Skip to main content

Jeśli ktoś myślał, że Legia Warszawa wreszcie się przebudzi i wygra, to życie brutalnie zweryfikowało takie osądy. Po naprawdę niezłym meczu mistrzowie Polski przegrali w Gliwicach aż 1:4! Wynik idzie w świat, a trener Czesław Michniewicz najprawdopodobniej idzie na zieloną trawkę. Co dalej z Legią? Trudno powiedzieć, ale na dziś jest to drużyna, która o zaledwie trzy oczka wyprzedza outsidera ligowej tabeli, drużynę Górnika Łęczna.

BLOTKI
Adrian Gula
– Wisła pod wodzą słowackiego trenera miała zrobić wyraźny postęp w grze. To miał być sezon przełomowy. Jeśli nie awans do europejskich pucharów, to przynajmniej górna połówka tabeli. Zero drżenia o utrzymanie. Tymczasem po niezłym początku, ostatnie tygodnie to pasmo niepowodzeń. W pięciu ostatnich spotkaniach Ekstraklasy podopieczni Guli zdobyli 3 punkty. Jedno zwycięstwo i cztery porażki. W sobotę przy Reymonta fani Białej Gwiazdy obejrzeli beznadziejny zespół, który przegrał 0:5, a mógł przegrać znacznie wyżej. Z kim grała Wisła, zapytacie. Z Liverpoolem? Z PSG? Z Manchesterem City? No nie. Ze Śląskiem Wrocław. Trenerowi Guli ostatnio wszystko się rozjeżdża.

Defensywa z Łęcznej – panowie goszczą u nas dość regularnie, ale nie może być inaczej. Górnik jako pierwszy zespół w Ekstraklasie (w I i II lidze także nie ma nikogo takiego) stracił 30 goli. Nic dziwnego, skoro bramki Górnikom strzela nawet… wiatr. Trafienie kuriozalne, trochę pechowe, ale nie można nie obwiniać obrońców beniaminka, którzy stali jak zaczarowani i czekali prawdopodobnie na Godota.
 

Mahir Emreli – potrafi błysnąć w pucharach, ale dwa gole po 12 kolejkach Ekstraklasy to wynik marniutki. W meczu z Piastem Emreli nie był może fatalny, ale miał fatalnego pecha. Łącznie obił konstrukcje bramki aż cztery razy, z czego dwa razy w jednej akcji. Niesamowite!

 

 

 

ASY
Alberto Toril
– zostajemy przy meczu Piasta z Legią. Gdyby Emreli nie trafiał w słupki, to skończyłby mecz z hat-trickiem. Jednak hat-tricka zaliczył inny zawodnik – Alberto Toril. Hiszpański napastnik Piasta do tej pory był raczej rozczarowaniem transferowym. Notował tyle samo trafień, co rzeczony Emreli – dwa. Z Legią jednak został bohaterem. Najpierw dał gliwiczanom dwubramkowe prowadzenie, a potem przy stanie 2:1 podwyższył, zdobywając swoją trzecią bramkę. Zachowywał się jak rasowy snajper. Zero zawahania, zero gorącej głowy. Być może trener Waldemar Fornalik będzie miał z Hiszpania jeszcze duży pożytek.

Erik Exposito – Toril nie był jedynym Hiszpanem, który w tej kolejce Ekstraklasy zdobył trzy bramki. To samo zrobił Erik Exposito, który walnie przyczynił się do rozmontowania Wisły Kraków przez Śląsk Wrocław. O tym, że Exposito ma duży potencjał wiemy nie od wczoraj. Miewał w lidze przebłyski najwyższego kunsztu. Szkoda, że tylko przebłyski, bo gdyby prezentował się tak co tydzień, koronę króla strzelców miałby jak w banku. Po sobotnim hat-tricku pod Wawelem piłkarz Śląska zrównał się bramkami z liderem, Mikaelem Ishakiem z Lecha Poznań.

Pogoń Szczecin – wreszcie dobrą piłkę zagrali Portowcy. Nie było męczarni, nie było frajerskiej straty punktów. Była gra, jakiej można oczekiwań od medalistów ubiegłego sezonu. Zespół Kosty Runjaicia przejechał się po Jagiellonii Białystok aż 4:1, a, co warte podkreślenia, jedną z bramek zdobył Kamil Grosicki. Wcześniej bramkę na poziomie Ekstraklasy zdobył on ponad 10 lat temu. Pogoń pokazała, że potrafi być skuteczna i efektowna zarazem. Ciekawe, jak będzie w kolejnych meczach. Szczecinianie do lidera tracą raptem pięć oczek.

Related Articles