że Raków Częstochowa wygra PP. Przy dobrych wiatrach Piast może jednak zaczaić się jeszcze na ligowe podium. Strata nie jest duża, a patrząc na formę zespołu, można to liczyć. Pamiętajmy, że po 8. kolejce Piast był na ostatnim miejscu w lidze, mając 2 punkty! Od tamtej pory Piast jest najlepiej punktującym zespołem w Ekstraklasie z bilansem 10-5-1. Jeśli Fornalik wywalczy trzeci z rzędu medal, w Gliwicach należeć mu się będzie pomnik.
Krzysztof Mączyński – niektórzy pewnie już zapomnieli, że w naszej lidze biega taki zawodnik, który był jednym z najważniejszych „żołnierzy” Adama Nawałki. Tymczasem w sobotnim meczu Śląska z Lechią, zakończonym remisem 1:1, Mączyński zaprezentował się naprawdę bardzo dobrze. Nie tylko zaliczył asystę (to akurat było niechcący), ale przede wszystkim świetnie wywiązywał się ze swojej roli w środku pola. Gdyby 33-letni pomocnik utrzymał taką formę w ostatnich meczach sezonu, wówczas Paulo Sousa mógłby rozważyć powołanie na Euro 2020. Pamiętajmy, że wobec kontuzji Jacka Góralskiego i Krystiana Bielika pole manewru w drugiej linii nieco się zawęziło. Atutem Mączyńskiego byłoby doświadczenie na takim turnieju. Z drugiej strony, czy właśnie powołujemy piłkarza za jeden udany mecz?
Marcin Cebula – nie była to wybitna kolejka, w której kandydaci pchaliby nam się do rubryki asów drzwiami i oknami. Doceńmy więc Marcina Cebulę, który przeciwko Wiśle Kraków nie tylko zdobył gola, ale też zaliczył naprawdę udane spotkanie. Kibice Rakowa mogą się tylko zastanawiać, czy ich zespół stać na cokolwiek w pucharach bez klasowego napastnika. To trochę niepokojące, że bramki muszą strzelać inni.