Nie było powtórki z finału Ligi Europy i tym razem Villarreal przegrał bitwę o europejskie trofeum w konkursie jedenastek. Wszystkich zaskoczył Thomas Tuchel, który dwie minuty przed zakończeniem dogrywki wprowadził na boisko Kepę Arrizabalagę.
Wszyscy pamiętamy z czego najbardziej w swojej karierze zasłynął Kepa. W finale Pucharu Ligi w 2019 roku Maurizio Sarri zarządził zmianę przed samymi rzutami karnymi. Przy bocznej linii już czekał Willy Caballero z reputacją eksperta od rzutów karnych – to on kilka lat wcześniej obronił trzy karne Liverpoolu i zapewnił Manchesterowi City trofeum w postaci Puchari Ligi. Tym razem miał pomóc Chelsea. Kepa miał jakiś uraz, ale był w stanie kontynuować spotkanie, jednak włoski trener z obawy od razu zarządził zmianę i przyszykował do wejścia Caballero. Arrizabalaga odmówił wtedy zejścia, uznając, że może przecież grać dalej, a Sarri się wściekał, wyzywał, kopał butelkę, machał rękami i uciekł do szatni. Doszło do kuriozalnej sytuacji. Kepa w karnych nie został bohaterem, a za ten incydent musiał przekazać tygodniówkę na fundację charytatywną.
Tym razem Thomas Tuchel poszedł va banque, ale tu już nie chodziło o żadną domniemaną kontuzję. Była to decyzja czysto taktyczna. Edouard Mendy w karierze obronił tylko dwie jedenastki, natomiast aż 24 przepuścił. Kepa ma pięć obronionych karnych, a wpuszczonych 17. Tuchel po meczu przyznał, że cała sytuacja była omawiana już wcześniej razem z trenerami bramkarzy, jeszcze przed jego pierwszym meczem pucharowym w Anglii – na wypadek właśnie takiej sytuacji. Zmiana się opłaciła, bo Hiszpan obronił dwa strzały i zapewnił Chelsea kolejne europejskie trofeum i to takie, którego brakowało im w ostatnich latach w gablocie. W 2012 roku The Blues sromotnie przegrali z Atletico, rok później po rzutach karnych z Bayernem, a w 2019 roku również po rzutach karnych, ale tym razem z Liverpoolem. Wygrali dawno temu – w 1998 roku z Realem Madryt. Wtedy jako zwycięzcy pucharu UEFA.
Wczoraj po regulaminowym czasie było 1:1. Mecz był ciekawy, sporo było sytuacji podbramkowych z obu stron, w sumie ponad 30 i dobrze się to oglądało. Chelsea objęła prowadzenie w 27. minucie. To była błyskawiczna akcja – Alonso zagrał piłkę do Havertza, ten z kolei dośrodkował ją w pole karne, a tam ze swojego prawego skrzydła zbiegał Hakim Ziyech. Nieczysto trafił w piłkę, ale to wystarczyło na pokonanie Asensjo. Jeszcze w pierwszej połowie Hiszpanie mogli wyrównać, ale świetną interwencją popisał się Mendy, a później Alberto Moreno zasadził z woleja w poprzeczkę z taką siłą, że prawie ją złamał. Jednak to nie tak, że Chelsea się nie odgryzała. Okazję miał choćby Marcos Alonso. Jego uderzenie obronił Asensjo.
Villarreal dążył do wyrównania i popisał się chyba jeszcze lepszą akcją niż Chelsea w pierwszej połowie – Moreno-Dia-Moreno i w 73. minucie było 1:1. Senegalczyk świetnie wystawił piłkę Hiszpanowi, a ten nie dał najmniejszych szans Mendy'emu . Piłka otarła się jeszcze o poprzeczkę. W dogrywce to Chelsea była bliżej gola na 2:1, ale nie udało się im go strzelić. Tuchel wprowadził na karne Kepę i Hiszpan obronił dwie jedenastki – Mandiego i Albiola, zostając bohaterem tego spotkania. A na początku to Villarreal prowadził w rzutach karnych, bo Havertz nie był w stanie pokonać Asensjo już w pierwszej próbie. Później jednak Kepa nadrobił to z nawiązką, a wszyscy piłkarze Chelsea byli już skuteczni.