Bardzo ciekawie zapowiada się sobotni mecz Realu Madryt. Kilka dni po wyeliminowaniu Atalanty oraz dobę po wylosowaniu Liverpoolu, trzeba wrócić na ziemię, czytaj: do obowiązków ligowych. Celta Vigo to niby tylko środek tabeli, ale jest tam trochę nazwisk, które mogą zrobić krzywdę. Na Balaidos czekają nas emocje?
Wyhamowali
Celta po przyjściu Eduardo Coudeta zanotowała efekt miotły jakiego nawet w Vigo nikt się nie spodziewał. Pierwszy mecz Coudet musiał oglądać jeszcze z trybun i Celestes polegli z Sevillą 2:4. Potem wskoczył na ławkę i.. się zaczęło! 3:1 z Granadą, 2:0 z Athletikiem, 4:0 z Cadizem, 2:0 z Alaves, 1:1 z Getafe i 2:1 z Hueską. Wszystko skończyło się na… Realu Madryt. Porażka 0:2 w Valdebebas nie była tak bolesna, jak miesięczna przerwa kontuzjowango tam Iago Aspasa. Po chwili Celta skompromitowała się na Ibizie w Pucharze Króla – 2:5 – i w 10. kolejnych ligowych meczach tylko dwukrotnie wygrywała. Pokonali jedynie ostatnią Hueskę czy będące tuż nad strefą spadkową Elche. Po drodze mnóstwo remisów, ale też różnie odbieranych. 2:2 z Atletico w Madrycie było wielkim sukcesem, ale 1:1 z Eibarem u siebie wpadką.
Uzależenieni
Nie ma wątpliwości, że Celta jest uzależniona od Iago Aspasa. On nie musi nawet strzelać i asystować. Wystarczy, że jest na boisku i już mamy kompletnie inną Celtę. Bez największej gwiazdy są kompletnie bezzębni, ale trudno się dziwić. Przecież podobnie jest z Realem Madryt i Karimem Benzemą, a liczby mówią same za siebie.
Z drugiej strony obok tych gwiazd jest naprawdę nieliche towarzystwo w obu ekipach. Iago ma Nolito, Braisa Mendeza, Denisa Suareza czy Santiego Minę. Jak na drużynę ze środka tabeli to naprawdę paka na wysokie lokaty. Benzema w teorii ma jeszcze lepszą paczkę. Kłopot w tym, że Asensio rozgrywa jeden dobry mecz na kilka występów, Vinicius po okiwaniu miliona rywali nie potrafi nawet z bliska strzelać do bramki, a Eden Hazard jest wiecznie kontuzjowany i nawet nie ma ochoty oglądać kolegów z trybun, tak jak to było w przypadku rewanżu z Atalantą.
Terminarz nie sprzyja
Real zapewne chciałby się głównie skupić na Lidze Mistrzów, ale dopóki na krajowym podwórku piłka w grze, trzeba próbować iść na całość, czytaj: po dwa trofea. Sześć punktów straty do Atletico wydaje się sporą stratą, ale jak najbardziej do odrobienia. Tym bardziej patrząc na wyjazdy Los Colchoneros do Barcelony, Bilbao oraz dwukrotnie Sewilli.
Real jednak też nie ma idealnej sytuacji. Najgorzej to wygląda w okresie 7-13 kwietnia.
7.04 Real-Liverpool
10.04 Real-Barcelona
13.04 Liverpool-Real
Krótko mówiąc trzy mecze, w których ani razu nie można sobie pozwolić na jakiekolwiek rotacje. Nie ma także opcji potknięć. Dwumecz z Liverpoolem może zakończyć Ligę Mistrzów, a porażka z Barcą zawęzić grono kandydatów do mistrzostwa do duetu Atletico i Barcelona.
Oczywiście potem będą rywale pokroju Cadizu, Getafe czy Osasuny. Jednak końcówka sezonu to Sevilla, Athletic czy Villarreal w czterech ostatnich kolejkach, przedzielone wspomnianą Osasuną.
Powroty
Przede wszystkim jednak Zinedine Zidane może mieć małe powody do optymizmu. Wrócili po kontuzjach Karim Benzema i Sergio Ramos, którzy dobijali Atalantę we wtorek. Dzisiaj francuski trener ma zdecydowanie szersze pole manewru. W ataku obok Benzemy trzeba nadal szukać odpowiednich partnerów. Tyle że obecność Karima daje ogromną swobodę pozostałym partnerom. Podobnie wygląda sprawa w defensywie i obecność kapitana.