Skip to main content

Pep Guardiola przegrał pierwszy raz w karierze cztery mecze z rzędu, a kibice Brighton po drugiej bramce zaczęli ironicznie skandować: “Zostaniesz zwolniony jutro rano”. Oczywiście Pep zwolniony nie został, ale musi się mierzyć z prawdopodobnie największym kryzysem w swojej trenerskiej karierze.

Najważniejszy piłkarz Manchesteru City? Rodri. Bez niego życie wygląda całkowicie inaczej. Hiszpan zerwał więzadło w meczu z Arsenalem i nie będzie dostępny do końca sezonu. Kiedy odbierał Złotą Piłkę, to musiał wchodzić na podest o kulach. Zastępuje go Mateo Kovacić i… radzi sobie całkiem nieźle. Udanie go zastępuje. Chorwat wygląda dużo lepiej na boisku bez Rodriego niż z Rodrim. Trudno mieć do niego pretensje. Zresztą nawet w ostatnim meczu z Brighton to on wyłuskał piłkę w środku pola, a później popisał się kapitalnym podaniem do Erlinga Haalanda. Nie otrzymał za to asysty, bo Norweg uderzał na raty. Nawet już bez Rodriego Manchester City potrafił na siedem meczów wygrać sześć i jeden zremisować.

Problem pojawił się po kontuzji Rubena Diasa oraz kontuzjach wszystkich skrzydłowych w jednym czasie. Portugalski stoper zagrał 45 minut w Pucharze Ligi z Tottenhamem i opuścił boisko. Okazało się, że nabawił się urazu mięśniowego. Nie było go w spotkaniach z Bournemouth, Sportingiem oraz Brighton. Wszystkie z nich Manchester City przegrał. To pokazuje, że Dias jest absolutnym liderem tej formacji. Wystarczył jeden mecz bez niego i “The Citizens” zmarnowali serię 32 kolejnych spotkań Premier League bez porażki. Wstydliwie w tamtym meczu wyglądał Kyle Walker. Problemy prywatne związane ze zdradami, drugim dzieckiem z kochanką, wyrzuceniem z domu przez żonę spowodowały, że to wrak piłkarza. Antoine Semenyo złomował Anglika w każdej akcji. Aż przykro było patrzeć na nieporadność człowieka, który radził sobie z Mbappe i Vinim, a tu nie umiał grać w piłkę.

Wszyscy zapomnieli już o Oscarze Bobbie. Trafił do szkółki City w wieku 16 lat. W okresie przedsezonowym był najlepszym zawodnikiem – zanotował trzy asysty i strzelił dwa gole. Potem asystował także w spotkaniu o Tarczę Dobroczynności z Manchesterem City. Bobb  doznał latem pechowego złamania nogi podczas treningu. Prawdopodobnie wróci do treningów w grudniu, a zagra dopiero w 2025 roku. Będący w żenującej formie Jack Grealish także był pewną opcją na skrzydle. Nie ma go w składzie od sześciu spotkań. To akurat żadne osłabienie, bo nie strzelił nawet gola w tym sezonie, ale już nie do końca zdrowy Jeremy Doku jest dużym problemem Guardioli. Żywiołowy Belg wygrywa wiele dryblingów. Może mógłby mieć lepsze liczby, ale przynajmniej są to dwa gole – w tym jakże piękny z Fulham.

Doszło do tego, że Katalończyk od kilku spotkań z rzędu gra na lewym skrzydle Matheusem Nunesem – piłkarzem będącym w formie, ale zbyt przeciętnym na Manchester City. W sześciu ostatnich meczach grał w pierwszym składzie. Trochę się Portugalczyk rozegrał – na przykład z Tottenhamem był najlepszy na boisku, podobnie w Lidze Mistrzów ze Spartą Praga, z Southampton dał asystę do Haalanda. Tylko, że już w tych trzec ostatnich przegranych spotkaniach (Bournemouth, Sporting, Brighton) niczym specjalnym się nie wyróżnił, jedynie głupim faulem na karnego w Portugalii. Nadal irytuje niektórymi decyzjami, trochę boi się podejmować ryzyko, gra na alibi. Owszem, rozegrał się, ale nadal nie jest to poziom mistrza Anglii, a bardziej Wolverhampton skąd zresztą przyszedł.

Ktoś mógł się mocno zdziwić, gdy sprawdził skład City, a tam na środku defensywy… 19-letni Jahmai Simpson-Pusey. Nastolatek wszedł na boisko w Pucharze Ligi i zaprezentował się solidnie, a potem… Pep wystawił go na Viktora Gyokeresa i to już od razu po kilkunastominutowym debiucie w seniorach. To się nazywa przetarcie. Simpson-Pusey sobie nie poradził. W jednej akcji z łatwością uciekł mu Gyokeres. Stworzył tam parę stoperów z Manuelem Akanjim i nie wyglądała ona najpewniej. Właściwie to bardziej doświadczony zawodnik zagrał jeszcze gorzej. Simpson-Pusey nie jest winny kryzysu, ale jest jedną z kilku odpowiedzi dlaczego ten się przytrafił, skoro Guardiola w listopadzie musi na pozycję stopera wyjmować chłopaka z rezerw i wystawia go na Gyokeresa.

Taki mały paradoks kryzysu City polega na tym, że… wcale nie grał słabo ze Sportingiem czy z Brighton. Bardzo imponujące były pierwsze połowy “Obywateli” w tych dwóch przegranych spotkaniach. W Portugalii było to aż 11 uderzeń (pięć celnych), natomiast na The Amex dziewięć strzałów (trzy celne). Sporting miał w tym czasie tylko trzy okazje i 26% posiadania piłki, Brighton trzy strzały (zero celnych) i 33% posiadania. Wiele sytuacji podbramkowych, łatwość dochodzenia do nich, kontrola tempa gry, umiejętne odnajdywanie przestrzeni. Phil Foden z “Mewami” co chwilę pokazywał się między liniami i otrzymywał piłkę.

Problem w tym, że nie udało się przekuć tej dominacji na większą przewagę, a drugie połowy były już godne pożałowania. To tak jakby Manchester wysyłał na pierwszą część meczu podstawowy skład, a na drugą miał nałożone ograniczenie eksploatacji na 50%. Włączony tempomat. Ilkay Gundogan przybył z FC Barcelony z odebranymi umiejętnościami piłkarskimi. Nigdy nie był zawodnikiem biegającym, a ma to ogromne znaczenie przy kontrach przeciwników, które trzeba błyskawicznie skasować. Niemiec przynajmniej dokładał bramki, świetne podania, regulował tempo gry. Teraz jest cieniem samego siebie. Guardiola musi więc wystawiać kilku zawodników w beznadziejnej formie i sklejać skład wynalazkami. Bernardo Silva to ostatnio w ofensywie także mister zero – zero goli, zero asyst.

Są jednak piłkarze, do których nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Josko Gvardiol jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem sezonu 2024/25. On absolutnie prezentuje mistrzowski poziom. Podobnie Mateo Kovacić, który godnie zastępuje Rodriego. W niezłej formie jest także Ederson, który uchronił City przed ośmieszeniem się z Bournemouth i ogólnie wybrania więcej niż zwykle. To jednak zdecydowanie za mało, żeby walczyć o obronę mistrzowskiego tytułu. Potrzebny jest wstrząs i przebudzenie. Liverpool ma już pięć punktów przewagi i korzysta na kryzysie zarówno “The Citizens”, jak i Arsenalu.

Related Articles