Trzy ostatnie mecze Manchesteru United z Tottenhamem kończyły się zwycięstwami tych pierwszych. To o tyle zaskakujące, że przecież na finiszu poprzedniego sezonu wyżej w tabeli byli Spurs. Dziś rozgrywki sezonu 22/23 dopiero nabierają rozpędu i trudno wyrokować, kto które miejsce zajmie. Ale środowy wieczór fani Premier League zapewne spędzą na Old Trafford.
Początek szlagieru kolejki o 21:15. Nie byłby to szlagier nr 1, bo w planie tej serii spotkań był jeszcze mecz Arsenalu z Manchesterem City, czyli lidera z wiceliderem. Problem w tym, że Kanonierzy jutro odrabiają pucharowe zaległości w Lidze Europy. Mecz z PSV był przełożony z powodu przygotowań do pogrzebu królowej Elżbiety. Tym samym The Gunners muszą zagrać z ekipą z Holandii, a spotkanie z Citizens spadło na późniejszy termin – póki co nawet nie ustalony.
Wróćmy więc do spotkania Czerwonych Diabłów z Kogutami. Pauzę Manchesteru City będą chcieli wykorzystać przede wszystkim gracze Antonio Conte, którzy mogą wskoczyć na 2. miejsce w tabeli, tylko za plecy Arsenalu. Do tego wystarczy im nawet punkt. Manchester United jest w gorszym położeniu – ma 7 punktów mniej niż ekipa Conte, ale nadmienić tu należy, że Red Devils zagrali też jeden mecz mniej. 16 punktów plasuje Manchester United na 5. miejscu w tabeli, ale 11. Bournemouth ma raptem trzy oczka mniej, a prowadzący Kanonierzy aż o 11 więcej. Generalnie więc zważając na aspiracje ekipy Erika ten Haga trudno o przesadny optymizm. Gra jest przeciętna, wyniki też.
Trzy ostatnie mecze Manchesteru United to derbowa klęska z City 3:6, wymęczone zwycięstwo 2:1 z Evertonem i ostatnio bezbramkowy remis z Newcastle. To nie są wyniki drużyny, która na poważnie może myśleć o mistrzostwie Anglii. Zresztą, wydaje się, że głównym celem dla ten Haga w debiutanckim sezonie będzie zajęcie miejsca w TOP 4 i powrót do Champions League. Na inne rzeczy przyjdzie pora, bo były szkoleniowiec Ajaxu powinien dostać na Old Trafford duży kredyt zaufania i czas na budowę zespołu.
Tym co może dawać fanom Czerwonych Diabłów powody do optymizmu są udane transfery. Lisandro Martinez niemal z miejsca posadził na ławce awaryjnego Harry’ego Maguire’a. Dobre wejście do drużyny notuje Anthony, a ten Hag musi jeszcze wkomponować do drużyny Casemiro, by ten przypominał w nowych barwach tego samego kozaka z Realu Madryt. Z brakiem transferu powoli godzi się Cristiano Ronaldo, a to przecież gwarant bramek. Holenderski trener nie może narzekać na krótką czy słabą kadrę. Raczej musi skupić się na wprowadzaniu swojej filozofii i automatyzmów, bo mało było w Europie drużyn grających ładniejszy futbol niż Ajax ten Haga.
A Tottenham? Trochę po cichu stał się jednym z kandydatów nawet do mistrzostwa kraju. Przecież Spurs mają dziś tyle samo punktów co aktualny mistrz, czyli Manchester City. Tu też latem nie szczędzono grosza na nowe nabytki. Wykupiono Cristiano Romero, sprowadzono m.in. Richarlisona czy Yvesa Bissoumę. Conte zdecydowanie zwiększył sobie pole manewru na wielu pozycjach i Koguty wydają się gotowe do rywalizowania zarówno w Premier League, jak i Lidze Mistrzów. Na co będzie stać drużynę z północnego Londynu finalnie? To przewidywać jest jeszcze za wcześnie, ale jak na razie kibice Spurs nie mogą narzekać na postawę swoich ulubieńców. Conte wie, jak wygrywa się wielkie kampanie i jeśli to samo powtórzy w Tottenhamie, który na trofeum czeka ponad 14 lat, to będzie to gigantyczna sprawa. Ale póki co trzeba przełamać serię porażek z Man Utd.