Wydawało się, że wrześniowy terminarz idealnie ułożył się dla młodzieżówki Macieja Stolarczyka. Reprezentacja U21 dostała na początek wyjzd do Łotyszy oraz domowy mecz z Izraelem. W teorii powinno być sześć punktów i dobry punkt wyjściowy na kolejne jesienne mecze. Skończyło się na połowie dorobku i sporym niesmaku.
Pomijając aspekty wynikowe, przede wszystkim niesmak pozostał po grze reprezentacji. Nie było na czym zawiesić oka przez 180 minut. Ani w pierwszy, ani w drugim meczu trudno było mówić o jakichś większych pozytywach. W zasadzie plusami były pojedyncze zrywy, które dały gole. Na wyjeździe one dały komplet punktów, a uwagę warto było zwrócić zwłaszcza na strzał Łukasza Poręby.
W Lublinie było jeszcze gorzej. Rywal nieco mocniejszy i pozbawił nas złudzeń. Biało-czerwoni zagrali bardzo słabe zawody przeciwko… średniakowi. Izraelczycy nigdy nie należeli do czołówki europejskiej, a mimo tego byli tamtego dnia nie do ogrania dla Polaków. Swoje dołożył Marcel Lotka w bramce. Co ciekawe golkiper Herthy w miesiąc stracił nie tylko bluzę z numerem jeden, ale… miejsce w kadrze. Tym razem Maciej Stolarczyk nie zdecydował się na powołanie tego golkipera. Jego miejsce zajął Cezary Miszta. Golkiper Legii Warszawa ostatnio przeżywa huśtawkę nastrojów. Za mecz z Rakowem chciano go ukamienować. Tydzień później puścił trzy gole w Gdańsku, ale pomiędzy nimi zaliczył kapitalne zawody i czyste konto z Leicester!
Marny atak
Nadal źle wygląda obsada pierwszej linii młodzieżówki. Dodatkowe powołanie dostał Filip Szymczak z GKS-u Katowice. Jednak ani on, ani Adrian Benedyczak to nie są napastnicy, którzy gwarantują grad goli. Nie będziemy wieścić żadnej zapaści, ale jednak nie wygląda to zachęcająco.
Znacznie bardziej musimy liczyć na drugą linię, w której na papierze trochę jakości jest. Mowa głównie o takich piłkarzach jak Jakub Kamiński czy Mateusz Bogusz. Ciekawym będzie także miejsce na boisku dla Michała Karbownika. Z jednej strony w Olympiakosie gra na boku obrony, ale tutaj do dyspozycji jest albo wahadło, albo środek pola.
Skomplikowana sytuacja
Biało-czerwoni mocno skomplikowali sobie sytuacje na starcie eliminacji. Wiadomym jest, że Niemcy są raczej poza zasięgiem. Liczyliśmy – i nadal liczymy – na drugie miejsce oraz baraże. Tyle że początek kwalifikacji to kapitalna dyspozycja Izraelczyków. Kadra z Bliskiego Wschodu wygrała dwa wyjazdowe mecze – także na Węgrzech.
To oznacza, że każda kolejna strata punktów będzie brzemienna w skutkach. Przed drużyna Macieja Stolarczyka dwa mecze, w których obowiązkiem jest zdobycie kompletu punktów. Znak zapytania stoi przed pierwszym spotkaniem – z Węgrami w Segedynie. Tutaj łatwo nie będzie, ale wyboru wielkiego już nie ma. Za kilka dni do Kielc przyjedzie San Marino i tam bardziej liczymy na powtórkę z występu dorosłej kadry przeciwko San Marino niegdyś w Kielcach(10:0), aniżeli jakichkolwiek kłopotów.