Czy Raków Częstochowa po raz pierwszy w swojej historii zamelduje się w fazie grupowej europejskich pucharów? Szansa jest spora, ale zaliczka z pierwszego meczu pod Jasną Górą niczego nie rozstrzyga. Dziś rewanż w Pradze.
Pierwszy mecz był specyficzny. Wiadomo było, że Slavia to bardzo trudny przeciwnik, więc przed meczem nikt wygraną 2:1 raczej by nie wzgardził. Jednak po końcowym gwizdku można było czuć niedosyt. Raków był zespołem lepszym i niemal nie pozwalał rywalom na dostęp do swojej bramki. Statystyka pokazała, że przez ostatnie lata w europejskich pucharach tylko Barcelona lepiej zneutralizowała poczynania ofensywne Slavii – świadczyła o tym statystyka xG (expected goals) zespołu wicemistrza Czech. Niestety, mimo niskiego wskaźnika oczekiwanych bramek, Slavia i tak wyjechała z Częstochowy z jednym golem. Wrzutka jednego Tomasa Holesa zamienił się w strzał, który zaskoczył Kacpra Trelowskiego, młodego bramkarza Rakowa. Na szczęście gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli bramką na 2:1, ale i tak po ostatnim gwizdku sędziego pozostało uczucie lekkiego rozczarowania.
Raków w weekend odpoczywał, bo ekipa Marka Papszuna miała przywilej przełożenia meczu ze względu na mecz w IV rundzie kwalifikacyjnej. Czesi nie próżnowali – Slavia pokonała aż 7:0 Pardubice, jakby chcąc pokazać Rakowowi, co dziś czeka wicemistrzów Polski w stolicy Czech.
O tym, jak trudne jest to zadanie, najlepiej niech świadczą rezultaty Slavii w Europie w ostatnich latach. W zeszłym sezonie czeska ekipa dotarła do ćwierćfinału Ligi Konferencji, gdzie poległa w dwumeczu z Feyenoordem, późniejszym finalistą. Rok wcześniej Slavia również pożegnała się z Europą dopiero na etapie ćwierćfinału – wtedy w Lidze Europy po dwumeczu z Arsenalem. W sezonie 19/20 Slavia grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów, w bardzo trudnej grupie z Interem, Borussią Dortmund i Barceloną. Pomyślicie, że przegrała wszystkie mecze? Uciułała dwa punkty. Tymczasem cofając się jeszcze o rok, mamy sezon 18/19 i kolejny ćwierćfinał w wykonaniu Slavii! Wtedy w 1/4 Ligi Europy zespół z Pragi musiał uznać wyższość Chelsea.
Dla Slavii zatem brak awansu do fazy grupowej choćby nawet Ligi Konferencji byłby dużym rozczarowaniem, jeśli nie klęską. Gospodarze dzisiejszego rewanżu nie zakładają takiego scenariusza. Chcą zdominować Raków od pierwszych minut, narzucić swoje warunki i wykorzystywać okazje.
Jednak Raków zagra dziś szósty mecz w tym sezonie europejskich pucharów i może wygrać po raz szósty! – Jak pokażemy swoje DNA i siłę mentalną, to jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę i awansować do fazy grupowej – mówi otwarcie trener Marek Papszun. Jego zespół ograł 5:0 i 1:0 Astanę, a potem 1:0 i 2:0 Spartak Trnawa. Do tego doliczamy 2:1 ze Slavią. Nawiasem mówiąc, rok temu w pucharach Raków również radził sobie dobrze i przegrał tylko jeden mecz – niestety ten ostatni i decydujący z Gentem. Oby historia się nie powtórzyła.
Raków na 11 meczów w europejskich pucharach w swojej historii, w aż 9 zachowywał czyste konto. Byłoby 10 na 11, gdyby nie wspomniany „babol” Trelowskiego sprzed tygodnia. Mówiąc o DNA Rakowa, trener Papszun ma na myśli z pewnością żelazną konsekwencję w tyłach i odpowiedzialną grę całego zespołu. Raków ma neutralizować atuty rywali i uwypuklać swoje. Filozofię Papszuna można trochę porównać do tej Czesława Michniewicza. Nie bez kozery wiele osób w Papszunie widzi przyszłego selekcjonera reprezentacji.
Początek meczu Slavia – Raków dziś o 19:00. Mamy nadzieję, że koło 21:00 będziemy mogli cieszyć się z awansu pierwszej polskiej drużyny do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.