Nie ma wątpliwości, że grupa F to najbardziej wyrównana rywalizacja w tegorocznej Lidze Mistrzów. Za nami dwie kolejki, po których na czele Newcastle, a na szarym końcu Borussia Dortmund. Pomiędzy nimi PSG oraz Milan, które czeka teraz dwumecz. Pierwsza jego część odbędzie się w Paryżu i po nim będziemy na półmetku grupowej rywalizacji. Faworytem na Parc des Princes oczywiście Kylian Mbappe i spółka.
Spadek skuteczności
Mediolańczycy w trzech ostatnich meczach strzelili tylko jednego gola. Wystarczyło to, by wygrać z Genoą na Luigi Ferraris. Tyle że tam postacią meczu nie był Christian Pulisic, który trafił do bramki rywala, ale Olivier Giroud, który… zapobiegł, by rywale strzelili gola Milanowi. Francuz w końcówce zastąpił swojego rodaka Mike’a Maignana w bramce, po jego czerwonej kartce. Wcześniej Stefano Pioli wykorzystał limit zmian, więc w doliczonym czasie gry bronił napastnik. Giroud popisał się nawet jedną niełatwą interwencją. Po chwili kibice Milanu oszaleli na punkcie “nowego bramkarza”. Klub także wykorzystał chwilową sławę na innej pozycji dla Giroud i sprzedawał wszystkie przygotowane przez siebie koszulki bramkarskie z nazwiskiem napastnika! Real Time Marketing w praktyce, który pokazał, jaki potencjał drzemie w tak wielkiej marce przy niecodziennych zdarzeniach.
Milan jednak w międzyczasie zremisował bezbramkowo z Borussią Dortmund i przegrał 0:1 z Juventusem. Oba wyniki nie mogą cieszyć, tym bardziej że Rossoneri póki co mają bilans bramkowy w LM… 0:0. Takim samym rezultatem przecież zakończyło się spotkanie z Newcastle. O ile klasa rywala była wysoka, o tyle ekipa Piolego powinna rozbić angielską ekipę u siebie, gdyż tamtego dnia mieli ogromną przewagę i sporo sytuacji bramkowych. Teraz spadli z fotela lidera Serie A po wspomnianej porażce z Juve. To jednak m.in. efekt czerwonej kartki dla Malicka Thiaw jeszcze w pierwszej połowie. Niemiecki stoper faulował wychodzącego na czystą pozycje Moise Keana i musiał wylecieć z boiska, mimo wielkiego zdziwienia w dość oczywistej sytuacji. W drugiej połowie gości za sprawą Manu Locatelliego wygrali na San Siro i zbliżyli się na odległość jednego meczu do mediolańskiego duetu.
Specjalny dwumecz
Dla Gianluigiego Donnarummy to będzie specjalny dwumecz. Przecież to w barwach Milanu rozpoczynał swoją karierę w bardzo młodym wieku. Na boiskach Serie A rozegrał 215 meczów, a łącznie dla Rossonerich aż 251 razy bronił bramki. Wszystko do 22. roku życia, gdy wybrał zmianę otoczenia na Paryż. Sportowo wydawało się, że idzie do klubu, który ma znacznie większe szansę na sukcesy międzynarodowe. Tymczasem w dwóch ostatnich sezonach to Milan zameldował się w półfinale Ligi Mistrzów, podczas gdy Donnarumma oglądał je w telewizji, po dwóch odpadnięciach w 1/8 finału. Początkowo Gigi musiał zmierzyć się z gigantyczną krytyką i wkurzeniem fanów Milanu. Kibice na San Siro przy każdej okazji dawali upust swoim emocjom na decyzje o odejściu. Pojawiały się papierowe banknoty mające symbolizować jedyny – wg kibiców – cel transferu bramkarza do PSG.
Przed dwumeczem PSG – Milan oliwy do ognia dolał Enzo Raiola, syn byłego agenta bramkarza Mino. Wspomina, że początkowo to otoczenie zawodnika czekało na odpowiednią ofertę ze strony klubu i nie chciało negocjacji z innymi klubami. Warunkiem był awans Milanu do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Gdy ten nastąpił, wówczas klub miał odwrócić się od zawodnika informując go o transferze nowego bramkarza. Każda strona ma swoją “prawdę”, a ta zapewne, jak zwykle, leży po środku.
– To będzie dla mnie bardzo emocjonujący mecz. Musze jednak zapomnieć o emocjach i myśleć tylko o tym spotkaniu. Czuję się tutaj bardzo dobrze, przed nami duże wyzwanie. W PSG panuje rodzinna atmosfera, tak jak w Milanie. Byłem tam przez 8 lat, klub dał mi wszystko i będę mu za to zawsze dziękował. Ale czuję się tutaj dobrze. Kibice przyjęli mnie bardzo dobrze i staram się dać z siebie wszystko dla PSG – powiedział sam zainteresowany przed meczem.
Sinusoidalni bogacze
W Paryżu pieniędzy, jak lodu, a forma nadal potrafi zaskakiwać. W ostatnich tygodniach już częściej pojawia się przy drużynie ze stolicy Francji zielony kolor, ale są także czerwone wykrzykniki. Takim była kompromitacja na St. Jame’s Park w Newcastle, gdy miejscowi rozbili paryżan 4:1! To był wieczór, gdy gospodarzom wychodziło dosłownie wszystko i zmieli po prostu przeciwnika, mimo że posiadali piłkę zaledwie przez 31% czasu… To nieco skomplikowało drogę do 1/8 finału dla PSG, w końcu za ich plecami BVB czy Milan, a przed nimi jeszcze cztery spotkania. Wydaje się jednak, że ekipa Luisa Enrique ma zbyt dużą moc, zwłaszcza z przodu, żeby cokolwiek zepsuć już na tym etapie sezonu. Potrafią to pokazać w pojedynczych meczach. Tak było, gdy zlali Olympique Marsylia 4:0 czy niedawno 3:1 Stade Rennes na wyjeździe, gdzie w poprzednim sezonie przegrywała niemal cała Ligue 1. Ale wpadek także się nie ustrzegają. Wcześniej pisaliśmy o tych z początku sezonu, ale we wrześniu także się pojawiły. A to 2:3 z Niceą u siebie, a to 0:0 z Clermont na wyjeździe. W pierwszym przypadku bolało przez własny teren, a w drugim przez klasę rywala, w końcu mowa o przedostatniej drużynie ligi.
Swoje jednak robi Kylian Mbappe, który odkąd wrócił do gry, powoli łapie formę. Podlega jednak kolejnym seriom. We wrześniu dwa mecze z golem, a później kolejne cztery bez trafienia. Jednak błysk pokazał w Amsterdamie, gdy jego dublet zapewnił Trójkolorowym wygraną nad Holandią i awans na Euro 2024. Swoje dorzucił kilka dni później przeciwko Szkocji, a i po powrocie z kadry trafił w meczu ze Strasbourgiem, gdy dorzucił także asystę przy bramce Carlosa Solera.
Kadrowo
Po obu stronach jest kilka braków. Do Paryża nie polecieli z zespołem Stefano Piolego Noah Okafor oraz Ruben Loftus-Cheek. Z kolei gospodarze nadal bez Keylora Navasa, Marco Asensio, Presnela Kimpembe oraz Nuno Mendesa.
***
Początek meczu w Paryżu o godzinie 21:00.