Nie była to na pewno kolejka, którą będziemy wspominać miesiącami, na co duży wpływ miało również przełożenie spotkań Legii i Rakowa. Naszym pucharowiczom życzymy jak najlepiej, więc cierpliwie poczekamy na odrobienie zaległości, a w tym czasie pora na kilka blotek i asów za 2. serię gier.
BLOTKI
Kryspin Szcześniak – obrońca Górnika Zabrze popisał się nie lada nieudolnością przy pierwszym z dwóch trafień dla Warty Poznań. Najpierw w prostej sytuacji niepotrzebnie próbował wybijać piłkę, zamiast zostawić ją bramkarzowi. W następstwie tego błędu w piłkę w ogóle w tę piłkę nie trafił. Wychodzącego na dobrą pozycję rywala powalił wślizgiem w polu karnym, prokurując rzut karny, a przy okazji tym samym wślizgiem poturbował jeszcze kolegę z drużyny. Seria nieszczęść. Warta rzut karny zamieniła na gola, a finalnie wygrała 2:0. Górnik Zabrze w kategoriach błędów indywidualnych to dominator początku sezonu – przypomnijmy sobie „wyczyny” Daniela Bielicy w 1. kolejce. A cały „popis” Szcześniaka można zobaczyć TUTAJ.
Śląsk Wrocław – tych gagatków nie może tu zabraknąć przynajmniej raz w sezonie. W tym swoje kretyńskie, antyukraińskie hasła wywiesili już w 2. kolejce. Jasne, że trzeba pamiętać o zbrodni wołyńskiej i domagać się od Ukrainy oczywistych działań (przeprosiny, zgoda na ekshumacje), ale po pierwsze hasła typu „To nie nasza wojna” czy „Stop ukrainizacji Polski” to nic innego jak przejaw geopolitycznej ignorancji, a także wpisywanie się w prorosyjską propagandę. A po drugie i nie mniej ważne, można zadać sobie pytanie, czy w ogóle trybuny stadionów są miejscem do manifestowania jakichś politycznych czy okołopolitycznych haseł. Chłopaki, to nie na wasze głowy.
Mecz Stal vs Piast – pierwszy w tym sezonie produkt meczopodobny, bo meczem tego nazwać się nie da. Szczególnie pierwszej połowy. Na szczęście nie grano o 12:30, tylko o 15:00, więc w sumie można było się zdrzemnąć po niedzielnym obiadku. Oczywiście wynik końcowy tego „arcywidowiska” to 0:0. Stal drugi raz zapunktowała, Piast drugi raz bez wygranej.
ASY
Waldemar Fornalik – „Waldek King” po pierwsze zanotował potężny jubileusz – prowadził zespół w naszej lidze po raz 500! Po drugie, a może i ważniejsze – wygrał derby Dolnego Śląska we Wrocławiu. Do przerwy to Śląsk prowadził 1:0, ale Zagłębie odwróciło losy rywalizacji i wróciło do Lubina z kompletem punktów. Po dwóch kolejkach Miedziowi mają więc komplet oczek i jeśli ktoś widział w nich kandydata do roli czarnego konia rozgrywek, to póki co takie dywagacje mają mocne umocowanie w boiskowej rzeczywistości. A jeśli Fornalik zrobi europejskie puchary w kolejnym klubie, to po prostu po raz kolejny da dowód swojego warsztatu.
Dino Hotić – niezłego kozaka sprowadził Lech – tak przynajmniej wygląda to na starcie sezonu. 28-letni Bośniak wszedł do Kolejorza bez kompleksów i z miejsca chce być wiodącą postacią zespołu. Wróć. On z miejsca jest wiodącą postacią Lecha. Przed tygodniem jeszcze bez liczb, ale z Żalgirisem strzelił gola i zaliczył asystę, a w meczu z Radomiakiem dorzucił kolejną asystę. Ograł rywala jak chciał, a następnie idealnie wyłożył piłkę Mikaelowi Ishakowi. Mógł mieć i kolejną asystę, ale Kristoffer Velde zmarnował świetne podanie kolegi zewnętrzną częścią stopy. Nie wiemy, jak to się potoczy, ale na razie zapowiada się, że Hotić będzie jedną z gwiazd Ekstraklasy.
Luka Zahović – początek sezonu jest dla Pogoni bardzo udany. Zwycięstwo w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą, okazałe zwycięstwo w Belfaście z Linfield, a w weekend również wygrana z Widzewem Łódź. Bohaterem Portowców w tym meczu został Luka Zahović, który strzelił gola i zaliczył asystę. Konkurencja w ofensywie Pogoni zrobiła się całkiem niezła, a wyjściowy kwartet Zahović – Grosicki – Biczachczjan – Koulouris to naprawdę fajna paka. Każdy z nich może zrobić różnicę. W niedzielę „padło” na Słoweńca.