Jedni na samym dole, ale zaciekle walczą o utrzymanie. Drudzy mają tyle samo punktów, co Bayern i chcą zgarnąć mistrzowską paterę. Cele kompletnie inne, ale Revier Derby mają w tym sezonie dodatkowy smaczek dla obu stron. W Gelsenkirchen mecz o jeszcze większym ciężarze gatunkowym niż zwykle.

Wczoraj minęło osiem lat od niesamowitego występu Schalke na Santiago Bernabeu. Wtedy Koenigsblauen wygrali 4:3, ale zabrakło im jednej bramki do awansu, bowiem w Gelsenkirchen, to Los Blancos wygrali 2:0. Wszystkie konta niemieckiego zespołu w social mediach przypomniały tamten świetny występ. To także motywacja dla piłkarzy przed jeszcze ważniejszymi, niż zwykle derbami. Schalke ma 19pkt i nadal zamyka tabelę Bundesligi, jednak tyle samo oczek mają Hoffenheim i Stuttgart na pozycji barażowej. Zaledwie punkt tracą do Herthy Berlin. Jednak nadzieja po stronie Schalke wynikać może z ostatniej dyspozycji. “Wiosnę” zaczęli od 0:3 oraz 1:6 z Eintrachtem i Lipskiem. Potem zaliczyli cztery… bezbramkowe remisy. W ostatnie dwa weekendy zgarnęli komplety punktów z Stuttgartem oraz Bochum. To daje spore nadzieje na to, by jednak przygoda powrotu do Bundesligi nie potrwała tylko rok. Lekko nie będzie, ale Thomas Reis na ławce trenerskiej jest nadzieją. Zresztą w miniony weekend odniósł zwycięstwo nad klubem, którego jest trenerskim wychowankiem. Na Ruhrstadion spędził ponad 10 lat, ale przejścia do jednego z lokalnych rywali kibice w Bochum mu nie wybaczyli.

Kamiński wrócił
Dopiero swój trzeci mecz w tym sezonie zaliczył Marcin Kamińsk. Wszedł w rozgrywki bardzo dobrze. Gol i asysta w lipcowym meczu z Bremerem w ramach DFB Pokal, a potem 90 minut przeciwko Koln. Usiadł na ławce, a po chwili złapał kontuzje, która wyeliminowała do z gry w klubie, ale także z marzeń o mundialu w Katarze. Długo trwała jego przerwa, ale ostatecznie udało mu się wrócić. Póki co symboliczne minuty, zmieniając Rodrigo Zalazara. Liczymy, że Polak na dobre wróci do grania, chociaż łatwo o to nie będzie. W ostatnich sześciu meczach Schalke straciło tylko jednego gola, zatem duet Maya Yoshida oraz Moritz Jenz raczej powinni być spokojni o swoje miejsca w składzie. Nadzieją dla Kamińskiego będą ewentualnie… kłopoty zdrowotne rywali lub kartki.

Zostało krajowe podwórko
Borussia Dortmund mogła żałować niewykorzystanych szans z pierwszego meczu z Chelsea. I teraz jeszcze bardziej może po tym, jak odpadła w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Niemcy już o połowę zredukowali liczbę drużyn w rozgrywkach po odpadnięciu BVB i RB Lipska, a za kilka dni to samo prawdopodobnie czeka Eintracht Frankfurt. Jednak BVB nie musi się aż tak przejmować, bowiem w lidze idzie kapitalnie. Wiosną mają 100% zwycięstw – 8/8. Było dramatyczne 4:3 z Augsburgiem, ale także pewne 5:1 nad Freiburgiem czy 4:1 nad Herthą. Po drodze także zameldowali się w 1/4 finału DFB Pokal. Krótko mówiąc ekipa Edina Terzicia nadal liczy się w walce o podwójną koronę.

W tym momencie mają tyle samo punktów, co Bayern Monachium, a z Bawarczykami przegrywają jedynie bilansem bramkowym. Jednak i ten pojedynek za niedługo będzie można rozstrzygnąć. Terminarz w najbliższych tygodniach daje wiele ważnych pojedynków przed BVB. Teraz derby, a przed przerwą reprezentacyjną Koln. Po przerwie: der Klassiker z Bayernem, 1/4 finału z RB Lipskiem, a także starcie z Unionem Berlin. Krótko mówiąc najbliższy miesiąc zdecyduje o tym, jak będą wyglądały ostatnie mecze w sezonie.

Kadrowo
Borussia Dortmund prawdopodobnie bez swoich zębów trzonowych: Juliana Brandta, Marco Reusa, Karima Adeyemiego oraz Gregora Kobela. To bardzo duże ubytki, które mogą mieć duży wpływ na postawę zespołu w derbach. Schalke m.in. bez Dominicka Drexlera, Soichiro Kozukiego czy Cedrica Brunnera. Też kilka osłabień, ale trudno to jakkolwiek porównywać do wyrw, jakie doznali goście.

***

Początek meczu na Veltins Arena o godzinie 18:30.