Skip to main content

Chyba najstarsi górale nie pamiętają, kiedy derby Łodzi mogli oglądać na żywo kibice obydwu klubów. Niedzielne spotkanie przy ulicy Piłsudskiego obejrzy oczywiście komplet widzów. Zdecydowana większość będzie liczyła na kolejny domowy triumf ekipy Janusza Niedźwiedzia.

Widzew Łódź od początku sezonu obrał kurs w kierunku Ekstraklasy. Idzie bardzo dobrze. Na koncie RTS-u już 32 punkty i całkiem spora – jak na moment sezonu – przewaga nad drugą Miedzią oraz pozostałymi goniącymi drużynami. Ogromna w tym zasługa postawy widzewiaków u siebie. Siedem meczów, siedem zwycięstw. Średnia punktów łatwa do wyliczenia, jednak większe wrażenie robi średnia goli. Tutaj także trzy na mecz. Kibice Widzewa w końcu mogą ze spokojem przychodzić na mecze u siebie. Teraz 21 punktów po siedmiu meczach, a w ubiegłym sezonie 31 oczek przez całe rozgrywki. To dawało wówczas średnią 1,82 na każde spotkanie. Niby nieźle, jednak kibice takich wielkich klubów mają ogromne wymagania. Wygrywanie każdego kolejnego spotkania domowego jest po prostu… obowiązkiem!

Dobry trener i dobre wyniki
Od początku obecnego sezonu trenerem Widzewa jest Janusz Niedźwiedź. Trener, który może był nieznany na drugim poziomie rozgrywkowym. Mowa jednak o szkoleniowcu, który od kilku lat osiągał dobre wyniki z różnymi klubami. Poczynając od Podhala Nowy Targ, przez Stal Rzeszów, z którą awansował do II ligi. W stolicy Podkarpacia jednak nie pozwolili mu kontynuować jego misji, przedwcześnie zwalniając. Prawdopodobnie do dzisiaj żałują, wszak Żurawie nadal grają w drugiej lidze. Poziom wyżej jest Górnik Polkowice, który sensacyjnie Niedźwiedź zaprowadził na zaplecze Ekstraklasy.

Jego ekipa w ubiegłym sezonie grała niezwykle efektowny i nowoczesny futbol. Każde spotkanie polkowiczan to była prawdziwa uczta dla oczu. Przed sezonem przecież Górnik miał być zespołem środka tabeli, który będzie mierzyć się z syndromem drugiego sezonu beniaminka. Okazało się, że odejście dobrze pracującego Enkeleida Dobiego oraz dwóch podstawowych zawodników… w ogóle nie odbiło się na składzie ekipy z Dolnego Śląska. Niedźwiedź zrobił robotę i dostał nagrodę.

W Łodzi były obawy, że znowu przychodzi trener Górnika Polkowice. Jednak – póki co – wyniki są kompletnie inne, niż za kadencji albańskiego szkoleniowca.

Dwie wyrwy
Niedźwiedź będzie musiał sobie radzić bez dwóch podstawowych i bardzo ważnych zawodników. W drugiej linii zabraknie Juliusza Letniowskiego oraz Marka Hanouska. Obaj będą pauzowali za kartki. To na pewno utrudni pracę i wybór składu. W końcu mowa o żelaznych zawodnikach pierwszej jedenastki.

Kłopoty przy Alei Unii
W ubiegłym sezonie ŁKS był murowanym kandydatem do awansu, a zarazem powrotu, do Ekstraklasy. Na wiosnę jednak szybko zaczęły się kłopoty. Najpierw zwolnienie Wojciecha Stawowego, które dla wielu było szokiem lub conajmniej zdziwnieniem. Ireneusz Mamrot wcale nie zbawił ełkaesiaków i nawet nie dokończył sezonu, gdyż połasił się na posadę w Białymstoku.

Duet Marcin Pogorzała i Paweł Drechsler nie awansował do Ekstraklasy, jednak trudno mieć do nich pretensje. Oni tylko próbowali ratować coś, co zostało zaprzepaszczone przez innych. Mimo fatalnej wiosny, ŁKS powinien awansować. Ostatecznie poległ u siebie w finale barażów z Górnikiem Łęczna. Sensacja i bolesne zderzenie.

Inwestycje poczynione w ubiegłym sezonie miały się zwrócić po awansie do Ekstraklasy. Tego zabrakło i zabrakło także pieniędzy z Canal+. Rozpoczęły się kłopoty finansowe. Spóźnienia z płacami itd.

Grają w kratkę
Dzisiaj ŁKS jest dopiero ómą ekipą ligi. Jeśli wygrają zaległy mecz, wskoczą na pozycje barażowe. To nadal nie jest satysfakcjonujące dla klubu, który miał szybko pozamiatać pierwszą ligą.

Ełkaesiacy nie potrafią ustabilizować formy. O ile pierwsze cztery kolejki były w porządku – 2 zwycięstwa i 2 remisy – o tyle dalej już tzw. "wańka wstańka". Przegrali w Kielcach, później wygrali ze Stomilem. Wpadka z Resovią została odrobiona w Legnicy, by znowu polec z Podbeskidziem. W pucharze nieoczekiwanie ograli Cracovie, a po chwili poprawili w Nowym Sączu z Sandecją. Co z tego? Kilka dni później porażka ze słabym Zagłębiem Sosnowiec. Przed derbami pokonali Arkę Gdynia.

Krótko mówiąc potrafią ograć czołowe ekipy, potrafią też przegrywać z drużynami środka oraz dołu tabeli. Kibu Vicuna jeszcze nie potrafi ustabilizować formy swojej drużyny. Jeśli to mu się uda, prawdopodobnie ŁKS szybko pójdzie w górę. Mimo obecnych kłopotów, to nadal jeden z głównych kandydatów do awansu!

Related Articles