Po losowaniu grup wielu kibiców widziało Czerwone Diabły w roli trzeciej siły grupy H – za plecami finalisty i półfinalisty ostatniej edycji rozgrywek Champions League, a zatem PSG i RB Leipzig. Dziś jednak to podopieczni Ole Gunnara Solskjaera są w najlepszym położeniu, a gdyby nie niespodziewana wpadka w Turcji, byliby już pewni swego.
Przed reprezentacyjną przerwą Manchester United poległ z Basaksehir, rozgrywając bardzo słaby mecz i popełniając kardynalne wręcz błędy. W rewanżu przed tygodniem wpadki już nie było. Na Old Trafford gospodarze wygrali 4:1 i umocnili się na prowadzeniu w grupie. Wcześniej podopieczni norweskiego szkoleniowca pokonywali 5:0 Lipsk i 2:1 PSG na wyjeździe! Kto się zatem martwił o formę trzeciej drużyny Premier League w zeszłym sezonie, ten szybko musiał zweryfikować swoje obawy.
Na dwie kolejki przed finiszem rywalizacji w grupie H Manchester United potrzebuje punktu. Zostały mu mecze z PSG u siebie i w przyszły wtorek z Lipskiem na wyjeździe. W teorii można jeszcze pokpić sprawę i wylecieć za burtę, ale mało wskazuje na to, by taki scenariusz miał się ziścić. PSG i Lipsk mają po 6 punktów i stoczą korespondencyjny pojedynek o drugie premiowane awansem miejsce. O ile pokonanie Basaksehir nie powinno stanowić większego problemu, o tyle języczkiem u wagi mogą być właśnie boje z Manchesterem.
Dziś Solskjaer nie ma większych problemów kadrowych. Do zdrowia wrócił David de Gea, z chorobą uporał się Anthony Martial, a do treningów wrócił też Luke Shaw. Można się więc spodziewać galowej jedenastki zespołu Solskjaera. Już w sobotę Man Utd czeka wyjazdowy mecz z West Hamem, a potem we wtorek również wyjazdowy z Lipskiem, ale na pewno dziś nie będzie żadnych kalkulacji. Zdobycie punktu pozwoli Czerwonym Diabłom na luzie podejść do przyszłotygodniowej potyczki w Niemczech. Co zresztą postawiłoby w wygodniejszej sytuacji Lipsk.
Thomas Tuchel ma też inne problemy. Do Manchesteru nie mógł zabrać zawodników takich jak Mauro Icardi, Pablo Sarabia, Julian Draxler, Juan Bernat, Kays Ruiz oraz Jesé Rodríguez. Nie wszyscy są oczywiście podstawowym wyborem niemieckiego szkoleniowca, ale trzeba przyznać, że PSG od startu rozgrywek jest jednym z zespołów, które najbardziej obrywają od losu – jak nie covid, to kontuzje. Praktycznie w żadnym meczu Tuchel nie mógł powiedzieć, że dziś wystawia wszystko, co ma najlepsze. Na szczęście dla niego rywalizacja na krajowym podwórku nie jest zbyt wymagająca i kluczowe są boje w Champions League. Zapewne w podstawowej jedenastce na Old Trafford wybiegnie były piłkarz Czerwonych Diabłów, Ander Herrera.
W lutym ubiegłego roku Manchester United gościł na swoim stadionie PSG w meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Goście wygrali 2:0 i mieli wszystkie atuty w ręku przed rewanżem. Zdziesiątkowany Manchester pojechał na rewanż zdaniem niektórych tylko po najniższy wymiar kary. Sensacyjnie wygrał jednak 3:1 i awansował do ćwierćfinału, gdzie lepsza była Barcelona. Były to początki trenerskiej pracy Solskjaera w klubie z Old Trafford.
Manchester United w tym sezonie w lidze lepiej radzi sobie na wyjazdach niż w domu. W Teatrze Marzeń zdobył tylko cztery z możliwych 15 punktów! Jednak na arenie europejskiej jest inaczej. 5:0 z Lipskiem i 4:1 z Basaksehir to najlepszy dowód.
Prawdopodobnie szansę gry w podstawowej jedenastce Czerwonych Diabłów otrzyma dziś Edinson Cavani, który został bohaterem niedzielnego meczu Man Utd z Southamptonem. Wszedł z ławki przy stanie 0:2, a potem zaliczył asystę i strzelił dwa gole! Cavani trafił do Manchesteru właśnie z PSG, więc jest to niewątpliwie główny smaczek tego spotkania. Za jego grą od pierwszej minuty przemawia jeszcze jeden fakt – Urugwajczyk może się spodziewać zawieszenia w Premier League za rzekomo rasistowski komentarz na Instagramie. Więcej piszemy o tym TUTAJ.