Skip to main content

Legia Warszawa z siedmiopunktową przewagą góruje nad resztą stawki. Większość obserwujących naszą Ekstraklasę jest zdania, że tytuł mistrzowski jest już rozstrzygnięty. Paradoksalnie ciekawsza może być walka o uniknięcie degradacji, choć spada tylko jedna drużyna. To był dość ciekawy ligowy weekend.

BLOTKI
Alex Sobczyk – 23-letni napastnik (czy na pewno?) Górnika Zabrze nie będzie miło wspominał piątkowego meczu z Wisłą Kraków. W 55. minucie miał na nodze taką „patelnię”, że nie wypadało jej nie strzelić. Podanie Giorgiosa Masourasa, jak się wydawało, załatwiło sprawę. Jednak Sobczyk skiksował tak koncertowo, że wypada to po prostu zobaczyć… Aha, dodajmy, że mecz skończył się bezbramkowym remisem.
 

Pogoń Szczecin – od kiedy Portowcy ujawnili się jako poważny kandydat do gry o mistrzostwo Polski, walczą o nie z gracją słonia w składzie porcelany. W ostatnich czterech spotkaniach Pogoń zdobyła 1 punkt, ostatnie trzy przegrywając. Ciężko liczyć na sukces, gdy strzela się tak mało bramek. Teraz dodatkowo podopieczni Kosty Runjaicia zaczęli je tracić, w efekcie czego tytuł z realnego celu znów staje się odległym marzeniem. Na dziś szczecinianie mają do Legii 7 pkt straty. Tyle samo przewagi mają nad swoim niedzielnym rywalem, czyli przebudzonym Lechem.

Stal Mielec – beniaminek nie potrafi wygrywać. W zaległym meczu z Wisłą Płock podopieczni Leszka Ojrzyńskiego z charakterem powalczyli do końca i od stanu 0:2 doprowadzili do remisu. W niedzielę było już gorzej. Prowadzili z Piastem Gliwice 1:0, by finalnie przegrać 1:2. Bez zdobywania kompletów punktów mielczanom będzie ciężko o utrzymanie ligowego bytu. Na ich szczęście Podbeskidzie także nie wygrało już od czterech kolejek.

ASY
Filip Starzyński – as numer jeden tej kolejki. W meczu Zagłębia z Jagiellonią zdobył dwa gole i zaliczył asystę, a Miedziowi pokonali Jagę 3:0. Szczególnie podobać się mógł ostatni gol, kiedy Starzyński biegł sam na sam od połowy boiska. Nie jest jednak sprinterem, więc zaczekał na obrońcę rywali, ośmieszył go i dopiero potem z olimpijskim spokojem wpakował piłkę do bramki, obok bezradnego golkipera. Duża klasa. I w takiej sytuacji po prostu trzeba dorzucić materiał filmowy.
 

Tiago Alves – złoty rezerwowy Piasta Gliwice. Trzy mecze, trzy wejścia z ławki i trzy kluczowe gole. Przed tygodniem centrostrzałem w doliczonym czasie gry zaskoczył Xaviera Dziekońskiego z Jagiellonii, dając gliwiczanom wygraną. W środku tygodnia zdobył zwycięską bramkę w pucharowym starciu z Legią na Łazienkowskiej. Z kolei w niedzielę po bramce Portugalczyka Piastunki zainkasowały komplet punktów w meczu ze Stalą Mielec. Wygląda na to, że trener Waldemar Fornalik nie ma wyjścia i musi Alvesa umieścić w podstawowym składzie na kolejne spotkanie. Facet zapracował na to w konkretny sposób.

Makana Baku – dla wielu może to być całkowicie anonimowa postać w naszej lidze. Baku to Niemiec kongijskiego pochodzenia, który grywał kiedyś w młodzieżowych reprezentacjach naszych zachodnich sąsiadów. W Warcie Poznań zadebiutował w derbowym meczu z Lechem. Dał sygnał, że może być wzmocnieniem beniaminka. Potwierdził to w poniedziałek, zdobywając dwa gole w meczu z Wisłą Płock. Warta pokonała Nafciarzy 2:0, a Baku może okazać się brakujących ogniwem niezbyt bramkostrzelnej ekipy trenera Piotra Tworka.

Related Articles