Wczoraj wszyscy żyliśmy spotkaniem Roberta Lewandowskiego z Bayernem Monachium. Dziś sytuacja bardzo podobna – przeciwko Borussii Dortmund zagra Erling Haaland. Różnica jest taka, że Norweg przyjmie Westfalczyków na swoim nowym terenie, czyli w Manchesterze. Lewandowski mimo kilku okazji byłych kolegów nie skarcił. Czy zrobi to Haaland?
O ile wejście Lewego do Barcelony można określić mianem bardzo dobrego, o tyle Haaland wszedł do City z drzwiami i futryną. W sześciu meczach Premier League zanotował 10 goli i asystę, a w pierwszym meczu Ligi Mistrzów dorzucił dublet przeciwko Sevilli. Statystyki tego młodzieńca są naprawdę piorunujące. Czy to było brakujące ogniwo w układance Pepa Guardioli? Przekonamy się pewnie koło maja, gdy Champions League wejdzie w decydującą fazę. Raczej trudno sobie wyobrazić, by miało zabraknąć tam Obywateli. Czy piłkarscy bogowie wreszcie otworzą bramy raju pukającemu od lat Guardioli?
Póki co Manchester City w roli murowanego faworyta gościć będzie u siebie wicemistrzów Niemiec. Borussia w ostatni weekend przegrała 0:3 z Lipskiem i zaprzepaściła szansę na objęcie prowadzenia w tabeli. Sensacyjnym liderem Bundesligi jest Union Berlin. Drużyna Edina Terzicia zaczęła sezon w swoim stylu. Niby udanie, niby jest w czołówce, ale może już sobie wyrzucać dwie wpadki. Sobotnie 0:3 z Lipskiem było bolesne, ale to porażka w pełni zasłużona. Wcześniej jednak BVB przegrało z Werderem Brema, choć jeszcze w 93. minucie na tablicy wyników widniał rezultat 2:1 dla żółto-czarnych! To była końcówka z cyklu „szok i niedowierzanie”.
Manchester City również nie może mówić o nieskazitelnym początku rozgrywek. Remisy z Newcastle i Aston Villą były rozczarowująca, a liderem w Premier League jest Arsenal. Oczywiście, tym specjalnie nikt się nie przejmuje, bo to dopiero 6. kolejka, a nie Kanonierzy byli w ostatnich latach największym rywalem dla Citizens.
O zwycięskim początku Man City w Lidze Mistrzów już napomknęliśmy. Mistrzowie Anglii przyjechali na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan jak po swoje i wywieźli stamtąd zwycięstwo 4:0 nad pogrążoną w kryzysie Sevillą. Dortmundczycy zaczęli zaś od domowego zwycięstwa 3:0 nad FC Kopenhagą. Powodów do narzekań jedni i drudzy nie mają, co oczywiście nie znaczy, że dzisiejszy mecz nie ma faworyta. Pewniakiem wydaje się Manchester City. Różnicę w miejscu piłkarskiego łańcucha pokarmowego obu klubów obrazuje fakt, że latem Haaland przeniósł się z Signal Iduna Park na Etihad Stadium.
Oba kluby mierzyły się ze sobą cztery razy – za każdym razem w Lidze Mistrzów. W sezonie 12/13 było to w fazie grupowej. Na Etihad Stadium było 1:1, a w rewanżu w Dortmundzie gospodarze wygrali 1:0. To była Borussia z trzema Polakami w składzie, która dotarła do finału tamtych rozgrywek. Dwa sezony temu doszło do starć ćwierćfinałowych Man City z BVB. W obu meczach podopieczni Guardioli wygrywali 2:1 i dość pewnie zameldowali się w najlepszej czwórce Champions League. W obu meczach wystąpił Haaland, w obu nie strzelił gola.
Dzisiejszy hit Ligi Mistrzów startuje o 21:00 na Etihad Stadium.