Skip to main content

Przez 10 ostatnich sezonów mistrz w Niemczech był jeden i ten sam – Bayern Monachium. Pewnie wszystkim, oprócz fanów bawarskiego giganta, zaczęło się to już nudzić. Dla nich wszystkich dobra wiadomość – hegemonia może dobiec końca dziś około 17:30. Czy na tron powróci Borussia Dortmund?

Dortmundczycy mieli już wszystko w swoich rękach kilka kolejek temu, ale gdy wydawało się, że pomkną po tytuł, wyłożyli się na meczu z Bochum. Tamten remis kosztował ich utratę pozycji lidera. Bayern pewnie wygrał trzy kolejne mecze i role się odwróciły – ten to ekipa Thomasa Tuchela nie miała prawa wypuścić tego z rąk. Kolejny zwrot akcji nastąpił przed tygodniem. W sobotnim szlagierze Bayern przegrał na własnym stadionie z RB Lipsk 1:3. Borussia by powrócić na fotel lidera, musiała wygrać na wyjeździe z Augsburgiem. Mimo gigantycznej przewagi w pierwszej połowie, Westfalczycy nie potrafili zdobyć gola. Po zmianie stron Augsburg w końcu pękł. BVB strzeliło trzy bramki i wygrało. Na kolejkę przed finałem rozgrywek, Dortmund jest już prawie mistrzem Niemiec. Prawie…

Podopieczni Edina Terzicia na swoim terenie podejmują dziś Mainz. Nie jest to szczególnie trudne wyzwanie. Mainz zajmuje 9. miejsce w lidze. Jeszcze kilka tygodnie temu wydawało się, że Die Nullfünfer będą walczyć o europejskie puchary. Przegrali jednak cztery kolejne mecze i dziś jedyne, co mogą zrobić, to przysłużyć się Bayernowi Monachium. Czy jednak Borussia, która w trzech ostatnich meczach strzeliła 14 goli, może się wyłożyć na ostatniej prostej?

Dużo rzeczy widzieliśmy już w futbolu, a taki scenariusz jest naprawdę szalony. Dziś cały Dortmund czeka na mecz, a potem na ostatni gwizdek, by wpaść w ekstatyczną radość. By świętować do białego rana wielki sukces. Mistrzostwo Niemiec, a co za tym idzie – detronizację nietykalnego przez dekadę Bayernu. Bayernu, który poprzednio był w stanie ogrywać Jurgen Klopp. Nie udawało się wszystkim kolejnym szkoleniowcom BVB. Teraz może uda się Terziciowi. I to w momencie, gdy Bayern objął były trener Borussii właśnie, czyli Tuchel, kreowany niegdyś na następcę Kloppa.

A sam Bayern równolegle grać będzie dziś z FC Koeln. To sąsiedzi Mainz w ligowej tabeli, sytuowani oczko niżej. Bawarczycy jadą do Kolonii po pewne trzy punkty, by liczyć na cud, czyli dobre dla nich wieści ze stolicy Westfalii. Przede wszystkim muszą jednak zapomnieć o tym, co wydarzyło się przed tygodniem w Monachium. Przecież prowadzili z RB Lipsk 1:0, by finalnie schodzić z boisko pokonanymi 1:3. Gdy zwalniano Juliana Nagelsmanna, Bayern miał jeszcze szansę na potrójną koronę. Wszystko wskazuje na to, że nie zdobędzie żadnej.

Oczywiście w historycznych statystykach Bayern nie ma sobie równych. Jest 31-krotnym mistrzem Niemiec i 46-krotnym medalistą rozgrywek. Dziś zdobędzie 47. medal, ale prawdopodobnie będzie to srebro. Borussia może sięgnąć po dopiero 6. mistrzostwo kraju. Pięć tytułów ma również jej imienniczka z Moenchengladbach. Swoje ostatnie tytuły za czasów Kloppa BVB zdobywało w sezonach 2010/11 i 2011/12, gdy na wielkie wody zaczął wypływać Robert Lewandowski – później gwiazda Bayernu. 10 lat dominacji Bawarczyków to trudny okres dla fanów Borussii, która niemal co roku chciała rzucić rywalom wyzwanie i co roku kończyło się to w ten sam sposób. Sześć razy w Dortmundzie musieli zadowolić się srebrem, dwa razy brązem, dwa razy nie było nawet podium. Trzeba było doczekać odejścia Lewandowskiego z Monachium, by móc położyć ręce na mistrzowskiej paterze. O ile dziś nie dojdzie do czegoś sensacyjnego.

W styczniu Borussia wygrała wprawdzie z Mainz 2:1, ale zwycięską bramkę Giovanni Reyna zdobył dopiero w doliczonym czasie gry. Aż trudno wyobrazić sobie, co działoby się na żółto-czarnym stadionie w Dortmundzie, gdyby dziś zwycięski gol dla BVB padł dopiero tuż przed końcem spotkania.

Warto zauważyć, że dziś trochę w cieniu rywalizacji o mistrzostwo, sporo ciekawego może wydarzyć się na dole tabeli Bundesligi. Z ligą pożegnała się już Hertha, ale Schalke i Bochum wciąż mogą uniknąć degradacji a nawet miejsca barażowego. Sytuacja jest zawiła. Augsburg ma 34 pkt, Stuttgart 32, Bochum 32, a Schalke 31. Jedna z tych drużyn wyląduje pod kreską, jedna na pozycji barażowej, a dwie wyjdą bez szwanku. Augsburg gra na wyjeździe ze Źrebakami z Moenchengladbach, Bochum u siebie z Bayerem Leverkusen, Stuttgart u siebie z Hoffenheim, a Schalke na wyjeździe z Lipskiem. W teorii Schalke jest więc w zdecydowanie najgorszym położeniu, ale trzeba pamiętać, że Lipsk ma już zapewnione 3. miejsce, a niedługo zagra finał Pucharu Niemiec. Nie wiadomo, czy Byki nie potraktują więc dzisiejszego spotkania lekceważąco.

Jest jeszcze trzecia, bardzo istotna rywalizacja. O grubą stawkę korespondencyjnie rywalizują bowiem Union i Freiburg – oba kluby mają po 59 punktów, ale na dziś to Union jest wyżej w tabeli, zajmując tak ważne 4. miejsce. Tak ważne, bo dające awans do Ligi Mistrzów, a co za tym idzie gigantyczny zastrzyk kasy dla klubu, o wartości prestiżowej nie wspominając. Union zagra u siebie z Werderem, a Freiburg na wyjeździe z Eintrachtem. Wiele wskazuje więc na to, że gdy w jednej części Berlina będzie dziś stypa po spadku Herthy, to w drugiej strzelać będą korki od szampanów, bo ubogi krewny, jakim jest Union, już niebawem może być znacznie mniej ubogim krewnym.

Kibice Bundesligi będą mieli dziś naprawdę udane popołudnie. Na 9 spotkań, które rozpoczną się o 15:30, wszystkie 9 ma znaczenie. Nie wspomnieliśmy bowiem o meczu Wolfsburga ze zdegradowaną Herthą, ale tutaj również jest stawka. Gospodarze mają szansę na przeskoczenie Bayeru, co dałoby im kwalifikację do Ligi Konferencji. Wszystkie mecze o stawkę… My też dziś mamy Multiligę, ale możemy jedynie pomarzyć o takim fajnym scenariuszu.

Related Articles