Inauguracyjna kolejka odeszła już w zapomnienie, bo dziś będziemy emocjonować się meczem Rakowa w eliminacjach Ligi Mistrzów. Zanim to jednak nastąpi, trzeba podsumować sobie wydarzenia pierwszego ligowego weekendu sezonu 23/24. W tradycyjnej formule blotek i asów.
BLOTKI
Daniel Bielica – kandydat oczywisty, bo bramkarz Górnika Zabrze to główny architekt zwycięstwa Radomiaka w inauguracyjnej serii gier. Do tej pory klub z Radomia na stadionie w Zabrzu nie strzelił nawet gola, ale dzięki 24-latkowi w bramce, w niedzielę udało się strzelić dwie bramki. Przy pierwszej Bielica zawalił trochę – niepewna interwencja przy strzale i dobitka Henrique Pedro. Drugi gol to już całkowita kompromitacja. Bielicy wydawało się chyba, że jest bramkarzem z Fify 98 i postanowił się pokiwać. Za moment piłka była już w bramce Górnika, a gola zdobył Rafał Wolski.
Beniaminki – kolejki otwarcia nie będą dobrze wspominać beniaminki. Wszystkie, zgodnie jak jeden mąż, przegrały swoje mecze. ŁKS 0:3 z Legią, Ruch 1:2 z Zagłębiem, a Puszcza 2:3 z Widzewem. Może to tylko „pierwsze śliwki robaczywki”, a może przez większą część rundy będziemy obserwować te kluby w dolnych rejonach tabeli, bo trzeba przyznać, że kadrowo nie zachwycają, a liga jakby się znormalizowała. Dość powiedzieć, że wszyscy czterej pucharowicze w ten weekend wygrali swoje mecze!
Defensywa ŁKS – łodzianie przegrali na Legii 0:3, co jeszcze samo w sobie nie jest końcem świata, ale gdy dodamy do tego fakt, że zdecydowanie najjaśniejszą postacią beniaminka był bramkarz, Aleksander Bobek… Cóż, widać, że przed trenerem Kazimierzem Moskalem dużo pracy, bo jego drużyna zagrała słabo, a już szczególnie słabo defensywa, która pozwalała wicemistrzom Polski niemal na wszystko.
ASY
Tomas Pekhart – mocne wejście Czecha w sezon 23/24! Hat-trick na inaugurację pokazał, że trener Kosta Runjaić dokonał dobrego wyboru jeśli chodzi o napastnika, a konkurencja w warszawskiej drużynie jest spora. Pekhart z miejsca staje się też poważnym kandydatem do korony króla strzelców, zwłaszcza że trzy gole to 20% całego dorobku najlepszego snajpera ubiegłego sezonu, czyli Marca Guala. Miejmy nadzieję, że w bieżących rozgrywkach rywalizacja o króla strzelców nie będzie wyścigiem żółwi.
Filip Marchwiński – Lech przegrywał z Piastem 0:1, ale losy rywalizacji odmienił popularny „Marchewa”, który w ciągu kilku minut wpakował dublet. Marchwiński wciąż jest bardzo młody, ale kibice i dziennikarze zdążyli przykleić mu już łatkę zmarnowanego talentu, bo przez jakiś czas nie było widać progresu w jego karierze. Dwa gole na starcie nowego sezonu to chyba najdobitniejszy sygnał, że Marchwiński rozpoczyna być może kluczową dla swojej piłkarskiej drogi kampanię. Oby tak było, bo z tego piłkarza spory pożytek niebawem może mieć też reprezentacja Polski.
Łukasz Zwoliński – dublet w Tallinnie, a potem kolejny dublet w meczu z Jagiellonią Białystok. Były podśmiechujki, że Raków kupił kolejnego napastnika, który nie strzela bramek, ale w pierwszych tygodniach sezonu 23/24 Zwoliński chce zaprzeczyć takim opiniom. Oby skuteczności nie zabrakło też w kolejnych meczach europejskich pucharów. Najlepiej już dziś!