Walter Mazzarri zastąpił na stanowisku trenera Napoli Rudiego Garcię, z którego pracy klubowi działacze nie byli zadowoleni. Jednak początek pracy nowego-starego szkoleniowca w stolicy Kampanii to nie rurki z kremem. Zaczęło się od meczu z Atalantą, w najbliższym czasie spotkania z Interem i Juventusem, a dziś konfrontacja z Realem w Champions League.
Konfrontacja z Realem, która jest istotna, bo mistrzowie Włoch wcale nie mogą być pewni wyjścia z grupy. Dziś mają 7 punktów i dość bezpieczne 4 punkty przewagi nad trzecią Bragą i 6 nad zamykającym tabelę Unionem. Nie trzeba być jednak Pitagorasem, by stwierdzić, że przy ewentualnej porażce Napoli na Santiago Bernabeu i całkiem możliwym zwycięstwie Bragi z Unionem, różnica stopnieje do punktu, a w ostatniej kolejce neapolitańczycy zagrają bezpośredni mecz z ekipą z Portugalii. I nagle widmo braku awansu do 1/8 finału stanie się naprawdę nomen omen realne. Podopieczni Mazzarriego mają więc pewien bufor, ale jeśli go wykorzystają, za dwa tygodnie zapewne grać będą z nożem na gardle.
Napoli przegrało na swoim terenie z Realem 2:3. O wyniku tamtego meczu przesądził samobójczy gol Alexa Mereta w 78. minucie. Wcześniej gola na 2:2 z rzutu karnego zdobył Piotr Zieliński. Reprezentant Polski wrócił już do zdrowia po chorobie, która uniemożliwiła jego występ z Czechami. Zagrał 77 minut w zwycięskim meczu z Atalantą, którą stanowił powrót Mazzarriego na ławkę Napoli po ponad dekadzie. Przypomnijmy bowiem, że Mazzarri pracował w stolicy Kampanii w latach 2009-2013. Wracając do Zielińskiego – można być niemal pewnym, że dziś zagra w wyjściowej jedenastce Napoli na Santiago Bernabeu.
Real awans ma już w garści i ostatnie dwie kolejki może zagrać bez presji. Wprawdzie teoretycznie Królewscy mogą jeszcze stracić 1. miejsce w grupie, które daje rozstawienie w losowaniu 1/8 finału, ale scenariusz ten zakłada nie tylko porażkę u siebie z Napoli, ale również wpadkę w Berlinie 12 grudnia, przy jednoczesnej wygranej mistrzów Włoch. Dużo warunków do spełnienia i wydaje się to wariant mało prawdopodobny. Czy jednak „Carleto” zamiesza w składzie swojej drużyny? Raczej nie musi, bo przed Realem teoretycznie łatwe spotkanie w lidze – na Bernebau w sobotę przyjeżdża Granada, która zajmuje przedostatnie miejsce w La Liga.
Trzeba jednak zauważyć, że i bez mieszania w składzie, sytuacja kadrowa Realu nie jest idealna. Poza kontuzjowanymi od dawna Thibaut Courtois i Ederem Militao, poza grą znajdują się również Eduardo Camavinga, Aurelien Tchouameni oraz Vinicius Jr. Ponadto pod znakiem zapytania stoją występy Kepy i Luki Modricia. Mimo tych perypetii fani Realu nie mają prawa narzekać. Ich zespół nie przegrał od 24 września i derbów z Atletico, a na tę serię meczów bez porażki składa się 9 zwycięstw i 2 remisy. Królewscy mają cztery punkty nad Atletico i Barceloną. Nie jest to oczywiście bezpieczna przewaga, gdy liga nie dobiła nawet do półmetka, ale wobec kontuzji tak ważnych zawodników, to wynik, który należy szanować.
Wspomnieliśmy o absencjach w ekipie dzisiejszych gospodarzy, ale i Mazzarri nie mógł zabrać do stolicy Hiszpanii wszystkich zawodników. W Neapolu zostali Mathías Olivera, Mario Mário Rui oraz Jesper Lindstrøm. Nie są to może absolutnie najważniejsze postaci w zespole, ale dwaj pierwsi mogli liczyć się w walce o podstawowy skład.
Jak wobec tego będą wyglądać jedenastki na dzisiejszy szlagier Champions League? Media spekulują, że następująco:
Real: Łunin – Carvajal, Rüdiger, Alaba, Mendy – Kroos, Valverde, Ceballos, Bellingham – Brahim, Rodrygo.
Napoli: Gollini – Di Lorenzo, Rrahmani, Natan, Juan Jesus – Anguissa, Lobotka, Zieliński – Politano, Kwaracchelia, Osimhen.
Początek meczu oczywiście o 21:00.