Co było wydarzeniem 14. kolejki Ekstraklasy? Ktoś powie, że porażka Legii ze Stalą Mielec, ale czy 10. porażka na 12 meczów może jeszcze dziwić? Powoli dochodzi do sytuacji, w której każdego kolejnego rywala mistrzów Polski należy rozpatrywać jako faworyta. Legia zajmuje przedostatnie miejsce w lidze, mając raptem punkt przewagi nad Górnikiem Łęczna. Dramat… Aż oszczędzimy sobie kolejnego wpisywania Wojskowych do rubryki blotek, bo to staje się nudne.
BLOTKI
* Lech Poznań – tym razem minus dla Lecha Poznań. Lider drugi raz z rzędu stracił punkty w meczu z teoretycznie znacznie słabszym rywalem. Tydzień temu była to mielecka Stal, a tym razem Górnik Łęczna. W dodatku w meczu z beniaminkiem Lech prowadził 1:0 i wyraźnie przeważał, ale grał tak, jakby strzelenie kolejnego gola nie było celem nadrzędnym, bo mecz sam się wygra. Nie wygrał się. Łęcznianie wyrównali i nie dali sobie wbić bramki nr 2.
* Skuteczność – minus globalny. Na 9 meczów tej kolejki aż 6 zakończyło się bramkowym underem 2,5. Łącznie obejrzeliśmy ledwie 18 bramek, co daje średnią 2 goli na mecz. No szału nie ma. Bezbramkowe remisy zobaczyli kibice w Częstochowie. Raptem po jednej bramce obejrzeli fani w Krakowie, Radomiu i Gliwicach. Można było liczyć na dużo więcej.
* Jarosław Przybył – sędziowie łatwej roboty nie mają, ale nie można ich wyłącznie usprawiedliwiać. Taki popis jak ten Jarosława Przybyła w meczu Śląska z Jagiellonią nie licuje z poziomem Ekstraklasy. Nawarstwiło się sporo błędów – tych mniej i bardziej poważnych. Po tak marnej kolejce arbitrowi przydałaby się zamrażarka, by schłodzić głowę i wrócić w lepszej formie. Być może jednak wystarczy tylko reprezentacyjna przerwa.
ASY
Janusz Gol – z jego sprowadzeniem w Łęcznej wiązano spore nadzieje. Świetne jak na warunki beniaminka CV, wciąż produktywny piłkarsko wiek, duże doświadczenie. Niestety, początek sezonu Gol miał słaby, podobnie jak cały Górnik, który do poziomu Ekstraklasy pasował jak pięść do oka. Tymczasem w czterech ostatnich meczach ekipa z Lubelszczyzny aż trzy razy zremisowała, urywając punkty Piastowi, Rakowowi i Lechowi, czyli nie byle komu. W meczu z Lechem bramkę na wagę remisu zdobył właśnie gracz o najbardziej piłkarskim nazwisku w lidze. Ale gol Gola był tylko zwieńczeniem jego dobrej gry przez całe spotkanie.
Marco Terrazzino – bohater Lechii Gdańsk. Niemiec włoskiego pochodzenia początek sezonu miał stracony ze względu na kontuzję. Wrócił kilka kolejek temu, ale póki co łapał tylko „ogony”. Po takim ogonie jak w meczu z Zagłębiem, trener Tomasz Kaczmarek będzie jednak musiał rozważyć wystawienie Terrazzino w podstawowej jedenastce. 30-latek w 84. minucie wyrównał stan meczu, a w doliczonym czasie gry trafił na 2:1. Lechia wygrała kolejny ważny mecz i zrównała się punktami z liderem.
Stal Mielec – trzeba chwalić drużynę Adama Majewskiego, bo jest za co. Złośliwi powiedzą, że pokonanie Legii to żadna sztuka, ale to był naprawdę dobry mecz mielczan na stadionie przy Łazienkowskiej 3. Notabene Stal po raz drugi w ciągu dwóch sezonów zdobyła ten obiekt, po raz drugi strzelając Legii trzy gole. Szacun! Obecnie Stal zajmuje 7. miejsce w tabeli i chyba już nikt nie skazuje jej na spadek, tak jak miało to miejsce jeszcze 2 miesiące temu.