W Boxing Day fanów Premier League czekają naprawdę bardzo interesujące pojedynki. O 18:00 na Emirates Stadium Arsenal zagra z Chelsea. Wystarczy szybki rzut oka w tabelę, by bez kłopotu wskazać faworyta tego spotkania.
O sytuacji w Arsenalu pisaliśmy niedawno – KLIKNIJ. Kanonierzy są na 15. miejscu w tabeli. Nad strefą spadkową mają cztery punkty przewagi, ale do 13. miejsca tyle samo straty. Do TOP 6 tracą 11 oczek, a do miejsca gwarantującego udział w Lidze Mistrzów – 12. W teorii wszystko jest jeszcze możliwe, ale chyba nawet najwięksi optymiści z The Emirates nie wierzą, że ich ulubieńcy mogą wrócić do Ligi Mistrzów – szczególnie przez ścieżkę ligową.
W Arsenalu dzieje się źle i to na wielu polach. A sytuacja kadrowa przed dzisiejszym meczem także nie napawa optymizmem. Na pewno nie zagra Thomas Partey, który miał być jednym z najważniejszych transferów The Gunners w ostatnich sezonach, a póki co zagrał jeden dobry mecz – z Manchesterem United 1 listopada – był to zresztą ostatni triumf Arsenalu… Niepewny jest także występ Pierre-Emericka Aubameyanga i Gabriela Martinellego. Ten ostatni wrócił do gry po wielomiesięcznej przerwie we wtorek i w meczu z Manchesterem City w Pucharze Ligi przyplątał mu się nowy uraz. Prawdopodobnie jednak nie tak groźny, jak wydawało się w pierwszej chwili, gdy piłkarz zwijał się z bólu i niemal płakał.
Nie wiemy czy stołek Mikela Artety zaczyna się chwiać czy stoi mocno w pionie. Nie brakuje głosów, że hiszpański trener ma spore poparcie zarządu. Na pewno dziś Arsenalowi będzie bardzo trudno o przełamaniu swojej niemocy, bo do północnego Londynu przyjeżdża Chelsea, która mimo kilku potknięć w tym sezonie, wciąż zalicza się do drużyn walczących o mistrzostwo kraju.
Te potknięcia to zresztą melodia ostatnich tygodni. Do 12 grudnia Chelsea miała tylko jedną porażkę w lidze. Wtedy jednak przegrała z Evertonem, a kilka dni później także z Wolverhampton. W poniedziałek The Blues wrócili na właściwe tory, pewnie pokonując 3:0 West Ham. Ze stratą dwóch oczek do wicelidera Chelsea jest na 5. miejscu w tabeli. Arteta chciałby mieć takie problemy jakie ma Lampard. Obaj panowie nie tak dawno rywalizowali na boisku w derbach Londynu pomiędzy Chelsea a Arsenalem, a teraz stają przy linii bocznej, wcielając się w szkoleniowców.
Lampard jest oczywiście beneficjentem większych możliwości finansowych Chelsea. Latem na Stamford Bridge trafili Hakim Ziyech, Kai Havertz, Timo Werner, Thiago Silva, Ben Chilwell czy Edouard Mendy. Każdy z nich stanowi istotne wzmocnienie, większość gra w podstawowej jedenastce. Dziś Ziyecha z całą pewnością zabraknie, a pod znakiem zapytania stoi występ dwóch bocznych obrońców – wspomnianego Chilwella, a także Reece'a Jamesa.
W zeszłym sezonie obie drużyny mierzyły się ze sobą trzykrotnie. The Blues wygrali na wyjeździe 2:1, a u siebie zremisowali 2:2. Kanonierzy zrewanżowali się jednak w finale Pucharu Anglii, który wygrali 2:1. To wygrane trofeum jest wciąż dużą kartą przetargową w rękach Artety, któremu niedawno stuknął rok w roli pierwszego trenera The Gunners. I właśnie rok później musi zmagać się z największym dotychczasowym pożarem.