Skip to main content

Jeśli wygrać pierwszy mecz w sezonie Serie A, to najlepiej z kimś mocnym, żeby godnie to zapamiętać. Z tego założenia wyszło Cremonese, pokonując AS Romę 2:1. W zapamiętaniu zwycięstwa pomógł też Jose Mourinho, bo wyleciał na trybuny po czerwonej kartce i zapowiedział… kroki prawne.

24 kolejki. Tyle czekało Cremonese na pierwszą wygraną w lidze. Maksymalnie udawało jej się ciułać punkciki po remisach. To drużyna, której ciągle towarzyszył pech. Próbowali grać ładnie, coś tam im wychodziło i wszyscy dziwili się, jakim cudem wcale nie tak źle grająca ekipa z Cremony ma na koncie zero zwycięstw. No to nareszcie dosyć tych rozważań, bo w końcu udało im się przałamać i to od razu na tak silnym przeciwniku, jakim jest Roma. Ograli więc zespół z aspiracjami na TOP4, dla którego strata punktów z outsiderem musi być więcej niż bolesna. Do tego po porażce z Cremonese Roma dała się wyprzedzić odwiecznemu rywalowi, czyli oczywiście Lazio, wypadając przy tym poza strefę Ligi Mistrzów. Nie była to udana kolejka dla Jose Mourinho.

Na początku drugiej połowy portugalski szkoleniowiec wyleciał na trybuny. Na konferencji prasowej ściągnął na siebie uwagę, bo mniej mówiło się o porażce, a więcej o zachowaniu trenera. Stara sztuczka. Mou skrytykował sędziego technicznego, mówiąc, że po raz pierwszy w jego karierze ktoś się do niego w taki sposób odniósł, dlatego postanowił zareagować. Zastanawiał się nawet nad podjęciem kroków prawnych, więc musiały tam paść mocne słowa. Sędzia Piccini podszedł do Mourinho i pokazał mu czerwoną kartkę na polecenie arbitra technicznego. The Special One zarzucał czwartemu sędziemu brak uczciwości, bo nie przyznał o swojej prowokacji. Coś tam powiedział jeszcze o porażce, ale mniej to wszystkich interesowało. Dlatego pierwsza wygrana Cremonese miała specyficzny klimat i zostanie zapamiętana.

Mourinho jeszcze dodatkowo podszczypywał: – Dostałem czerwoną kartkę, bo sędzia techniczny nie rozumie, co do mnie powiedział. Nie chcę już mówić o tym, że sędzia Marco Serra jest z Turynu, a my w niedzielę zagramy z Juventusem. I okazuje się, że Mourinho drużyny w meczu z Juventusem nie poprowadzi, bo został zawieszony na dwie kolejki. Ominie go też spotkanie z Sassuolo. To nie jest koniec tej sprawy, bo prokuratura miała wszcząć śledztwo w sprawie wyrzucenia Mourinho z ławki i całego tego incydentu. We Włoszech pisze się o tym, że czwarty sędzia miał się zwrócić do Potugalczyka słowami: “Wszyscy robią cię w chu*a, idź lepiej do domu, idź do domu”. Więc można powiedzieć, że święto ekipie z Cremony skradł i tak menadżer gości. No i sędzia techniczny.

Cremonese pod pewną statystyką stało się najgorszą drużyną w historii Serie A. Chodzi o 30 kolejnych meczów w najwyższej lidze bez zwycięstwa. Dzielą ten rekord z Anconą. Gdyby nie wygrana z Romą, to zostaliby samodzielnymi rekordzistami. Zwycięstwo było też symboliczne, bo pozwoliło opuścić ostatnie miejsce w tabeli. Teraz znajduje się tam Sampdoria. Do utrzymania droga daleka, ale przynajmniej o drużynie z Cremony nie będzie się mówić per najgorsza. Do bezpiecznej pozycji brakuje aż osiem punktów, ale może będzie to dobrym kopem motywacyjnym? Cremonese ma w swoim składzie zbieraninę takich ludzi, którym spadki są nieobce. Jednocześnie pisze też piękną historię w Coppa Italia. Bo liga to jedno, a Puchar Włoch to coś zupełnie innego. Tutaj Cremonese jest prawdziwą sensacją – pokonało po rzutach karnych Napoli, a później w ćwierćfinale… Romę i jest w półfinale rozgrywek. Tu czeka Fiorentina i tym razem nie będzie to pojedyncze spotkanie, ale dwumecz.

Cremonese czeka na dwóch frontach zadanie z kategorii Mision Impossible. Trener Davide Balardini będzie ich Ethanem Huntem?

Related Articles