Po zimowej przerwie wróciliśmy do ligowego grania. Nie obyło się bez niespodzianek, a nawet zmiany na fotelu lidera. Na czoło tabeli wdrapała się Jagiellonia Białystok. Nie zabrakło też wydarzeń, które wypromowały nam kandydatury do blotek i asów.
BLOTKI
* Kibole Śląska – nie możemy zacząć inaczej niż od wyróżnienia dla tych cymbałków, którzy rzucali butelkami na murawę. W efekcie mecz Śląska z Pogonią został przerwany przez sędziego Szymona Marciniaka. Istniało spore ryzyko, że spotkanie w ogóle nie zostanie wznowione, co na 99% zakończyłoby się walkowerem. W końcu mecz dograno, ale niesmak pozostał.
* Valentin Cojocaru – nie mniejszy niesmak pozostał po zachowaniu bramkarza Pogoni, który widząc, że obok niego przeleciała butelka… zaczął symulować, udając, że butelka go trafiła w plecy. Żenujący spektakl. Butelka wylądowała kilkadziesiąt centymetrów od piłkarza Pogoni, a ten zaczął zwijać się z bólu. Aktor ze spalonego teatru…
* Raków Częstochowa – mistrz Polski zabrał się za obronę tytułu z gracją słonia w składzie porcelany. Porażka w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą to wynik bardzo marny. Kolejne punkty uciekły, a można było zniwelować stratę do lidera, bo Śląsk przegrał z Pogonią. Cóż z tego, skoro i Raków nie wygrał. Co gorsza, z perspektywy Medalików, pozostałe czołowe ekipy ligi wygrały.
ASY
Valentin Cojocaru – chyba pierwszy przypadek, kiedy wyróżniamy tego samego człowieka w kategorii blotek i asów. Ale poza tym, że Cojocaru odwalił żałosną symulkę, był też czołową postacią swojego zespołu na boisku. Pogoń wygrała ważny mecz ze Śląskiem w dużym stopniu dzięki swojemu rumuńskiemu bramkarzowi.
Paweł Jaroszyński – Cracovia rozpoczęła rundę wiosenną w imponującym stylu, rozbijając Radomiak 6:0. Mecz świetnie się ułożył dla Pasów, bo Radomiak już w 2. minucie stracił Leonardo Rochę, który obejrzał czerwoną kartkę. Nie zmienia to jednak faktu, że Cracovia po prostu zmiażdżyła rywala, a Paweł Jaroszyński był jednym z najlepszych graczy na boisku, czego najlepszym dowodem jest gol i asysta wahadłowego krakowskiej drużyny.
Adrian Siemieniec – Jaga pokonała Widzew i wspięła się na fotel lidera. Miło słucha się wywiadów z trenerem Siemieńcem, który jest szalenie twardo stąpającym po ziemi człowiekiem, a jednocześnie chce, by jego zespół grał ładny dla oka, efektowny futbol. Wyniki Jagi mają iść w parze z show dla kibiców. I trzeba przyznać, że póki co wychodzi to nie najgorzej. Jagiellonia jest liderem i ma zdecydowanie najwięcej strzelonych goli w lidze – 48. Drugi w tej materii Raków ma ich 36. Przepaść. Mecze Jagiellonii ogląda się miło, a już niedługo szlagierowa rywalizacja z Lechem. Zapowiada się milutko.