Cztery miejskie derby możemy oglądać obecnie w Serie A. W trzech przypadkach mowa o wyrównanych parach, w których zazwyczaj trudno wskazać faworyta. Turyn jest wyjątkiem. Tam od lat dominuje Juventus, a Torino próbuje mu uprzykrzyć życie.
Kwiecień 2015 roku to ostatnia wygrana Torino nad Juve. Jak odległe czasy najlepiej świadczy fakt, że po jednej stronie oglądaliśmy Kamila Glika, a po drugiej Andreę Pirlo. Od tamtej pory 15 meczów i ani jednego triumfu Toro. Nie zdziwi nas, jak taka seria potrwa drugie tyle. Po prostu na dzisiaj różnica pomiędzy klubami z miasta Fiata jest ogromna. Torino to ligowy średniak, z aspiracjami na TOP10. Juventus to finansowy top ligi, który dopiero w ostatnich sezonach dopuścił do głosu innych przy mistrzowskim stole.
Celem Champions League
Nie ma wątpliwości, że brak awansu do LM przez Juventus byłby sensacją sezonu w Serie A. Nie po wydają w zimowym okienko transferowym 75 milionów euro na Dusana Vlahovicia, by skończyć za mediolańskim duetem, Napoli czy Atalantą. Póki co czwarte miejsce, ale nadal nie można powiedzieć o jakiejkolwiek pewności. Nadzieją Starej Damy jest forma. Ta wydaje się wzrastać. Rywali z dołu tabeli regularnie zaczęli pokonywać. Nieco gorzej jest w przypadku meczów z czołówką. W tym roku udało im się pokonać tylko Romę. Tylko, ale znakomitym spotkaniu, gdy Juve wyciągnęło wynik z 1:3 na 4:3! Poza tym porażka z Interem w Superpucharze – wielbląd Alexa Sandro – oraz remisy z Napoli, Milanem i Atalantą.
Jest nieźle, ale powinno być lepiej. O ile w Bergamo uratowali punkt w doliczonym czasie gry, a na San Siro nie dało się grać – fatalna murawa – o tyle z Napoli stracili dwa punkty. Goście przyjechali niemal bez ławki rezerwowych, a mimo tego wyjechali z oczkiem więcej do tabeli.
Nieprzypadkowy piątek
Teraz przed Juventusem zaczyna się powrót do grania na trzech frontach. Piątkowy termin derbów nie jest przypadkiem. Już we wtorek czeka ich bowiem pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z Villarrealem. Juve nie może narzekać, wszak można było wylosować znacznie gorzej. Wśród wicemistrzów grup było dostępne PSG… LM jest celem samym w sobie pod kątem zwycięstwa. Ale także – jak pisaliśmy wyżej – będzie celem ligowym na teraz. Trudno bowiem spoziewać się teraz, że ekipa Maxa Allegriego zgarnie coś więcej niż czwarte miejsce w lize. Do końca, co prawda jeszcze trzynaście kolejek, ale przed nim tercet, do którego tracą trochę dystansu.
Powrót Belottiego
Już latem prawdpodobnie zakończy się przygoda Andrei Belottiego z Torino. Kontratk wygasa 30 czerwca i niewiele wskazuje na to, by miał pozostać w stolicy Piemontu. No chyba że szarpnie się na niego Juventus… To raczej żart, gdyż Belotti przy Vlahoviciu czy Moracie raczej miałby kłopoty z minutami. Chętnych na tego napastnika na pewno nie zabraknie. Jednak właściciel klubu – Urbano Cairo – ma czego żałować. Przez wiele lat Belotti strzelił mnóstwo goli, ale odejdzie za darmo. A był czas, gdy kolejka chętnych ustawiała się po Gallo. Wtedy jednak Cairo zaśpiewał 100 milionów euro i szybko kończył zapędy wielu oferentów. Stracić więc najlepszego gracza za darmo? To będzie bolało!
Jednak w tym sezonie Torino musiało się nauczyć grać bez niego. 10 występów, z czego połowa z ławki i ledwie 500 minut uzbieranych przez Belottiego. Tym razem zdrowie nie jest sprzymierzeńcem Gallo. Wrócił jednak w miniony weekend, gdy Torino grało przeciwko Venezii. Wszedł z ławki, strzelił nawet gola, ale na drodze do radości stanął… system VAR. To jednak dobry zwiastun przed derbami.
Coś się zepsuło
Torino miało kapitalną serię od grudnia. Remisy z Empoli i Cagliari były preludium do czterech wygranych na przełomie roku. Bologna, Hellas, Fiorentina(4:0!) i Sampdoria przedzielone porażką z Interem na San Siro. Wydawało się, że wszystko jest w porządku. Wtedy przyszedł dziwny mecz z Sassuolo w domu. Szybkie prowadzenie i mnóstwo stwarzanych okazji. Kilkukrotnie podopieczni Ivana Juricia obijali słupki i poprzeczki bramki rywala. Antonio Sanabria sam powinien ustrzelić hat-tricka, a to samo, ale z asyst, powinien mieć Wilfried Singo. Skończyło się oczywiście wyrównującym golem Sassuolo i tylko punktem. To jakby podcięło skrzydła turyńczykom. Stąd bolesne porażki z Udinese i Venezią w ostatnich dwóch kolejkach.
Polisa na przyszłość
Granata ma jednak dwie polisy na przyszłość, które powinny dać sporo radości na boisku – w tym sezonie – oraz w klubowej kasie – w dalszej kolejności. Mowa o wspomnianym Singo. Iworyjczyk kapitalnie spisuje się na prawym wahadle i prawdopodobnie kluby z czołówki byłyby chętnie zgarnąć 21-latka do siebie. Tym bardziej że mówimy o niezwykle ofensywnie usposobionym zawodniku, który może dać jeszcze lepsze liczby. Czy takie jak Robin Gosens to nie przesądzamy, ale stać go na wiele.
Jednak najgorętszym kąskiem transferowym jest Bremer. Brazylijczyk już trochę pograł na boiskach Serie A, ale nadal przed nimi sporo czasu. Za miesiąc stuknie 25 lat, to jednak chętnych na jego usługi nie brakuje. Wśród faworytów wiele mówi się o obu mediolańskich klubach. W Interze mógłby mieć kłopoty, by wskoczyć od razu do podstawowego składu, ale taki Milan z wiecznymi kontuzjami stoperów mógłby być idealnym wyborem na rozwój kariery.
***
Start turyński derbów zaplanowany jest dzisiaj na godzinę 20:45. Mecz do obejrzenia w Unibet TV.