Sobota będzie wymarzonym dniem dla fanatyków calcio. Najpierw mecz Juventusu z Lazio, a potem Derby della Madonnina, czyli starcie Interu z Milanem. W tym wypadku będzie to również mecz lidera z wiceliderem Serie A. Derby na szczycie? O człowieku, pewnie – cytując klasyka bukmacherki.
Ekipy z Mediolanu jako jedyne rozpoczęły nowy sezon z kompletem trzech zwycięstw. Inter nie stracił nawet bramki, pokonując kolejno Monzę (2:0), Cagliari (2:0) i Fiorentinę (4:0). Milan jest niewiele gorszy. Rossoneri mają na rozkładzie Bolognę (2:0), Torino (4:1) i Romę (2:1). W sobotę któraś z tych ekip pożegna się z nieskazitelnym bilansem, a w przypadku remisu obie.
Patrząc na to spotkanie przez pryzmat ostatnich pojedynków o prymat w Mediolanie, zdecydowanym faworytem jest Inter, który wygrał cztery ostatnie bezpośrednie konfrontacje, w dodatku wszystkie do zera! Składa się na to styczniowy triumf w Superpucharze Włoch (3:0), lutowa wygrana w ligowym meczu (1:0) oraz dwa zwycięskie półfinały Champions League (2:0 i 1:0). Czy Simone Inzaghi ma patent na lokalnego rywala? Przekonamy się w sobotę, gdy Nerazzurrich wspierać będzie doping przeważających liczebnie kibiców Interu, który jest „papierowym” gospodarzem tego meczu. „Papierowym”, bo przecież od lat oba kluby korzystają z wysłużonego San Siro.
W tym sezonie celem nr 1 zarówno dla Interu, jak i Milanu, jest powrót na tron w Italii. W sezonie 20/21 triumfował Inter, rok później mistrzem był Milan, ale zeszły sezon należał do Napoli. Klub z Neapolu stracił jednak latem dwie ważne postaci – stopera Kima i przede wszystkim trenera Luciano Spallettiego.
Okienko w Mediolanie – czy to w części czarno-niebieskiej czy czerwono-niebieskiej, można ocenić jako obiecujące albo po prostu udane. Inter wprawdzie stracił Andre Onanę, Romelu Lukaku, Robina Gosensa czy Marcelo Brozovicia, ale ekipę Inzaghiego zasilili tacy piłkarze jak Benjamin Pavard, Yann Sommer, Marcus Thuram, Francesco Acerbi czy Kristjan Asllani. Z kolei Milan musiał przełknąć gorycz rozstania z Sandro Tonalim, na którego skutecznie parol zagięło Newcastle. Sprowadzono jednak całkiem solidną gromadkę zawodników – Christian Pulisic, Samuel Chukwueze, Yunus Musah, Tijjani Reijnders, Ruben Loftus-Cheek, Noah Okafor czy Marco Pellegrino. Jedno jest pewne – Stefano Pioli nie ma prawa narzekać na wąską kadrę.
Za Interem przemawia bilans ostatnich meczów derbowych oraz atut własnej publiczności. Ale jest coś jeszcze – kłopoty kadrowe Milanu. Pioli nie może skorzystać z Fikayo Tomoriego, który pauzuje za czerwoną kartkę oraz kontuzjowanego Pierra Kalulu. To dwa ciosy dla milańskiej defensywy. W tym samym czasie Inter może wystawić najsilniejszy skład. Wątpliwości są jedynie przy Juanie Cuadrado, tak jak przy Olivierze Giroud po stronie gości. Wydaje się, że obaj będą jednak gotowi do gry, przy czym Francuz raczej na pewno wyjdzie w podstawowym składzie, bo na dziś Milan nie ma lepszego napastnika.
Co ciekawe, historia Derby della Madonnina liczy sobie już 200 gier. Te sobotnie derby otwierają trzecią setkę. Jak do tej pory częściej wygrywał Inter – 76 razy przy 65 triumfach Milanu i 59 remisach. Kolejny mały argument przemawiający za drużyną Nerazzurrich.
Początek derbów o 18:00, a transmisję na żywo można obejrzeć w Unibet TV, zupełnie za darmo. Wystarczy aktywne konto gracza.