To bodaj najbardziej elektryzująca fanów rywalizacja w Bundeslidze. Fani Borussii Dortmund i Schalke żyją ze sobą jak pies z kotem. Tym razem jednak Derby Zagłębia Ruhry nie będą miały tak wspaniałej atmosfery, bo na pełny, tętniący życiem stadion nie możemy liczyć. Pozostaje aspekt sportowy, a tutaj wskazanie faworyta jest dziecinnie proste – wystarczy spojrzeć w ligową tabelę. Czy Revierderby wymkną się jednak logice i wpiszą się w wyświechtane porzekadło o derbach rządzących się swoimi prawami? To chyba ostatnia nadzieja dla zdesperowanych kibiców z Gelsenkirchen, którzy wygranej wyczekują od bardzo dawna…
Od jak dawna? Od 17 stycznia! Tak, Schalke 04 Gelsenkirchen swój ostatni mecz wygrało 17 stycznia 2020 roku. Od tego czasu minęło 281 dni! W tym czasie sporo wydarzyło się na świecie, ale Smerfy wciąż nie wygrywały oficjalnych meczów. Przydarzyła się jeszcze wygrana po dogrywce z Herthą w Pucharze Niemiec (początek lutego), a potem już tylko kilka zwycięstw w sparingach. W Bundeslidze Schalke od tamtej pory może "pochwalić się" takimi rezultatami jak 0:5 z Bayernem, 0:5 z Lipskiem, 0:3 z Kolonią, 0:4 z Borussią Dortmund, 0:3 z Augsburgiem, 1:4 z Wolfsburgiem, 0:4 z Freiburgiem i w nowym sezonie 0:8 z Bayernem czy 0:4 z Lipskiem. To tylko wybrane, co bardziej "smakowite" klęski.
W międzyczasie, a dokładnie niecały miesiąc temu robotę stracił David Wagner. Cierpliwość klubowych władz i tak była anielska, bo Schalke od wielu tygodni, a raczej miesięcy, nie rokowało. Drużynę na nogi postawić ma Manuel Baum. Jak na razie zdołał wysoko przegrać z Lipskiem i zremisować w ostatniej kolejce z Unionem Berlin. Dzięki uciułanemu punktowi Schalke nie przystępuje do dzisiejszych derbów z pozycji outsidera. Bez punktu jest bowiem Mainz. Marne to pocieszenie, ale zawsze coś.
Pocieszeniem dla kibiców Smerfów może być fakt, że w ostatnich latach ich drużyna, choć przeważnie w tabeli daleko jej było do Borussii, to w derbach potrafiła nawiązywać walkę z wrogiem nr 1. Wyjątkiem są tu ostatnie derby, które były zresztą pierwszym meczem po restarcie ligi i w nowej rzeczywistości – bez kibiców na trybunach. Borussia wygrała je 4:0. Ale w październiku zeszłego roku, prawie rok temu, na Veltins Arenie było 0:0. Sezon wcześniej obie ekipy wygrywały derby na wyjeździe. W jeszcze wcześniejszym na Signal Iduna Park padł pamiętny remis 4:4 (BVB prowadziło już 4:0), a w rewanżu Schalke wygrało 2:0. Jak zatem widać typowanie wyniku na podstawie wyłącznie wyników bezpośrednich starć w Revierderby byłoby trudne. Ale nie da sie oderwać tego spotkania od rzeczywistości, która dla Schalke jest po prostu bardzo smutna.
A Borussia? Wprawdzie w tygodniu przegrała z Lazio, marnie rozpoczynając batalię w Champions League, to ogólnie powodów do zmartwień nie ma. W lidze po czterech meczach dortmundczycy mają 9 oczek, tyle samo co Bayern i punkt mniej od prowadzącego Lipska. Dziś teoretycznie mogą zostać nawet liderem tabeli, choć nie jest to scenariusz bardzo prawdopodobny.
W podstawowym składzie BVB anonsowany jest dziś Łukasz Piszczek, który zagrał także w tygodniu we wspomnianym meczu Ligi Mistrzów. Wykluczony jest występ Emre Cana, prawdopodobnie także Marcela Schmelzera. Przy kilku innych graczach ekipy Favre'a stoją znaki zapytania. Co najważniejsze – zdrowi i w pełni sił są Sancho, Haaland czy Reus, bo to oni mają wrzucić defensywę Schalke na karuzelę, po której pomóc może tylko aviomarin. Naprawdę nie za wiele znaków na niebie i ziemi zapowiada, by w tym meczu Borussia miała mieć problem.