Niedzielny wieczór we Włoszech zapowiada się niezwykle smakowicie. Kibiców calcio czekają łącznie cztery godziny w dwóch hitach. Najpierw w Mediolanie, a później w Neapolu. Lider, wicelider, aktualny mistrz oraz ostatni finalista Ligi Europy – to zestawienie, które będzie można obejrzeć na zakończenie weekendu.
O godzinie 18:00 jako pierwsi na murawę wyjdą zawodnicy Interu oraz Romy. Neroazzurri w ubiegły weekend z powrotem wrócili na pierwsze miejsce, wykorzystując porażkę lokalnego rywala w hicie z Juventusem. Inter to zdecydowanie najlepszy atak ligi, mając na swoim koncie 24 gole w 9 meczach. Przy okazji ekipa Simone Inzaghiego legitymuje się także najszczelniejszą defensywą, gdyż tylko pięciokrotnie piłka wpadała do bramki Yanna Sommera. Trzeba przyznać, że były mistrz Włoch zrobił w bramce świetny interes. Za gigantyczne pieniądze sprzedał do Manchesteru United Andre Onanę, a za grosze pozyskał pewnego Szwajcara. Oczywiście wiek nie jest sprzymierzeńcem tego drugiego, ale finansowo i jakościowo te ruchy obroniły się w 100%.
Broni się także największa gwiazda zespołu, czyli Lautaro Martinez, który z 11 golami zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji strzelców, wyprzedzając Victora Osimhena i spółkę o pięć bramek i więcej! Co ciekawe duża w tym zasługa… najkrótszego występu Argentyńczyka w obecnym sezonie Serie A. W Salerno Lautaro Martinez wszedł na boisko dopiero w 55. minucie, gdy Interowi nie szło – przy wyniku 0:0. Potem mistrz świata wziął sprawy w swoje ręce i strzelił 4 gole!
Gwizdy na Lukaku
Swego czasu Romelu Lukaku był ulubieńcem czarno-niebieskiej części Mediolanu. Duet napastników z Lautaro Martinezem był postrachem wszystkich bramkarzy w Serie A. To jednak już przeszłość. Belg dwukrotnie reprezentował barwy Interu. Najpierw w latach 2019-2021, a także trafił do klubu w ubiegłym sezonie. Wydawało się, że latem przedłuży pobyt na San Siro i nadal będzie ochoczo strzelać gole dla drużyny Simone Inzaghiego. Jednak Lukaku, jak to on ma w zwyczaju, zaczął szukać jeszcze lepszych okazji. Największym błędem nie było samo odejście do Romy. Najpierw zaczął negocjacje z Juventusem, co rozwścieczyło najzagorzalszych kibiców Interu. Trudno im się dziwić, w końcu to kolejny piłkarz, który jednego dnia potrafi całować herb, mówić piękne okrągłe zdania na temat przywiązania do klubu, a później o wszystkim zapomina i zmienia zdanie.
Jak informuje La Gazetta dello Sport Romelu Lukaku doczeka się specjalnego przywitania ze strony gospodarzy. Ultrasi Interu będą rozdawać gwizdki, które pozostali kibice mają używać zwłaszcza w momentach, gdy Belg będzie przy piłce. Zapowiada się zatem kompletne piekło dla aktualnego napastnika Romy. Strona rzymskiego klubu jednak bagatelizuje sprawę i mówi, że ani sam zainteresowany, ani reszta drużyny nie boi się specjalnego przywitania. Na pewno jednak ta sprawa będzie tematem numer jeden przy okazji niedzielnej potyczki.
30 koła gwizdków rozdawanych przed meczem z Romą, by reagować na każdy kontakt z piłką Romelu Lukaku. Brak choreografii, bo Belg nie zasługuje na oprawę, a jedynie na gwizdy. Szykuje się tam niezłe igrzysko. #włoskarobota
— Mateusz Święcicki (@matswiecicki) October 26, 2023
Wysoka forma
Oba zespoły w ostatni weekend września doznały niezbyt chlubnych porażek. Inter poległ u siebie 1:2 z Sassuolo, zaś Roma przegrała aż 1:4 z Genoą. Jednak potem oba zespoły wygrywały niemal wszystko. Inter wygrał 4 z 5 meczów, a jedyny remis to było niespodziewane 2:2 z Bolonią. Przede wszystkim jednak wrócił na czoło tabeli oraz jest na autostradzie w kierunku 1/8 finału Ligi Mistrzów. Z kolei Roma wygrała wszystkie pięć gier, tracą przy tym tylko jednego gola, a to wszystko, gdy rozbili Cagliari na Sardynii 4:1. Oczywiście za chwilę będą świętować awans do kolejnej rundy Ligi Europy, bowiem już teraz na ich koncie komplet punktów w dość łatwej grupie.
Przewidywane składy:
Inter: Sommer; Pavard, Acerbi, Bastoni; Dumfries, Barella, Çalhanoğlu, Mkhitaryan, Dimarco; Thuram, Lautaro
Roma: Rui Patrício; Mancini, Llorente, Ndicka; Çelik, Cristante, Bove, Zalewski; Aouar, El Shaarawy; Lukaku
***
Wieczorem kolejne spotkanie hitowe w Serie A i znowu z mediolańskim udziałem. Tym razem czas na Milan, którego czeka wyprawa do Neapolu. Trudno wskazać faworyta. Z jednej strony Rossoneri mają cztery punkty przewagi nad mistrzem kraju. Z drugiej strony Milan przeżywa spore kłopoty w ostatnich tygodniach. Trochę się zaciął, jeśli chodzi o regularne wygrywanie, a przede wszystkim kłopot jest z przodu. Brakuje goli, czego najlepszym przykładem Liga Mistrzów.
Milan bez goli w LM
Przed środowym meczem z PSG pisaliśmy, że Milan nie strzelił gola w dwóch pierwszych meczach fazy grupowej. Teraz dorzucamy kolejne 90 minut bez trafienia. Gdy dodamy do tego dwa półfinałowe mecze z Interem z ubiegłej edycji, wychodzi nam aż pięć kolejnych gier bez strzelonego gola! Kosmos, jak na tak wielką ekipę. Już teraz można powiedzieć, że o awans do 1/8 finału będzie niezwykle trudno. W końcu nie da się przejść do kolejnej fazy, bez strzelania.
Gdyby te kłopoty dotyczyły jedynie areny europejskiej, to zapewne nie byłoby aż tak źle. W Serie A też trudno mówić o gradzie goli. Można zrozumieć zerowy dorobek z Juventusem, gdy trzeba przez 50 minut grać w osłabieniu. Wcześniej jednak nie imponowali wielką skutecznością w meczach z Genoą czy Hellas Verona. Jedyne spotkania w ostatnim miesiącu, gdy udało się trafić więcej niż raz do bramki rywala to Cagliari(3:1) oraz Lazio(2:0). To trochę mało, jak na kaliber zespołu. Dodatkowo kibice mogą być niezadowoleni jeszcze z innej niechlubnej kwestii i zapisania się w historii. W Paryżu Milan po raz pierwszy w historii występów w Pucharze Europy wyszedł bez włoskiego piłkarza w podstawowym składzie! Przeciwko Napoli do takiej sytuacji prawdopodobnie nie dojdzie, ale jedynym rodzynkiem w międzynarodowym towarzystwie będzie Davide Calabria na prawej stronie defensywy.
Spokój w Lidze Mistrzów przenieść na Serie A
Neapolitańczycy mogą mówić o dobrej pierwszej rundzie w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Porażka z Realem Madryt mogła boleć, bowiem byli bliscy punktu z Los Blancos. Poza tym jednak zrobili swoje. Wygrali w Bradze, wygrali w Berlinie i do rewanżów mogą przystępować z dużym spokojem. Powtórzyć te wyniki, z tymi rywalami u siebie i będzie upragniona 1/8 finału. Teraz czas na naprawienie sytuacji ligowej. Ta nie wygląda źle, bowiem do prowadzącego Interu jest pięć punktów, natomiast nie mogą sobie pozwolić na utratę kolejnych punktów. Porażki w stylu 1:3 z Fiorentiną nie wchodzą w grę. Teraz bezpośrednie starcie z Milanem, a później Salernitana oraz Empoli. Krótko mówiąc do przerwy reprezentacyjnej warto mocno zapunktować. Zwłaszcza, że później czeka ich ekstremalnie trudny miesiąc. Atalanta, Inter, Juventus oraz Roma, przedzielona jedynie Cagliari. Krótko mówiąc końcówka listopada oraz większość grudnia to naprawdę droga przez najmocniejsze ekipy Serie A. Wtedy albo Napoli wróci na miejsce, z którego zjechało po ostatniej kolejce ubiegłego sezonu, albo będą kłopoty. Jeśli będą kłopoty, wówczas Rudi Garcia szybko może popaść w niełaskę. Umówmy się, pozycja tego trenera nijak się ma do pozycji, którą sobie wyrobił wcześniej Luciano Spaletti.
29.10 – AC Milan 🏠
04.11 – Salernitana ✈
08.11 – Union Berlin 🏠
12.11 – Empoli 🏠Jeśli Rudi Garcia chce zyskać jakiekolwiek zaufanie wśród kibiców Napoli, musi wygrać cztery najbliższe mecze.
Po przerwie na kadry będzie o to nieco trudniej (Atalanta, Real, Inter, Juventus).
— Bartek Szulga (@BartekSzulga) October 26, 2023
Osimhen bliżej drzwi
Victor Osimhen nadal jest nieobecny po kontuzji odniesionej podczas zgrupowania reprezentacji Nigerii. Nadal głośno o jego potencjalnym transferze na Bliski Wschód. Co ciekawe napastnik wyznał w jednym z wywiadów, że gdyby dostał takie same warunki, to zamiast Arabii Saudyjskiej, wybrałby MLS. Oczywistym jest jednak, że Amerykanie nigdy nie zapewnią takich bajecznych warunków, co Saudyjczycy. Znowu pojawiły się informacje, że Napoli miałoby zgarnąć 150 milionów euro za swoją największą gwiazdę. Wydaje się, że to najlepsze rozwiązanie, bowiem Osimhen nie dysponuje końskim zdrowiem, a niedawna afera związana z social mediami pokazała muchy w nosie Nigeryjczyka.