Skip to main content

Śródtygodniowe odrabianie zaległości w Premier League rozpoczęło się od efektownego zwycięstwa Arsenalu nad Chelsea. Kanonierzy umocnili się na prowadzeniu w tabeli, ale dziś odpowie Liverpool, a jutro Manchester City, który ma do odrobienia dwa mecze względem Kanonierów. Jednak w środę oczy kibiców angielskiej piłki skierują się przede wszystkim na Goodison Park, gdzie dojdzie do derbów Merseyside.

Liverpool chcąc marzyć o mistrzostwie, nie może sobie pozwolić na stratę punktów w potyczce z lokalnym rywalem. Po prostu nie może. Arsenal wtorkowym rozbiciem Chelsea 5:0 pokazał, że nie zamierza rezygnować z marzeń. Manchester City ma jednak teoretycznie najlepszą sytuację, bo w przypadku zwycięskiego odrobienia zaległości, znów zamelduje się na fotelu lidera. Wszystkie trzy kluby „wyleczyły się” już z marzeń o podboju Europy, więc tytuł mistrza Anglii jest dla nich głównym celem. Walka na żyletki potrwa zapewne do ostatniej kolejki, a po drodze jeszcze kilka ciekawych rywalizacji. Dzisiejsze derby miasta Beatlesów to jedna z nich.

Oczywiście, na przestrzeni ostatnich latach Everton z rzadka punktował w derbach, nie mówiąc już o odnoszeniu zwycięstw. Od 2011 roku w tych derbach tylko raz górą byli The Toffees. Jednak dużo łatwiej znaleźć spotkania zakończone remisami – nawet poprzednie derby na Goodison Park zakończyły się wynikiem 0:0. W 2020 roku na swoim obiekcie Everton aż dwukrotnie urywał punkty większemu sąsiadowi zza miedzy.

Dla Evertonu dzisiejsze derby są również bardzo ważne z perspektywy ligowej tabeli. Wprawdzie The Toffees wywalczyli już w tym sezonie 38 punktów, co powinno zagwarantować utrzymanie, to jednak 8 z nich zostało odjętych w ramach kary od FA. 30 oczek niczego nie gwarantuje – znajdujący się w strefie spadkowej zespół Luton ma tylko 5 punktów mniej. Tu jeszcze dużo może się zdarzyć. Trzy dni temu podopieczni Seana Dyche’a wygrali szalenie ważny mecz z Nottingham. Gdyby przegrali, balansowaliby już na cienkiej linie nad przepaścią.

Warto zauważyć, że terminarz nie rozpieszcza Evertonu. Po derbowej rywalizacji z Liverpoolem, drużynę Dyche’a czekają jeszcze mecze z Brentford, Luton, Sheffield i Arsenalem. Brentford w teorii ma już utrzymanie w garści, ale na taryfę ulgową The Toffees nie powinni liczyć. Luton to bezpośredni rywal w wyścigu o utrzymanie. Mecz ze zdegradowanym już Sheffield powinien być teoretycznie najłatwiejszy, ale w ostatniej kolejce znów będzie szalenie ciężko – Arsenal zapewne będzie bił się o mistrzostwo do samego końca i wyjdzie na spotkanie z Evertonem w 100% zmobilizowany.

Zresztą, team Jurgena Kloppa również nie ma prostej drogi do mety. Po derbach The Reds czekają jeszcze spotkania z West Hamem, Tottenhamem, Aston Villą i Wolves. Tu również tylko ostatni mecz jawi się jako dość łatwy, bo Wilki nie będą już prawdopodobnie zaangażowanie w żadną istotną walkę.

W Evertonie poza grą jest Beto. Portugalski napastnik pod koniec meczu z Nottingham doznał urazu głowy. Wcześniej ze stłuczeniem zszedł inny piłkarz ofensywy The Toffees, Dominic Calvert-Lewin. Anglik będzie jednak prawdopodobnie do dyspozycji Dyche’a dziś wieczorem. W zespole gości zabraknie Joela Matipa, Thiago Alcantary, Diogo Joty, Bena Doaka i Conora Bradley’a.

Początek derbów Merseyside dziś o 21:00.

Related Articles