
Gdyby nie Lazio, można by powiedzieć, że w sobotni wieczór, tuż przed Wigilią dojdzie do spotkania dwóch najbardziej zawodzących włoskich ekip z czołówki. Derby del Sole to jedna z najciekawszych historycznych rywalizacji w Serie A, w której obie ekipy chciałyby odbić sobie ostatnie niepowodzenia.
Może to Roma jest ósma, trzy pozycje za Napoli, ale to aktualny mistrz Włoch jest mocno na celowniku mediów. W lidze ekipa Waltera Mazzarriego po porażkach z Interem i Juventusem przerwała swoją serię, pokonując Cagliari. Chwilę wcześniej pokonali Bragę, czym zapewnili sobie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Tam rzecz jasna lekko nie będzie, bowiem Barcelona w formie czy bez niej, zawsze jest groźnym przeciwnikiem. Swoją drogą to będzie rewanż za 1/16 finału… Ligi Europy z lutego 2022, gdy Blaugrana okazała się lepsza w dwumeczu. Losowanie tego przeciwnika odbyło się w poniedziałek, ale chwilę później trzeba było przystąpić do pucharowej rywalizacji z Frosinone. W teorii dużo słabszy rywal, zajmujący 13. pozycję w Serie A. Szykował się spacerek. Jednak mecz taki nie był i skład na jaki zdecydował się Mazzarri nie radził sobie z rywalem. Po godzinie gry zatem zameldowali się już Di Lorenzo, Lobotka, Kwaracchelia oraz Osimhen. W teorii kwartet liderów powinien przyjść z odsieczą i zapewnić awans. Wtedy jednak zaczęło wszystko się walić. Frosinone wyprowadziło łącznie cztery ciosy i rozbiło Napoli na ich obiekcie 4:0! Jeśli rok temu kompromitacją było odpadnięcie późniejszego mistrza z Cremonese, to jak nazwać obecne wydarzenia? Wtedy zaledwie 2:3, a tutaj po prostu lanie, w którym brali udział także najlepsi zawodnicy zespołu.
Rzadka sprawa – na łamach CdS Aurelio De Laurentiis przyznał się do błędu.
– Powinienem był zwolnić Rudiego Garcię pierwszego dnia, tuż po prezentacji, na której mówił, że nie zna Napoli i nie oglądał meczów drużyny. Wtedy śmiałem się z tego, a mogłem od razu zareagować.
— Bartek Szulga (@BartekSzulga) December 22, 2023
Co tu dużo mówić z drużyny, która rok temu zachwycała całą Italię i całą piłkarską Europę nie zostało nic. Mistrzostwo wywalczone wiosną tego roku ruszyła lawinę zmian, z tą najważniejszą – odejściem Luciano Spalettiego. Efekty, póki co, opłakane. Jedynym sukcesem przez te półrocze nowego sezonu jest wyjście z grupy Ligi Mistrzów. Drugie miejsce za Realem Madryt to było wypełnienie celu. Pucharu Włoch już nie zdobędą, a w Serie A ich strata do prowadzącego Interu wynosi 14 punktów. Rok temu o tej porze sytuacja była podobna, tyle że… w drugą stronę, niczym w starym polskim filmie “Uprowadzenie Agaty”. Lada moment łatwiej też nie będzie, skoro zbliża się Puchar Narodów Afryki, gdzie zapewne zobaczymy Victora Osimhena oraz Franka Anguisse.
Ostatnie pół roku Zielińskiego?
Od sezonu 2016/2017 trwa przygoda Piotra Zielińskiego z Napoli. Teraz wydaje się, że przed nim ostatnie pół roku w ośmioletnim pobycie pod Wezuwiuszem. Polakowi kończy się kontrakt latem i nic nie wskazuje na to, by miał go przedłużyć. Za niecałe 10 dni będzie można już z nim podpisać zresztą umowę, która zapewni usługi pomocnika od 1 lipca 2024. W ostatnich tygodniach głośno o potencjalnych nowych miejscach pracy “Zielka”. Wśród nich przebijały się dwie najgłośniejsze nazwy – Juventus oraz Inter. Włoskie media wskazują jednak, że Zieliński ma wybrać Mediolan na dalszą część kariery. Od razu pojawiły się spekulacje czy nie skończy się to… półrocznym pobytem na trybunach Stadio Diego Maradona w Neapolu. Aurelio De Laurentis jest zdolny do takich rozwiązań wobec krnąbrnych – według niego – piłkarzy, działających według swojego planu, a nie według planu prezydenta klubu. – Nie demonizowałbym De Laurentisa, bo działałby mocno na szkodę Napoli. Milika mógł sobie posadzić na skraju projektu, miał tam kto strzelać. Zieliński to zbyt ważna i zbyt szanowana postać. Raczej do “klubu kokosa” Zielu nie trafi – mówi Piotr Dumanowski z Eleven Sports, który nie wierzy, że dojdzie do podobnych praktyk z kolejnym naszym reprezentantem. Takie spekulacje mogły podbić ostatnie dwa mecze – Cagliari i Frosinone – w których nie było Polaka nawet na ławce rezerwowych. Tu jednak kwestią kluczową był uraz uda, którego nikt w Neapolu nie chciał pogłębiać. Stąd pierwszy opuszczony ligowy mecz w sezonie. Cel numer jeden: wykurować się na prestiżowe spotkanie z Romą.
Przełom roku najgorszy z możliwych
Roma nie może być zadowolona z wyników osiąganych w lidze. Jedynym pozytywem w ich pozycji w tabeli jest fakt, że jeszcze gorzej sprawuje się… lokalny rywal. Tyle że 11. lokata Lazio nijak nie poprawia sytuacji ósmej Romy. 25 punktów to niby nie jest najgorsza pozycja wyjściowa w kontekście walki o Ligę Mistrzów. Do czwartego miejsca tracą przecież trzy punkty. Ale mowa o tych trzech punktach, które stracili właśnie ostatnio w Bolonii z największą rewelacją tego sezonu. Tyle że sytuacja rzymskiej ekipy lada moment może być znacznie gorsza. Wszystko za sprawą kalendarza rozgrywek. Ten jest nieubłagany dla ekipy Jose Mourinho.
Napoli (dom)
Juventus (wyjazd)
Atalanta (dom)
Milan (wyjazd)
Cztery mecze prawdy i spotkania, w których absolutnie Giallorossi nie będą żadnym faworytem. Czysto teoretycznie nikogo nie zdziwiłby komplet porażek przy takim zestawie przeciwników. Najłatwiej powinno być z Atalantą, tyle że jak na złość ekipa Gasperiniego złapała ostatnio swoją formę i zaczęła masowo strzelać gole, o czym przekonał się boleśnie także Raków Częstochowa. Zresztą patrząc na dotychczasowe mecze Romy z czołówką, to trudno im wróżyć powodzenie. Przegrali z Milanem, Interem czy Bolonią, a prestiżowe derby stolicy tylko bezbramkowo zremisowali.
Powtórka z rozrywki w bardziej prestiżowych rozgrywkach
Roma także ma za sobą losowanie europejskich pucharów. To niedobry zwiastun, bowiem nie byli w stanie wygrać grupy Ligi Europy ze Slavią Praga! Pokonali jedynie Servette Genewa i Sheriffa Tiraspol. Jeśli chcą dostać się do 1/8 finału rozgrywek, muszą pokonać starych znajomych z Rotterdamu. Ponad pół roku temu ograli Feyenoord w Tiranie w ramach finału Ligi Konferencji, a teraz Holendrzy stoją na ich drodze w kierunku dalszych rund bardziej prestiżowych rozgrywek.
Nie ma co ukrywać, że dla Jose Mourinho nadchodzące mecze ligowe plus wspomniany dwumecz z Feyenoordem może być kluczowy w kontekście kontraktu. Chodzi o ewentualne przedłużenie umowy, której finał jest 30 czerwca 2024. Portugalczyk chętnie by został na Stadio Olimpico, tyle że są tego pewne ograniczenia.
Mourinho: “Chcę kontynuować moją pracę w Romie. Jeżeli tak się stanie, to będziemy musieli dokładnie przemyśleć nasze ruchy, ograniczane przez Financial Fair Play. Być może lepiej pracować z młodymi piłkarzami, niż z takimi którzy już się nie rozwiną i nie mają przyszłości.”
— Wilku (@Wilku_ASR) December 17, 2023
Z drugiej strony rozwinął wielu młodych piłkarzy, a wśród niech są przecież Nicola Zalewski czy Edoardo Bove, który przed tygodniem przedłużył swój kontrakt z klubem do 2028 roku. Jak to we Włoszech trwają jednak spekulacje czy warto przedłużać kontrakt z Mou. Portugalczyk jest drogi w utrzymaniu, ale zapewnił już puchar do gabloty. Z drugiej strony Roma marzy o Lidze Mistrzów, a nie tułaniu się po Ligach Konferencji czy Lidze Europy. Głośno w ostatnich dniach było zatem o wizycie Vincenzo Italiano w Rzymie. Być może to jeden z kandydatów do objęcia tronu po ewentualnym jego zwolnieniu przez The Special One.
***
Początek sobotniego meczu o godzinie 20:45. Oglądać można m.in. w Unibet TV.