Borussia Dortmund po mundialu to świetnie naoliwiona maszyna, a przynajmniej w Bundeslidze, bo odpadnięcie z Ligi Mistrzów z kiepską Chelsea w ogóle nie pasuje do obecnej formy zespołu Edina Terzicia. Po raz pierwszy w sezonie Borussia Dortmund została liderem Bundesligi. I to po nie byle jakim meczu, tylko rozbiciu FC Koeln 6:1.
W 2023 roku Borussia Dortmund nie przegrała żadnego meczu w Bundeslidze. To nie wszystko, bo remisów też ma niewiele. Na 30 możliwych punktów zgarnęła aż 28, co zaprocentowało wędrówką na sam szczyt tabeli. Naciskali, naciskali i się doczekali. Po raz pierwszy w tym sezonie patrzą na wszystkich z góry. Nie ma już śladu po tej Borussii, która jesienią wygrywała z ledwością jedną bramką albo też traciła punkty na potęgę. Był taki moment w terminarzu, że na pięć kolejnych meczów wygrali tylko z najgorszym Schalke (oczywiście 1:0), zremisowali z Bayernem po golu w 95. minucie, ale aż trzy razy dali się ograć (Lipskowi, Unionowi oraz FC Koeln). To był najgorszy fragment sezonu, po którym znaleźli się na ósmej pozycji. Nic nie wskazywało na to, że w ogóle nawiążą walkę o mistrzostwo.
Sebastian Haller został sprowadzony za 31 mln euro i miał zdobywać bramki po odejściu Erlinga Haalanda. Nie zdołał jednak nawet zadebiutować w lidze, bo jeszcze w lipcu wykryto u niego nowotwór, a konkretnie guza jądra. Haller został zoperowany, a później poddał się chemioterapii. Pojawiał się jednak w przestrzeni publicznej, mogliśmy śledzić jego walkę z rakiem. Będąc w cyklu chemioterapii, udał się 30 sierpnia na galę Eredivisie, gdzie odebrał nagrodę dla najlepszego ligowego strzelca sezonu 2021/22. Wzruszył się, gdy mówił o ludziach, którzy otaczają go na co dzień i pomagają w tej trudnej walce. Był też na Signal Iduna Park we wrześniu, by wspierać kolegów z drużyny. W październiku z kolei wziął udział w gali Złotej Piłki, na której wręczył nagrodę im. Lwa Jaszyna dla najlepszego bramkarza. Iworyjczyk zachowywał pogodę ducha i cały czas walczył o powrót do gry.
A ta… zbiegła się z fantastyczną formą Borussii. Z Hallerem w składzie dortmundczycy wygrali 11 spotkań, jedno zremisowali i przegrali tylko to z Chelsea. Zresztą sam powrót Hallera był spektakularny. Co prawda to tylko sparing, ale pokazał całemu światu, że jest gotowy, zdobywając trzy bramki w sparingu z FC Basel i to w przeciągu siedmiu minut! W Bundeslidze zadebiutował 21 stycznia, a 4 lutego zdobył pierwszą oficjalną bramkę, bo już nie w meczu towarzyskim, tylko ligową z Freiburgiem. Powrót napastnika był jednym z wielkich kopów motywacyjnych. Borussia pokonała RB Lipsk, Bayer Leverkusen, rozbiła walczący o TOP4 Freiburg, wykorzystując bezlitośnie grę w przewadze. Haller dopiero co ustrzelił dublet z FC Koeln, który pomógł wdrapać się na szczyt tabeli. A stało się tak, bo Bayern przegrał na BayArena i to całkiem zasłużenie. Niezłą historią z tego meczu jest fakt, że kibice z Leverkusen wywiesili transparent, by zlikwidować VAR w piłce, a później… dzięki VAR-owi otrzymali dwa rzuty karne, które przesądziły o ich wygranej. W ten sposób Borussia została liderem.
Ten dwumecz z Chelsea kompletnie nie pasuje do tego, co wyprawia BVB w 2023 roku. Ma to jednak swoje pozytywy, bo pozwala skupić się tylko i wyłącznie na Bundeslidze, a tam szansa jest olbrzymia. Od czasów odejścia Juergena Kloppa, to Bawarczycy zawładnęli tą ligą. 10 mistrzostw z rzędu to gigantyczna dominacja. Borussia kilka razy była blisko, ale zawsze na końcu przegrywała. Sezon 2015/16 – 10 punktów straty, sezon 2019/20 – 13 punktów straty, sezon 2021/22 – 8 punktów straty. Wszystkie wymienione to wicemistrzostwa. Były też dużo gorsze miejsca, a Bayern ciągle był pierwszy, pierwszy i pierwszy. Najgorszy dla BVB był ten sezon za kadencji Luciena Favre’a. Wtedy zespół grał pięknie. Było tak bliziutko… Borussia przez 2/3 sezonu była liderem Bundesligi, ale w 28. kolejce wydarzył się dramat – 0:5 na Allianz. Upokorzenie. Borussia została strącona z grzędy soczystym strzałem w pysk. I do końca sezonu na nią nie wróciła, przegrywając jeszcze derbowy mecz z Schalke – 2:4. Mistrzostwo zostało przegrane o dwa punkty.
Obecna Borussia nie jest już tą, której przyświeca domena rozwijania młodych zawodników, grania ofensywnej piłki, nie patrząc na wyniki. Drużyna Edina Terzicia jest inna. Przepycha zwycięstwa łokciem, kolanem, czymkolwiek… Nie zawsze narzuca swoje tempo. Potrafi cierpieć, mieć szczęście czy wygrać czystym fartem. Wygrana 2:1 z Lipskiem jest na to idealnym przykładem. Goście mieli xG prawie dwa razy większe, dwa razy więcej strzałów, dwa razy więcej strzałów celnych i posiadanie piłki 60-40. A mimo to Borussia cieszyła się z trzech punktów. Jak strzeliła gole? Jednego z rzutu karnego, a drugiego po rzucie wolnym, wybiciu piłki przez obrońców Lipska i uderzeniu Emre Cana z pierwszej piłki. Żadne piękne akcje, po prostu czyste wyrachowanie obliczone na punkty, korzystanie ze swoich okazji, umiejętność wycofania się i przeczekanie dominacji. Nie dlatego, że przeciwnik jest lepszy, ale dlatego, że Borussia chce tak grać. Na tym polega ewolucja. Pytanie, czy ta również okaże się zgubna, czy może zbawienna…