Najciekawszym meczem września w LaLiga bezwzględnie będą derby Madrytu. Jednak na drugi plan na ten moment wychodzi spotkanie, którego świadkami będziemy w najbliższą niedzielę na Estadio de la Ceramica. Czwarty Villarreal podejmuje liderującą Barcelonę. To zdecydowanie hit weekendu na hiszpańskich boiskach.
Blaugrana przystępuje do szóstej kolejki z wiedzą, że nawet słabszy występ w prowincji Castellon nie zabierze im pozycji lidera. Komplet 15 punktów po pięciu meczach daje aktualnie przewagę czterech oczek nad goniącą trójką, w której jest duet z Madrytu i właśnie Villarreal. Na ten moment podopieczni Hansiego Flicka wyglądają wprost kapitalnie w rozgrywkach ligowych. Zaczęło się może od trzech meczów, w których nie było lekko, łatwo i przyjemnie. Tak trzeba nazwać 2:1 przeciwko Valencii, Athletikowi oraz Rayo Vallecano. Na plus zdecydowany jednak może przemawiać fakt, że dwukrotnie na wyjazdach dokonywali remontady. Przeciwko Baskom stracili prowadzenie, ale ponownie udało im się na nie wyjść i nie dać już go odebrać. Jednak to, co najlepsze przyszło tuż przed i tuż po przerwie reprezentacyjnej. Najpierw zlali 7:0 Real Valladolid na Montjuic, a teraz nie mieli kłopotów z wysoką wygraną nad Gironą – 4:1 na Montilivi. Dla fanów Dumy Katalonii to miła odmiana po dwóch porażkach 2:4 z ubiegłego sezonu z lokalnym rywalem. Tym samym Barca już ma na swoim koncie nie tylko 15 punktów, ale także 17 goli i miano najlepszego ataku. A to przecież Real swoją ofensywę zbudował z najdroższych piłkarzy na świecie. Barca ponadto ma czterech graczy w ścisłej czołówce klasyfikacji strzelców. Robert Lewandowski prowadzi z czterema trafieniami. Tych z trzema golami jest wielu w lidze – Mbappe, Borja Iglesias, Ayoze Perez, Javi Puado, Oihan Sancet, Sandro Ramirez, ale także tercet z Katalonii: Raphinha, Dani Olmo oraz Lamine Yamal. Najmłodszy z nich przewodzi w klasyfikacji kanadyjskiej. Do trzech goli dorzucił także cztery ostatnie podania. Za jego plecami napastnik z Polski oraz Raphinha, który mają po dwie asysty. Wysoko w klasyfikacji także jest inny barceloński akcent, były jej piłkarz – Oscar Mingueza z Celty(2 gole i 3 asysty).
Do tej beczki miodu trzeba jednak dodać łyżkę czwartkowego dziegciu. Mowa oczywiście o porażce z AS Monaco na inauguracje Ligi Mistrzów 1:2. Tam minusów było zdecydowanie za dużo. Zaczynając od fatalnego błędu Marca-Andre ter Stegena, który “wsadził na konia” Erica Garcie, przez co ten musiał się ratować faulem wycenionym przez arbitra na czerwoną kartkę. Chwilę później już było 1:0 dla gospodarzy, na co szybko odpowiedział Lamine Yamal. Szkopuł w tym, że tego dnia ter Stegen miał naprawdę fatalny dzień. Pomijając już jego komiczne piąstkowanie, to trzeba powiedzieć, że dużo dołożył także do drugiego gola gospodarzy. George Ilenikhena miał dogodną sytuacje, ale Niemiec z niewiadomych przyczyn rzucił się w ciemno. Gdyby wyczekał strzelca, dostałby piłkę prosto w ręce. Mogło skończyć się gorzej, bo przecież Monaco jeszcze miało mieć rzut karny, który finalnie arbiter odwołał, oglądając powtórki, gdzie nie dopatrzył się – i słusznie – przewinienia Inigo Martineza.
Lista kontuzjowanych długa
Nadal Flick nie mógł lub nie może skorzystać z wielu piłkarzy, którzy prawdopodobnie zaczęliby sezon w podstawowym składzie. Na swoje występy muszą zaczekać jeszcze Gavi, Ronald Araujo i Frenkie De Jong. Pierwszy już wrócił do treningów, co zostało przyjęte z wielką radością wśród kibiców katalońskiego klubu. Tym bardziej że jego ostatni występ miał miejsce 7 listopada ubiegłego roku, co oznacza już ponad 10,5 miesiąca przerwy! W ostatnią sobotę z gry wypadł dodatkowo Dani Olmo, a kontuzji po długich letnich rozgrywkach z pierwszą reprezentacją oraz kadrą olimpijską doznał teraz Fermin Lopez. W tym ostatnim przypadku winę na siebie wziął… trener Barcelony. – Jeśli chodzi o Fermína, to muszę powiedzieć, że to wielka szkoda, bo cóż… Grał w dwóch turniejach i mogę powiedzieć, że czuję się trochę winny, gdyż nie rozmawiałem z trenerem reprezentacji U-21, bo normalnie powiedziałbym: – Hej, zostaw go w domu, proszę. Jednak nie ma żadnych wytłumaczeń i czuję się winny temu, co się stało, bo to zawodnik, którego potrzebujemy teraz w tej sytuacji. Potrafi strzelać gole, ale jest też bardzo profesjonalny. Wczoraj, kiedy go widziałem u lekarza, to nie była to najlepsza wizyta. Teraz musimy dbać o piłkarzy, bo ostatecznie czasami to jest za dużo i czasem musimy trochę zwolnić – powiedział przed meczem z Monaco Hansi Flick. Strach pomyśleć, co będzie się działo z drużyną i jej jakością, gdy dołączą wszyscy kontuzjowani. Na to potrzeba jeszcze czasu, ale nie ma wątpliwości, że skoro już teraz – w teoretycznie trudnym czasie – zespół potrafi osiągnąć takie wyniki grając efektowny futbol, to za niedługo może być tylko lepiej.
Wykorzystać brak pucharów
Villarreal ubiegły sezon zakończył na ósmym miejscu. To oznaczało, że kolejny rok będą występować jedynie na krajowym podwórku. To pierwszy taki przypadek od sezonu 2019/2020, gdy także mieli wolne od gry w Europie. Warto dodać, że od sezonu 2014/2015, to dopiero drugi sezon, gdy Villarrealu brakuje w jakichkolwiek europejskich rozgrywkach. Wielokrotnie była to Liga Europy, z której najlepiej pamiętają sezon 2020/2021 zakończony w… Gdańsku, gdzie pokonali Manchester United po ekstremalnie długich rzutach karnych – 11:10. To zresztą był złoty czas dla Groguets, którzy chwilę później mogli zagrać z Chelsea w Superpucharze UEFA, a niecałe dwanaście miesięcy później ogrywali Juventus w 1/8 oraz Bayern w 1/4 finału Ligi Mistrzów, zatrzymując się tuż przed finałem na Liverpoolu. Może nie każdy sezon był idealny, ale teraz z jednej strony europejskich wojaży zabraknie, co na pewno negatywnie odbija się na reputacji oraz finansach klubu. Z drugiej strony drużyna nie musi grać, co trzy dni i może skupić się na lidze. Początek nowych rozgrywek świetny, bowiem na ich koncie już 11 punktów. Remis z Atletico Madryt na inauguracje trudno uznać za jakąkolwiek wpadkę, chociaż niedosyt musiał być, skoro dwukrotnie prowadzili. Punkty stracili także w derbach regionu z Valencią na Mestalla, a poza tym wygrywali. 2:1 z Sevillą i Mallorcą na wyjazdach oraz 4:3 z Celtą u siebie. To prawdopodobnie zresztą najlepszy mecz, jak dotąd w LaLiga 2024/2025. Goście prowadzili 1:0, 2:1, potem wyrównali na 3:3, a decydującego gola strzelił Dani Parejo w 100. minucie… dobijając swój rzut karny. Siedem goli to jedno, ale też warto zwrócić uwagę na bardzo wysokie xG z tamtego spotkania po obu stronach, które wyniosło łącznie 7,29! To oznaczało, że sytuacji spokojnie było na dwucyfrową liczę trafień.
***
W kontekście Villarrealu nie sposób nie wspomnieć o końcówkach połów w meczach z ich udziałem. To kluczowy moment. Zaczęło się nie najlepiej. Najpierw Alexander Sorloth dla Atletico w 45+5, a mecz później Dodi Lukebakio w 45+6 trafiali przeciwko Groguets. W Sewilli jednak była kontra godzinę później. Ayoze Perez w 90+5 dał zwycięstwo. Mecz później był wspomniany gol Daniego Parejo na 4:3 w 90+10. W derbach na Metalla ponownie Ayoze Perez, który dał wyrównanie w 45+3, a teraz ten sam zawodnik znowu grał do końca i podarował wygraną w 94. minucie spotkania na Majorce. Krótko mówiąc nie można wychodzić zbyt wcześnie do toalety pod koniec każdej z połów, gdy gra Villarreal.
Transfery po starcie rozgrywek
Gdy opisywałem Villarreal przed startem sezonu, to raczej trudno było być zachwyconym. – Villarreal stracił jednak kogoś więcej – Alexandra Sorlotha. To ogromna wyrwa w ataku, skoro odchodzi strzelec 23 goli, który ustąpił pola jedynie Artemowi Dowbykowi. Z przodu kilka wzmocnień jest, ale wszystko to zawodnicy o zupełnie innej charakterystyce – Ayoze Perez czy Nicolas Pepe to nie są typowe wysokie “9”, a raczej dynamiczni boczni napastnicy. Jednak, jeśli liczba strzelonych goli do spółki z legendą klubu Gerardem Moreno będzie się zgadzać, wówczas nie będzie najmniejszego problemu – wracamy do tamtego tekstu.
Tymczasem Ayoze Perez już ma na swoim koncie trzy gole, a Gerard Moreno zdążył rozegrać ledwie 117 minut w dwóch meczach, w kolejnym przesiedział na ławce, zaś dwa ostatnie opuścił z powodu kontuzji. Od tego czasu jednak sporo zmieniła się kadra zespołu. Ofensywę wzmocnił Thierno Barry z FC Basel. Niespełna 22-letni Francuz w ubiegłym sezonie strzelił tylko 9 goli dla szwajcarskiego klubu, ale obecny zaczął kapitalni – pięć goli w trzech spotkaniach i za 14 milionów euro trafił do prowincji Castellon. Tutaj już strzelił gola, w opisywanym szalonym meczu z Celtą Vigo(na 2:2). Pierwszego gola na swoim koncie ma już także nowy nabytek obron. Logan Costa otworzył wynik na Balearach w ostatni weekend, a to z kolei były zawodnik francuskiej Tuluzy, chociaż sam jest reprezentantem Republiki Zielonego Przylądka. Do tego grona warto dorzucić jeszcze drugiego bramkarza aktualnie Juniora Reisa. Brazylijczyk przyszedł z Famalicao(Portugalia), ale musi się aktualnie zadowolić pozycją “dwójki”. Numerem jeden jest inny nowy nabytek Diego Conde. Do tej pory ten ostatni był rozpoznawalny ze swojej… siostry, która jest reprezentantką Hiszpanii w koszykówce. W ostatnim czasie na łamach Relevo pojawił się materiał właśnie o rodzeństwie Conde, w którym siostra opisywała trudną drogę brata do poziomu LaLiga, a także specjalnej więzi ich łączącej, która jest wystawiona na mocną próbę przez wzgląd na jej grę w USK Praga. Co ciekawe wcześniej przez dwa sezony występowała na polskich parkietach w Wiśle Kraków oraz CCC Polkowice.
***
Początek niedzielnego meczu o godzinie 18:30.