Nasze przewidywania się sprawdziły – Raków odjeżdża grupie pościgowej, w której tylko Widzew wygrał swój mecz. Częstochowianie są już niemal pewni mistrzostwa jesieni, choć wszyscy wiedzą, że pod Jasną Górą liczy się ten główny tytuł, o którym myśleć można w kwietniu, może maju.
BLOTKI
Zagłębie Lubin – fatalny czas za Miedziowymi. W środę ekipa z Lubina przegrała w Pucharze Polski z drugoligowym Motorem Lublin, by wczoraj w meczu ligowym przegrać 0:3 z Lechią Gdańsk u siebie. Tak, z Lechią Gdańsk, która od wielu kolejek pałęta się w strefie spadkowej, będąc jednym z najsłabszych zespołów w stawce. Ale na dziś Lechia idzie do przodu, a Zagłębie jest w sporym kryzysie i naprawdę nikogo już nie zdziwi, jeśli Piotr Stokowiec straci swoje stanowisko. Zresztą, to już kolejny sezon, w którym tak naprawdę trudno znaleźć odpowiedź na pytanie, po co to Zagłębie w ogóle istnieje. Drużyna bezbarwna, nieciekawa, bez gwiazd, bez utalentowanej młodzieży, napakowana anonimowymi graczami z zagranicy. „Ale bym obejrzał sobie mecz Zagłębia w ten weekend” – nie powiedział nikt nigdy.
Carlitos – wszyscy, którzy pamiętają Hiszpana z poprzedniej ekstraklasowej przygody, teraz przeżywają szok poznawczy. To już nie ten sam gość. W meczu z Pogonią był bezwzględnie najsłabszym ogniwem Legii. Zmarnował rzut karny, po którym gospodarze mogli prowadzić 2:0, ale to nie wszystko, bo zmarnował kilka świetnych okazji z gry. Śrubuje swoją serię minut bez gola i jeśli będzie w takiej formie, to jeszcze trochę pośrubuje.
Kanji Okunuki – powiedzielibyśmy, że to polska szkoła wyprowadzenia kontry, ale w roli głównej wystąpił akurat Japończyk. Cytując klasyka – szkoda gadać, szkoda strzępić ryja. Zobaczcie TO.
ASY
Bartosz Klebaniuk – wracamy jeszcze do meczu Legii z Pogonią. To był kawał dobrego widowiska, szczególnie jak na polskie realia szlagierów. I mamy tu nieoczywistego bohatera. Do tej pory Dante Stipicia był w bramce szczecinian niepodważalny, a tutaj niespodzianka – trener Jens Gustafsson postawił na zaledwie 20-letniego Polaka, który zagrał również w środku tygodnia w pucharowym thrillerze z Rekordem Bielsko-Biała. Klebaniuk odpłacił się dobrą grą, a przede wszystkim obronionym rzutem karnym. Nie zawiódł i kto wie, czy na dłużej nie posadzi Stipicy na ławce rezerwowych. Nazwisko na pewno do zapamiętania.
Flavio Paixao – mimo lat na karku to ciągle właśnie on jest motorem napędowym Lechii. Poprzedni trener próbował go odstawić na boczny tor, ale konflikt skończył się tym, że trenera w Gdańsku już nie ma, a jego następca znów musi liczyć właśnie na gole (i asysty) Paixao. Tak było w poniedziałek w meczu z Zagłębiem. Flavio ma już w tym sezonie 6 bramek i 2 asysty, co jak na marnie spisującą się Lechię jest naprawdę przyzwoitym rezultatem.
Defensywa Rakowa – odnotujmy ósmy z rzędu mecz Rakowa bez straconej bramki. Nie wiemy co działo się w szatni wicemistrzów Polski po porażce 0:3 z Cracovią, ale mogły to być dantejskie sceny, skoro od tamtej pory Raków nie dał sobie strzelić już ani jednego gola. Częstochowianie może i zachwycają, może i przepychają kolejne mecze kolanem, ale punktowo wszystko się zgadza i autostrada do mistrzostwa Polski została już otwarta. Teraz pytanie, czy w baku nie zabraknie paliwa, ale team Marka Papszuna nie musi wypalać go w europejskich pucharach, a i w meczach ligowych wygląda jakby jechał do przodu w trybie ekonomicznym.