Skip to main content

Derby Kraju Basków to duże wydarzenie w terminarzu hiszpańskiej piłki. Gdy Athletic Club de Bilbao spotyka się z Realem Sociedad San Sebastian, wówczas patrzy na to cała Hiszpania. Jednak w ten weekend Baskowie mają ten kłopot, że ich potyczka będzie zaledwie przystawką do niedzielnego El Clasico w finale Superpucharu. Nie oznacza to jednak, że nie warto obejrzeć derbi vasco.

Jesienią derby padły łupem Realu Sociedad, który rozbił rywala zza miedzy 3:0. Na Reale Arena wówczas jednak nie było jednostronnego rywala. Statystyka xG wskazywała nawet, że to… goście powinni wygrać. 30 września jednak Alex Remiro było wyjątkowo skuteczny, a przeciwnicy kompletnie nie potrafili odnaleźć się pod bramką… wychowanka Athletiku. Swoje zrobili Le Normand, Kubo oraz Oyarzabal i skończyło się niemal pogromem, bo tak należy nazywać wygraną trzema bramkami w derbach. Krótko mówiąc gospodarze najbliższego meczu będą mieli za co się rewanżować. Jakby tego było mało, w ostatnich dniach temperaturę przed derbami mocno podgrzał Edorta Salegi, prezydent klubu Antiguoko. To mały klub z San Sebastian, który dzisiaj jest w “rodzinie Athletic”, a przez wiele lat współpracował z Realem. Wywiad dla El Correo już odbija się szerokim echem, bowiem Salegi po prostu “zmiażdżył” praktyki ich dużego sąsiada, względem tego, jak postępuje Athletic.

– Przez wiele lat byliśmy klubem partnerskim najbardziej produktywnym dla Realu, a najmniej o nas dbano. La Real zabierał od nas ośmiu zawodników w kategoriach infantil i alevin(U11-U14), co roku. To nas demotywowało. Athletic tak nie działa, czekają do kategorii “cadete”(U15/U16) i dopiero wtedy robią tranfery. Tego lata również Real pozyskał od nas ośmiu zawodników. Ich polityka transferowa jest bardzo agresywna. Rada Prowincji Giuzkoa nie ocenia naszych osiągnięć tak samo, jak klubów sąsiednich z podobnymi standardami. Wszystko przez współpracę z Athletic. Przez to także Real atakuje nas na wszystkich frontach, zarówno sportowych, jak i instytutcjonalnych – powiedział prezes klubu przez, który w swojej młodości przewinęli się Xabi Alonso, Mikel Arteta, Yuri Berchiche, Andoni Iraola czy Aritz Aduriz.

Faworytem Athletic
22 października Athletic doznał ostatniej porażki jak dotąd. Licząc wszystkie rozgrywki, od tamtej pory zanotował bilans 9-3-0! Nawet zostawiając samą ligę, nadal te liczby są wyjątkowe: 6-3-0. Punkty stracił w Gironie, ale także Granadzie, czyli na dwóch biegunach ligowej tabeli. Punkty zabrała im także Valencia na San Mames. Zresztą ekipa z Mestalla jest jedyną, Getafe, która była w stanie zremisować na tym obiekcie w tym sezonie, a dodatkowo Real Madryt tam wygrał. Większość meczów to wygrane Athletiku, który u siebie jest najskuteczniejszym zespołem – 25 goli podobnie do Girony. Nadal jednak mogłoby być i powinno… więcej. xG przeciwko Atletico i Las Palmas wynosiło 2,45 oraz 2,30, a Baskowie strzelili łącznie ledwie 3 gole. Na ich szczęście dały komplet punktów w obu przypadkach.

Athletic jest w świetnej formie i dzisiaj wydaje się, że już nie “tylko” europejskie puchary są celem na San Mames. Ernesto Valverde i spółka rozbudzili apetyty na coś więcej. To “coś więcej” to może być Liga Mistrzów. W tym momencie rywalizacja odbywa się z Barceloną i Atletico, z którym mają taką samą liczbę punktów. Udało się uciec Realowi Sociedad czy Betisowi – 6 i 10pkt przewagi. To niemal od razu przypomina sezon 2013/2014, gdy po raz ostatni Los Leones zajęli czwarte miejsce i kilka miesięcy później mogli zagrać w fazie grupowej Champions League. Dekadę później ta szansa w połowie sezonu ponownie jest realna. Tym bardziej że teraz sprzyja terminarz ligowy:

Real Sociedad (dom)
Valencia (wyjazd)
Cadiz (w)
Mallorca (d)
Almeria (w)

Umówmy się, taki zestaw, w którym dwucyfrowa liczba punktów jest po prostu obowiązkiem. Tym bardziej że od połowy lutego przyjdzie seria trudnych gier – Girona, Betis i Barcelona.

Bez Inakiego, ale z bogactwem w środku
Jeśli tacy zawodnicy, jak Iker Muniain i Ander Herrera nie mają pewnego miejsca w składzie i częściej rozpoczynają z ławki, to znaczy, że masz bogactwo w środku pola. Rywalizacja w tej części boiska będzie niezwykle ciekawa pod kątem derbów. Alguacil przywiezie Mikela Merino, Martina Zubimendiego czy Braisa Mendeza. Po drugiej stronie możliwości jest dużo. Może to nie są wielkie nazwiska, ale Mikel Vesga i Inigo Ruiz de Galarreta to czołowy duet środka pola w lidze. Ander Herrera w ostatnich tygodniach potrafił dać piękne asysty, a z impetem do pierwszego zespołu wchodzi Benat Prados. Ten ostatni to ciekawe nazwisko. Kolejny, który skorzystał z wypożyczenia do Mirandes. W tym sezonie, licząc także przygotowania, grał nie tylko jako jedna z 6/8, ale także jako prawy czy środkowy obrońca! Na pozycji 10 bryluje od dawna Oihan Sancet, który na stałe wygryzł ze składu Muniaina. Ten z kolei w miniony weekend zanotował świetny pucharowy występ przeciwko Eibarowi. To przysporzy bólu głowy głowy Ernesto Valverde. Dodajmy jeszcze kolejną perełkę z Lezamy – Unaia Gomeza – i mamy bogactwo w środkowej części boiska.

Gorzej kwestia wygląda na bokach. Zwłaszcza po wyjeździe Inakiego Williamsa na Puchar Narodów Afryki. Chęć reprezentowania Ghany oznacza kłopoty dla Los Leones. W tym momencie pozostali z Nico Williamsem i Alexem Berenguerem jako typowymi zawodnikami na pozycje 7/11. Może tam zagrać Muniain, ale on nie jest tak przyklejony do linii i częściej wówczas można spodziewać się go w środku. To daje oczywiście opcje na ofensywną grę bocznego obrońcy. Tyle że wyklucza to np. angażowanie tam Inigo Lekue, który do takich ofensywnych bocznych obrońców nie należy. Z Oscarem De Marcosem czy Yurim Berchiche można próbować tego typu wariantów.

Real “remis” Sociedad
Do Piasta Gliwice jeszcze im daleko, ale Real Sociedad w ostatnich tygodniach bardzo “chętnie” dzieli się punktami ze swoimi kolejnymi rywalami. Aż cztery remisy w pięciu ostatnich ligowych grach to zdecydowanie za dużo. La Real nadal jest w strefie europejskich pucharów. Celem oczywiście na ten sezon było powtórzenie czwartego miejsca z maja 2023. W tym momencie strata do Athletiku i Atletico to sześć punktów. Nie jest to bardzo dużo, ale ewentualna porażka w derbach mogłaby baaardzo mocno wyhamować marzenia kibiców txuri-urdin na temat kolejnej fazy grupowej Ligi Mistrzów. Tym bardziej że w przeciwieństwie do lokalnego rywala, ekipa z San Sebastian bierze w tym momencie udział w trzech rozgrywkach. Maraton pucharowy plus zbliżająca się Liga Mistrzów oznacza, że lekko nie będzie pogodzić wszystkie tematy.

O ile w tyłach Real Sociedad nie ma kłopotów, bo we wspomnianych pięciu grach stracił ledwie dwa gole, o tyle ze strzelaniem pojawił się kłopot. Po jednej sztuce z Osasuną i Alaves, zero z przodu przeciwko Cadizowi oraz Realowi Betis może martwić. Jedynie 3:0 z Villarrealem było tym, czego oczekiwano. Tutaj jednak mogła odegrać dużą rolę fatalna ostatnio defensywa Groguets. Jednak Alguacil musi znaleźć receptę na brak goli, bo i w Copa del Rey nie było zbyt bogato. Ograli Malagę tylko 1:0.

Kłopot między słupkami
Za nami pierwsza część sezonu, w której najmniej goli stracił Real Madryt. Tam jednak kwestia bramkarzy rozkłada się pomiędzy Andrija Łunina a Kepę Arrizabalagę. Zatem nikt z ekspertów nie wskazywał na golkiperów Los Blancos jako numer jeden w lidze. Ter Stegen również kontuzjowany, zatem kandydatów było trzech. Alvaro Valles z Las Palmas, Unai Simon z Athletiku oraz Alex Remiro z Realu Sociedad. Wybór trudny, ponieważ najmniej goli z tego grona puścił reprezentant ekipy z Wysp Kanaryjskich, ale najwięcej czystych kont jest po stronie Simona. Alex Remiro także gra spektakularnie. Nie dojdzie jednak do pojedynku tych dwóch ostatnich. Wszystko przez ogromny błąd Remiro w… ostatnich derbach z Alaves. Golkiper La Real wyszedł poza pole karne do piłki zagranej do napastnika rywali i źle obliczył jej odbicie. Piłka mijała już Alexa Remiro i niechybnie skończyłoby się to golem dla Alaves, więc ten uznał, że najlepszym wyjściem będzie zatrzymanie jej ręką. Ułamek sekundy na decyzje, a decyzja kluczowa: albo czerwona kartka i nadal 0:0, albo gra 11 na 11 i sytuacja 0:1. Wybrał to pierwsze. Z miejsca czerwona kartka równała się także automatycznemu zawieszeniu na najważniejsze derby. Do bramki wszedł Unai Marrero i to na nim spocznie ciężar gry na San Mames.

22-latek zadebiutował w ten sposób w LaLiga, a jego CV w pierwszej drużynie uzupełniają ponadto trzy spotkania Copa del Rey. Właśnie w miniony weekend wychowanek txuri-urdin dostał kolejną szansę od Imanola Alguacila na wejście w meczowy rytm. Nie ma jednak wątpliwości, że został rzucony na baaardzo głęboką wodę. To mniej więcej tak, jakby dopiero nauczył się pływać i prosto ze statku miał skakać na środku morza i tam jakoś sobie poradzić. Los Leones chętnie wezmą w obroty takiego nowicjusza.

Kadrowo
W zdecydowanie lepszej sytuacji gospodarze, gdzie wraca po bardzo długiej absencji Yeray Alvarez. Tutaj jedynie brakuje Inakiego Williamsa. Duża wyrwa, ale porównując z Realem mogą mówić o szczęściu. Goście bez powołanych Take Kubo i Hamariego Traore. Brakuje oczywiście zawieszonego Alexa Remiro, zatem łącznie trzech podstawowych graczy wypadło Alguacilowi na to spotkanie. Bez dwóch pierwszych będzie musiał radzić sobie do końca ich udziału w Pucharze Narodów Afryki i Pucharze Azji.

***

Początek meczu na San Mames w sobotę o godzinie 18:30.

Related Articles