Gdyby w futbolu o wszystkim decydowały wyłącznie pieniądze, moglibyśmy z dużą dozą pewności stwierdzić, że dzisiejszy mecz Manchester City – PSG nie jest ostatnim spotkaniem tych drużyn w tej edycji Ligi Mistrzów. Czy jednak rzeczywiście krezusi spotkają się 28 maja w Sankt Petersburgu?
Ich dzisiejsza batalia prawdopodobnie rozstrzygnie kwestię 1. miejsca w grupie. Jak na razie liderem jest Manchester City, który wprawdzie przegrał w Paryżu 0:2, ale wygrał wszystkie pozostałe mecze. Z kolei paryżanie pogubili punkty w meczach wyjazdowych z Club Brugge (1:1) i RB Lipsk (2:2). Czy trzeci wyjazd PSG skończy się trzecim potknięciem?
Na krajowym podwórku ekipa Mauricio Pochettino nie musi się przejmować praktycznie niczym. Po 14 kolejkach paryżanie mają już 11 punktów przewagi nad drugą Niceą i 12 nad trzecim Rennes. Naprawdę nie sposób wyobrazić sobie scenariusz, w którym PSG po raz kolejny traci mistrzostwo. Dość powiedzieć, że obrońcy tytułu, czyli ekipa Lille, zajmują 12. miejsce i mają 20 punktów mniej!
Niezbyt wymagająca Ligue 1 to jednak także problem dla zespołu ze stolicy Francji. PSG po prostu zbyt rzadko gra mecze na najwyższym poziomie. Przeciwnicy w lidze nie stawiają poprzeczki na takim poziomie, na jakim ląduje ona w Lidze Mistrzów. W efekcie mimo niemal nieograniczonych możliwości finansowych paryżanie nie wygrali Champions League i tylko raz dotarli do finału. Jednak nie po to latem sprowadzono Leo Messiego, Sergio Ramosa, Achrafa Hakimiego, Gianluigiego Donnarummę i Georginio Wijnalduma, by teraz szukać wymówek. Ta kapela ma grać koncerty raz za razem. A ten najważniejszy pod koniec maja w Rosji.
Do tej pory jednak koncertowej gry praktycznie nie ma. W lidze PSG wygrywa, ale bardzo rzadko są to zwycięstwa wysokie i efektowne, po oszałamiającej grze. Na dźwięk nazwisk Messiego, Neymara i Mbappe można sobie wyobrażać boiskowe cuda, ale rzeczywistość jest szara jak w hiphopowych piosenkach z lat „90”. Tak naprawdę jedynym meczem PSG w tej rundzie, po którym można było wyrazić uznanie dla gry podopiecznych Pochettino, był ten z Manchesterem City, wygrany 2:0 po bramkach Idrissy Gueye i Messiego.
Manchester City w pewnym sensie jedzie na tym samym wózku co PSG. Nie można powiedzieć wprawdzie, że w lidze nie ma sobie równych, bo konkurencja w Premier League jest diabelnie mocna. Tym niemniej w ostatnich latach to właśnie Citizens najczęściej sięgali po tytuły. Nie przełożyło się na to na sukces w Europie. Najbliżej było w zeszłym sezonie, ale w finale Ligi Mistrzów drużynę Pepa Guardioli pogrążył właśnie rywal z Premier League – Chelsea. Ogromne pieniądze wpakowane w klub przez potentatów naftowych nadal nie znalazły przełożenia na zdobycie tak pożądanego przez wszystkich uszatego pucharu. Guardiola zawsze jest blisko, ale wygrywał go tylko z Barceloną.
Wydaje się, że Obywatele są w bardzo dobrej formie i w żadnym wypadku nie powinni obawiać się dzisiejszego meczu. W ostatni weekend Man City pokonał Everton 3:0. Przed przerwą reprezentacyjną gracze Guardioli wygrali w derbach miasta z United 2:0. Fanów z Etihad Stadium martwić może jednak nieobecność Kevina De Bruyne. Belg złapał koronawirusa i dziś nie wystąpi, podobnie jak kontuzjowany Ferran Torres i zamknięty za kratami Benjamin Mendy. W PSG do dyspozycji Pochettino są wszyscy czołowi gracze. Absencja Juliana Draxlera czy Juana Bernata nie powinna mieć większego znaczenia. W ofensywie najprawdopodobniej znów obejrzymy magiczne trio Messi-Neymar-Mbappe. Póki co magiczne tylko na papierze…