Skip to main content

Legia rozbiła Pogoń w meczu na szczycie i praktycznie ma w garści tytuł mistrzowski. Do ligi wrócił Jacek Magiera, a piłkarze w Wielką Sobotę i Lany Poniedziałek rozegrali siedem z ośmiu zaplanowanych meczów, bo covid rozłożył Raków Częstochowa. Kogo wyróżniamy w naszych cotygodniowych rubrykach za świąteczną kolejkę?

BLOTKI
David Mawutor – ghański pomocnik Wisły Kraków grał w meczu z Podbeskidziem tak „znakomicie”, że trener Peter Hyballa już po 30 minutach postanowił zarzucić na niego wędkę i ściągnąć go z boiska. Wyniku meczu to nie zmieniło – Podbeskidzie i tak pokonało Białą Gwiazdę, ale występ czarnoskórego piłkarza Wisły należy ocenić wyłącznie negatywnie.
 

Nazariy Rusyn – kolejny „stranieri” w naszej lidze, który jak na razie wyróżnia się in minus. Został wypożyczony do Legii z Dynama Kijów z łatką dużego talentu ukraińskiej piłki. W zespole Czesława Michniewicza na razie nie przebił się do składu, a w weekend błysnął… odmową występu w rezerwach. Właśnie tam miał zebrać niezbędne minuty i być może wypracować sobie szansę na grę w Ekstraklasie. W sytuacji gdy Legia ostatnie kolejki potraktuje pewnie jak rundę honorową, szansę Rusyna mocno by wzrosły. Ale nie po tym co się stało. Tłumaczenia Ukraińca są kuriozalne. – Nie chciałem grać dla rezerw ze względu na sztuczną murawę. Po takiej grze na sztucznej płycie bolałyby mnie plecy. Na sztucznej trawie zachodzi u mnie ryzyko kontuzji. Nie mogę na niej grać – powiedział piłkarz Legii. Co w tej sytuacji zrobi trener Michniewicz i władze Legii, wobec takiego przykładu niesubordynacji? Wydaje się, że Rusyn ma do gry teraz tak daleko, jak do własnego łba.

Patryk Szysz – nie tak dawno trafił do asów, bo trudno było nie wyróżnić piłkarza, który strzelił przewrotką być może gola całego sezonu. Tym razem gracz Zagłębia Lubin w przegranym 1:3 meczu z Lechią Gdańsk postanowił zaanonsować swoją kandydaturę do pudła sezonu. Tu nie ma co opowiadać, to trzeba zobaczyć.

 

 

 

ASY
Czesław Michniewicz – to, co robi Legia po prostu trzeba docenić. Szóste z rzędu zwycięstwo mistrzów Polski oznacza, że mają już 10 punktów przewagi nad wiceliderem i są na najlepszej drodze do kolejnego mistrzostwa. Wreszcie Legia swoją grą i tym, jak tłamsi kolejnych przeciwników, daje nadzieję, że i w europejskich pucharach nie musi być smutno. Do tego jeszcze daleko. Na razie w Wielką Sobotę zespół ze stolicy ograł Pogoń 4:2, choć prowadził już 4:0, a ledwie po kwadransie już 3:0! Walka o mistrzostwo Portowcom została wybita z głów błyskawicznie. Jeśli ktoś się obawiał, że zespół pod wodzą byłego trenera młodzieżówki będzie grał defensywnie, to widać wyraźnie, że była to obawa niesłuszna.

Josip Juranović – co tydzień trafia tutaj Filip Mladenović, który i tym razem zrobił swoje – zdobył pięknego gola na 1:0. Ale i drugie wahadło Legii pracowało jak należy. Chorwat zaliczył dwie asysty przy dwóch pierwszych bramkach. Początki Juranovicia z klubie z Łazienkowskiej były trudne, ale teraz były zawodnik Hajduka Split zaczyna spełniać pokładane w niczym oczekiwania.

Jacek Magiera – jesteśmy dalecy od zapowiadania nowej ery w Śląsku Wrocław, ale miło na powrót powitać w lidze Jacka Magierę. Szkoleniowiec wraca na ławkę trenerską Ekstraklasy po czterech latach przerwy i na dzień dobry pokonał Jagiellonię Białystok na wyjeździe 1:0. Co zrobi Magiera ze Śląskiem? Na oceny przyjdzie pora za wiele miesięcy. Trenerowi warto dać szans, bo to analityczny umysł, który za pracę w Legii zbierał bardzo pozytywne recenzje. I jako jeden z niewielu polskich trenerów ma w CV prowadzenie drużyny w Champions League.

Related Articles